-Do jasnej cholery, Yoongi! Gdzie się podziewałeś całą noc? –krzyczał mój rozzłoszczony starszy brat. –Ojciec jest wściekły, jest środek tygodnia, za 3 godziny idziesz do szkoły, a śmierdzisz alkoholem i jesteś cały brudny!
-Daj spokój, nic się nie stało, żyję –burknąłem chcąc dostać się do swojego pokoju, jednak Kyuwon zastąpił mi drogę. –Przesuń się, muszę się ogarnąć.
Brat wyrwał mi plecak i agresywnie rozpiął zamek wysypując całą zawartość na podłogę. Wszystkie spreje wysypały się z hukiem na podłogę. Zdenerwowany zabrałem mu z powrotem mój plecak i zacząłem wszystko do niego chować. Kyuwon uderzył pięścią ścianę. Do kuchni wszedł ojciec.
-Miałeś już przestać się tym babrać. Wyjdą z tego same kłopoty –powiedział ojciec bez cienia emocji na twarzy. –Było już tak dobrze, Yoongi. Co się stało?
-Nic, bo wcale nie było dobrze. Kilka lepszych tygodni, tyle. Nic się nie zmieniło –powiedziałem patrząc się mu prosto w oczy.
Ojciec rzucił się na mnie z pięściami. Kyuwon w panice zaczął go ode mnie odciągać. Mama wpadła do przedpokoju z krzykiem niemal od razu przeradzającym się w głośny płacz. Stałem w szoku nawet nie próbując się obronić. Najcięższe uderzenie padło na łuk brwiowy. Poczułem, że strużka krwi spływa po moim policzku. Ojciec bił na oślep, w jakimś napadzie furii. Pozwoliłem mu na to, zasłużyłem. W końcu mój brat opanował tatę. Wszyscy stali zdyszani, bez słowa, na środku przedpokoju. Po moich policzkach pociekły łzy.
-Przepraszam –powiedziałem szczerze i ruszyłem powoli do pokoju, całując po drodze matkę w czoło. –Przepraszam, mamo.
Zostawiłem ich w szoku i zamknąłem się w pokoju. Zabrałem czyste ubrania ze sobą i udałem się do łazienki. Przemyłem sobie ranę i obejrzałem lekko opuchniętą twarz. Gnój ze mnie, zasłużyłem sobie. Ranię wszystkich dookoła i nie liczę się z uczuciami innych. Nalałem lodowatej wody do umywalki i zanurzyłem w niej całą głowę. Po chwili wynurzyłem się z trudem łapiąc powietrze. Muszę przestać o tym myśleć. Umyłem się dotykając miejsc na ciele, w które uderzył mój ojciec. Będą siniaki, świetnie. Ubrałem się w czyste ciuchy i wróciłem do pokoju. Wszystkie spreje spakowałem pod łóżko. Przypomniałem sobie, że wszystkie zeszyty i podręczniki zostawiłem w bazie. Westchnąłem głęboko, muszę po nie pojechać. Zdążę, jeszcze półtorej godziny. Zebrałem się i w kilka minut wyszedłem już z domu. Gdy, po licznych przesiadkach, w końcu dojechałem do szkoły, akurat zdążyłem na lekcję. Usiadłem do ławki, w której siedziała przerażona na mój widok dziewczyna.
-Yoon –wyszeptała dotykając opuchniętej kości policzkowej. –Co ci się stało?
-Ojcu puściły nerwy –wytłumaczyłem czując na sobie wzrok każdego z klasy. –Nie martw się, jest wszystko w porządku.
-Nie kłam –powiedziała nachylając się nade mną i składając delikatny pocałunek na policzku. –Porozmawiamy po lekcji.
-Nie ma o czym –mruknąłem przypominając sobie nasze wczorajsze zbliżenie. Czemu zachowuje się tak, jakby nic się nie stało? Dla niej to nic nie znaczyło?
-Dobra nieważne –powiedziała, a do klasy wszedł nauczyciel, którego tak nie lubię.
-Yoongi, do wychowawcy –powiedział niemal od razu jak zobaczył w jakim jestem stanie. –Nie tolerujemy w szkole bójek.
-Nie biłem się w szkole –odparłem wstając z miejsca.
-Nie kłam –krzyknął nauczyciel. –Do wychowawcy, już!
CZYTASZ
Don't try to disappear [yoongi ff]
Fanfic[Zakończone] "Nigdy nie sądziłem, że obecność drugiej osoby może tyle zmienić." On - otoczony murem Ona - odpowiedzialna za jego zniszczenie Ona - uważa, że jest nikim On - uważa, że Ona jest wszystkim