XI. załamanie

330 39 7
                                    

-Wydaję mi się, czy schudłaś? –mruknąłem przyglądając się Yeonrin, gdy ta podeszła do stolika w stołówce. –I ostatnio coraz mniej jesz.

-Co ty taki spostrzegawczy jesteś? –odburknęła. –Jestem na diecie, jak każda kobieta.

-Przecież nie masz z czego chudnąć –przewróciłem oczami. –Nie podoba mi się to.

-Nie tobie ma się to podobać. Ja mam się czuć dobrze sama ze sobą –wgryzła się w swoje jabłko.

Westchnąłem już nic więcej nie mówiąc. Złapałem kilka frytek i wrzuciłem je sobie do buzi. Coś mi nie pasowało w tej całej sytuacji, jednak postanowiłem poczekać, aż będziemy mieli chwilę na osobności, żeby z nią porozmawiać. Rozejrzałem się dookoła zauważając jak każdy z naszego rocznika siedzi z podręcznikiem na kolanach. Czułem jak znowu wszystko przewraca mi się w żołądku. Pieprzone egzaminy. Odsunąłem od siebie tackę z niedokończonym jedzeniem.

-Zadzwoniłeś już do tego faceta, którego numer dostałeś? –zapytała Rin również odsuwając tackę bliżej środka.

-Nie mam do tego teraz głowy –westchnąłem powoli podnosząc się z miejsca zabierając ze sobą obie tace, aby je odnieść.

-Yoon –powiedziała z pretensją w głosie. –Nie możesz tak długo zwlekać, przepadnie ci szansa!

-Dobra, dobra –odparłem, żeby się odczepiła. –Zadzwonię w weekend.

-Przypilnuję tego –Yeonrin dreptała za mną.

         Do egzaminów zostały dwa tygodnie, a do wyjazdu Kyuwona dwa dni. Nie pamiętam już nocy, którą całości bym przespał. Chyba jedyne momenty, w których nie wariuję, to te spędzone z Yeonrin. Szczerze nie mogę się doczekać, aż egzaminy się skończą i będę mógł poświęcić sto procent wolnego czasu mojej ukochanej. Nie chciałem, by poczuła się zaniedbywana. Moja mama oficjalnie pokochała dziewczynę, przychodzi co chwilę do mojego pokoju i wypytuje o wszystkie szczegóły, które jej dotyczą. Ogólnie ostatnio w moim pokoju odbywają się przedziwne rodzinne zebrania. Mama przychodzi w sprawie Yeonrin, tato –prawa jazdy, a Kyuwon przysłuchuje się wszystkim rozmowom. Gdy po korepetycjach z matematyki wróciłem do domu, atmosfera nieznacznie się zmieniła. Mama płakała w salonie, taty nie było, a brat siedział przy stole popijając soju.

-Idź do pokoju –powiedział, gdy stanąłem w drzwiach.

         Zrobiłem co mi kazał znajdując w pokoju nowiutkie elektryczne pianino, z większą ilością różnych funkcji. Niedawno wspominałem o nim mojemu bratu, bo ten dopytywał się na co teraz zbieram pieniądze. Zbiegłem po schodach ponownie wpadając do kuchni. Kyuwon wstał i czekał na mój ruch. Przytuliłem go z całej siły nie powstrzymując już łez. Mama przyszła do kuchni, wtórując mojemu szlochaniu.

-Masz na pamiątkę –mruknął mój brat z obojętnością w głosie, jakby udając, że to wcale go nie rusza.

-Dureń, przecież nie umierasz –burknąłem czując gorzki posmak po tym jak łza spłynęła mi do ust. –Kocham cię, braciszku.

-A ja ciebie –odpowiedział, a mama podeszła do nas i również się do nas przytuliła, mówiąc przy tym, jak bardzo nas kocha.

         Cały wieczór spędziłem z moją rodziną. Próbowaliśmy jakoś oswoić się z myślą, że za dwa dni Kyuwona nie będzie już razem z nami. Na jego prośbę zagrałem kilka moich utworów na nowym pianinie odkrywając przy tym jego funkcje. Tato w ciszy siedział na fotelu. On powiedział z nas wszystkich najmniej tego wieczoru. Jedynie obserwował i intensywnie nad czymś myślał.

Don't try to disappear [yoongi ff]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz