Idąc wzdłuż wybrzeża wszystko delektowaliśmy się ciepłym powietrzem rozwiewającym nam włosy. Trzymaliśmy się za rękę w ciszy, jakby już przeczuwając co zdarzy się niebawem. Chmury na niebie pociemniały, a wiatr delikatnie się nasilił, zbierało się na deszcz. Nie było sensu iść dalej, złapałem dziewczynę za ramię i zatrzymałem przy barierce. Okolica dookoła dziwnie opustoszała, mimo że był środek dnia. Spojrzałem Yeonrin głęboko w oczy. W końcu nadszedł czas na rozmowę.
-Przyjęli mnie na ten uniwersytet w Paryżu –wyznała nerwowo skubiąc skórki przy paznokciach. –Wylatuję do Francji za dwa tygodnie.
-To dobrze, bardzo się cieszę –starałem się brzmieć optymistycznie, jednak głos i tak mi się załamał. –Do mnie w końcu zadzwonił ten facet, zaprosił mnie na przesłuchanie.
-No w końcu! Wiedziałam, że ci się uda –przytuliła się do mnie. –Myślisz, że połączysz studia z byciem trainee?
-Ja bym sobie nie dał rady? –zaśmiałem się cicho. –To wszystko dzięki tobie.
Atmosfera zrobiła się ciężka. Głośno przełknąłem ślinę, nie mogąc wykrztusić z siebie kolejnego słowa. To był ten moment, w którym musieliśmy złamać wszystkie obietnice, które sobie złożyliśmy. Nie było innej możliwości.
-Gdyby nie ty, nie byłabym lepszą wersją siebie, którą jestem teraz. Dzięki tobie odkryłam, że jednak jestem czegoś warta –szepnęła odsuwając się lekko.
-A ty mnie postawiłaś na nogi, gdy ja nie potrafiłem się odbić od dna. Uratowałaś mi życie, Yeonrin.
-A ty mi, Yoon.
Żadne z nas nie było gotowe na to co miało nastąpić. Tak bardzo nie chciałem się rozdzielać. Yeonrin stała się całym moim światem, sensem mojego życia.
-Zrobiliśmy dla siebie tak dużo. Tak dużo sobie zawdzięczamy –zaczęła, ale przerwał jej głośny szloch. –Ale teraz jedynie co możemy dla siebie zrobić, to ponownie sprowadzić na dno. Wszystko co mogliśmy zrobić, już zrobiliśmy.
-Musimy iść do przodu –otarłem łzę spływającą po jej policzku.
-I nie oglądać się za siebie. Yoon, osiągnęliśmy już wszystko co mogliśmy osiągnąć ze sobą –odwróciła się w stronę koryta rzeki. Wyglądała tak pięknie, starałem się zapamiętać jej widok na całe życie.
-Masz całkowitą rację, Rin. Ty pójdziesz teraz w swoją stronę, a ja w swoją –przygryzłem wargę starając się nie rozkleić. –Czas spędzony z tobą, był najwspanialszym czasem w moim życiu.
-Mimo tego, że się raniliśmy i kłóciliśmy, było wspaniale. I tak bardzo nie chciałabym, żeby to się kończyło.
-Nie psujmy tego co w końcu osiągnęliśmy –powiedziałem kładąc dłoń na jej ramieniu.
Poczułem jak drży, więc zdjąłem bluzę i zarzuciłem na jej ramiona. Dziewczyna posłała mi delikatny, aczkolwiek smutny uśmiech. Teraz już obydwoje się rozpłakaliśmy. Staliśmy tam i mazaliśmy się jak na naszej pierwszej randce, wiele razy w naszej bazie, czy przez telefon. Jednak ten płacz teraz różnił się od tych poprzednich. Był oczyszczeniem. Pomagał ukoić te złe emocje, które nami szargały. Z nieba zaczęły spadać pierwsze krople deszczu, jednak my nie ruszyliśmy się z miejsca. Musieliśmy zakończyć to co zaczęliśmy. Kochaliśmy się tak mocno, że teraz musieliśmy po prostu dać sobie odejść.
-Dzięki tobie uwierzyłem w miłość, Yeonrin –ogarnąłem z jej twarzy włosy.
-Przestań, Yoon –wyksztusiła ocierając łzy, które nieprzerwanie spływały po jej policzkach.
-Przecież i tak możemy utrzymywać kontakt, nawet jak nasze drogi się rozdzielą.
-Sam dobrze wiesz, że to niemożliwe –posłała mi smutne spojrzenie, a ja przyznałem jej rację. Za dużo ze sobą przeżyliśmy.
-Życzę ci jak najlepiej, Yoongi. Zasługujesz na wszystko co najwspanialsze, zapracowałeś sobie na to –złapała mnie za dłonie.
-Ja ci życzę całego świata u twoich stóp. Nie zapominaj, że gdzieś na świecie jest osoba, która zawsze będzie w ciebie wierzy.
-Zawsze będę cię kochała, Yoon –przyciągnąłem ją do siebie i złożyłem na jej ustach najczulszy pocałunek, na jaki było mnie stać.
Deszcz się nasilił, a my byliśmy już cali mokrzy. Nadawało to jedynie dramaturgii całej scenie. To był koniec. Najważniejszy etap mojego życia właśnie się zakończył. Nic nigdy nie będzie już takie same bez niej. Czy będę teraz w stanie znaleźć w sobie siłę i zacząć wszystko od początku?
-A więc, to koniec?
-Tak, to koniec.
-Dziękuję, Yeonrin –wyszeptałem zanim się odwróciła.
-Dziękuję, Yoongi –odpowiedziała idąc przed siebie.
To był ostatni moment, w którym ją widziałem. Starałem się zapamiętać wszystkie szczegóły: jej przepiękne długie włosy, zielone oczy, w które mógłbym wpatrywać się wieczność, drobne ciało, które zawsze się we mnie wtulało w nocy. Przed oczami miałem wszystkie nasze niezręczne sytuacje, kiedy próbowaliśmy nauczyć się być w związku. Nasze wszystkie zbliżenia, pocałunki, spojrzenia. Wszystko było przeszłością, jednak jakże piękną przeszłością. Stałem tam nie zwracając uwagi na deszcz. Nie płakałem ze smutku. To był płacz ze szczęścia, że mogłem przeżyć coś tak pięknego w swoim życiu. Mimo że nie dotrzymaliśmy obietnicy, by nigdy nie zniknąć z życia tej drugiej osoby, to i tak nie mieliśmy sobie nic do zarzucenia. Wygraliśmy z naszymi problemami wspólnie, walcząc ramię w ramię i to się liczyło na końcu. To wcale nie była młodzieńcza głupia miłość, to było najgłębsze uczucie jakie byłem w stanie sobie wyobrazić i byłem jej za to niezmiernie wdzięczny.
Nie pozostało mi nic innego, niż pójście ścieżką, którą pomogła mi stworzyć Yeonrin. Nigdy nie sądziłem, że obecność drugiej osoby może tyle zmienić. I choć nie będę przy niej już fizycznie obecny, to nigdy jej nie zostawię. Zawsze będę o niej myślał.
Dziękuję, Yeonrin.
***
A więc to już koniec tej przygody. Wiem, że ten koniec jest mocno przyspieszony i przepraszam. Możliwe, że spróbuję poprawić to opowiadanie od początku i pozmieniam trochę, ale to może potrwać. Jeśli dotarliście aż tutaj, to jestem wam niesamowicie wdzięczna i dziękuję za wytrwałość.
Mad
CZYTASZ
Don't try to disappear [yoongi ff]
Fanfic[Zakończone] "Nigdy nie sądziłem, że obecność drugiej osoby może tyle zmienić." On - otoczony murem Ona - odpowiedzialna za jego zniszczenie Ona - uważa, że jest nikim On - uważa, że Ona jest wszystkim