Nie wiedziałem już zupełnie co mam robić. Wieczorem położyłem się do łóżka i nie zastanawiając się dłużej po prostu zasnąłem. Miałem już dosyć. Obudziłem się o 3 nad ranem, sam z siebie. Sięgnąłem po telefon i zacząłem pisać długą wiadomość do Yeonrin. Napisałem wszystko co mi chodziło po głowie, że powinna przemyśleć to wszystko, że może mi wszystko powiedzieć i że chyba postradała zmysły myśląc, że skończy tę znajomość ot tak. Długo wahałem się czy rzeczywiście wysłać tę wiadomość. W końcu emocje wygrały i mój palec nacisnął opcję 'wyślij'. Nie spałem do rana czekając na odpowiedź, która w końcu nie nadeszła. Rano ledwo przytomny piłem w kuchni kawę powoli zbierając się do szkoły. W klasie zobaczyłem, że Yeonrin znowu się przesiadła. Wściekły rzuciłem torbę na stół czym wystraszyłem osoby siedzące dookoła. Rin rzuciła mi jedynie obojętne spojrzenie.
Ten stan trwał kolejny tydzień. Codzienne chodzenie do szkoły stało się dla mnie ponownie udręką. Znowu przestałem się starać w szkole. Widok Yeonrin rozmawiającej i spędzającej czas z innymi ludźmi sprawiał mi ból. Jednak widziałem jak cierpi, gdy jest sama, co sprawiało, że ja cierpiałem podwójnie. Nie mogłem na to patrzeć. Próbowałem ją złapać po szkole, jednak gdy tylko mnie widziała od razu zmieniała kierunek. Na przerwach od razu gdzieś wychodziła, moje poszukiwania również szły na marne. Zablokowała mi każdą możliwość kontaktu. Ale ja stwierdziłem, że nie mogę się poddać. Mimo tego krótkiego okresu zdążyłem się już do niej przywiązać. Sam nie wiedziałem co się ze mną dzieję, po prostu musiałem z nią porozmawiać, musiałem ją jakoś przekonać, żeby powiedziała mi co ją trapi.
W końcu pewnego dnia nie wytrzymałem. Trafiła mi się idealna okazja, więc ją wykorzystałem. Yeonrin przechodziła obok mnie na korytarzu. Była z koleżanką, ale nie obchodziło mnie to. Złapałem ją za ramię i obróciłem tak, by stanęła pod ścianą. Wszyscy się na nas patrzyli, cały korytarz ucichł. Pierwszy raz zupełnie mnie oto nie obeszło. Stanąłem tuż przed nią. Spojrzała się na mnie tymi smutnymi oczami nic nie mówiąc. Poddała się.
-Musimy porozmawiać. Teraz –powiedziałem krótko, na co ona jedynie skinęła głową i pozwoli mi zaprowadzić się na dziedziniec. Posadziłem ją na ławce i sam kucnąłem naprzeciwko niej, opierając się o jej kolana.
-O czym chcesz porozmawiać? –zapytała cicho spuszczając wzrok. –Myślałam, że wyraziłam się jasno.
-Tak, nawet bardzo jasno, tylko ja tego nie akceptuję, rozumiesz? –mówiłem spokojnie próbując złapać z nią kontakt wzrokowy. –Nie możesz tak po prostu się poddać, przestać ze mną rozmawiać. Zresztą skoro wtedy dalej byłem przy tobie, to chyba coś znaczyło, nie sądzisz?
Yeonrin jedynie wzruszyła ramionami dalej uciekając przede mną wzrokiem. Złapałem jej podbródek i nakierowałem jej oczy na moje.
-Posłuchaj, ciężko mi to przyznać, ale przyzwyczaiłem się do naszej relacji, lubię cię i nie pozwolę, żeby to wszystko poszło na marne. Słyszysz mnie? Nie marnuję na ciebie czasu, dobrowolnie go z tobą spędzam. Nie rozumiem dlaczego tak źle o sobie myślisz.
-To bardziej skomplikowane, niż ci się wydaję, Yoongi –wyszeptała.
-Więc mi to wytłumacz, spróbuję to zrozumieć. Nie odtrącaj mnie od razu jak coś idzie nie po twojej myśli, dobrze? –nachyliłem się bliżej niej. –Obiecasz mi to?
-Obiecuję –przytaknęła po chwili namysłu. –przepraszam, poniosło mnie trochę...
-Nic się nie stało, ale następnym razem po prostu porozmawiaj ze mną, nie rób od razu sceny rodem z serialu –parsknąłem śmiechem. –Po prostu się martwiłem o ciebie Yeonrin.
CZYTASZ
Don't try to disappear [yoongi ff]
Fanfiction[Zakończone] "Nigdy nie sądziłem, że obecność drugiej osoby może tyle zmienić." On - otoczony murem Ona - odpowiedzialna za jego zniszczenie Ona - uważa, że jest nikim On - uważa, że Ona jest wszystkim