XIV. nadzieja

72 5 2
                                    

        Dni mijały jeden za drugim bez wyraźnego oddzielenia. Niby było lepiej, powoli szedłem do przodu, ale czy na pewno w dobrym kierunku? Yeonrin nie opuszczała mojego boku, spędzaliśmy każdy dzień razem, ale wydawało się, że to za mało by naprawić sytuację.

-O czym myślisz Yoongi? – zapytała dziewczyna kładąc dłoń na moim policzku.

        Przyciągnąłem jej dłoń do ust i złożyłem na niej delikatny pocałunek. Odgarnąłem włosy z oczu i przyjrzałem się jej. Była taka urocza, gdy się martwiła. Przysunąłem się do niej, gdy siedzieliśmy na materacu w naszej bazie.

-Ja... -zawahałem się –Ucieknij ze mną, Yeonrin. Wyjedźmy, chociaż na chwilę, błagam.

       Przez chwilę nie odpowiadała, zacząłem się bać, czy przypadkiem nie żądałem zbyt wiele. Tak bardzo bałem się jej stracić, była moją jedyną nadzieją w życiu. Z moich ust wydobyło się ciche westchnięcie, gdy nagle przemówiła.

-Kiedy wyjeżdżamy? –nie mogłem uwierzyć własnym uszom, naprawdę się zgodziła.

-Teraz? Zaraz? Spakujesz się i dasz mi znać kiedy mam podjechać –powiedziałem szybko do niej podchodząc i biorąc ją w objęcia. Rin jedynie skinęła głową nic więcej nie mówiąc. Zebraliśmy nasze rzeczy i pojechaliśmy do domu.

-Mamy w ogóle jakiś plan? –zapytała zanim wysiadła.

-Nie znasz mnie?

-Mogłam się domyślić –na jej twarzy pojawił się cień uśmiechu –przyjedź za godzinę, rodzice wyjdą wtedy tradycyjnie na kolację do swojej ulubionej restauracji.

-Dobrze –odpowiedziałem przyciągając ją jeszcze raz do siebie, na jej ustach złożyłem pocałunek –Dziękuję...

        Skinęła lekko głową i ruszyła przed siebie. Wróciłem do domu i nie odzywając się do nikogo zacząłem się pakować. Gdy wyznaczona godzina zaczęła się zbliżać ruszyłem do auta z wielką walizką. Rodzice posłali mi pełne niepewności spojrzenia.

-Gdzie jedziesz Yongi? –zapytała mama ledwo słyszalnym głosem

-Nie wiem mamo, muszę stąd wyjechać na chwilę –odpowiedziałem pochodząc do niej i gładząc ją po włosach. –Tak będzie najlepiej, sama dobrze wiesz

-Nie zrób tylko nic głupiego, dobrze? Obiecasz mi? –wyszeptała i mocno mnie objęła. –Jedziesz z Yeonrin?

-Tak –wyszeptałem.

-Dobrze, ufam jej. Ona się tobą zaopiekuje –ostrożnie mnie puściła, a ojciec pomógł mi włożyć walizkę do bagażnika.

        Zanim wsiadłem za kierownicę, do ręki wcisnął mi kilka banknotów. Nie oglądając się za siebie ruszyłem. Rin czekała na chodniku, siedząc na swojej walizce. Jej długie włosy były rozwiane na wszystkie strony, wyglądała przez to jak bogini. Gdy chowałem jej walizkę do auta jeszcze raz zapytałem się, czy chce ze mną jechać. Bez wahania powiedziała, że tak. Gdy wsiedliśmy do auta zapiąłem jej pas i założyłem kosmyk włosów za ucho.

-Nawet nie wiesz jaka jesteś dla mnie ważna, Yeonrin –wyszeptałem patrząc się jej głęboko w oczy.

-Przestań już, bo się rozkleję –mruknęła rumieniąc się.

-No już, już –zaśmiałem się. –Gdzie chcesz jechać?

-Nad morze –wyszeptała nieśmiało patrząc na mnie.

-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem –uśmiechnąłem się szeroko i wyciągnąłem mapę ze schowka.

-To trochę daleko –wzięła ode mnie mapę i zaczęła jej się przyglądać.

Don't try to disappear [yoongi ff]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz