Schemat powtórzył się kolejnego dnia, Yeonrin chodziła krok w krok za mną.
-Coś się dzieje? -zapytałem w końcu gwałtownie się zatrzymując, przez co Yeonrin prawie na mnie wpadła.
-Co? Nie, czemu coś miałoby się dziać? -odpowiedziała mi pytaniem na pytanie.
-Nie powinnaś chodzić na przerwach z nowymi koleżankami? -drążyłem temat zwijając nerwowo słuchawki, unikałem patrzenia na nią jak ognia.
-Nie mam tu koleżanek -wzruszyła obojętnie ramionami. -Nie zależy mi na nich.
Westchnąłem dając sobie spokój, ruszyłem w stronę stołówki słysząc ciche kroki Yeonrin. Usiedliśmy razem bez słowa i zaczęliśmy jeść obiad. Po kilku minutach zaczęły dosiadać się dziewczyny z naszej klasy, aby porozmawiać z nową znajomą. Gdy już otoczył ją cały wianuszek paplających uczennic wykorzystałem chwilę nieuwagi Yeonrin i poszedłem na dziedziniec. Nic z tego, znalazła mnie po 5 minutach. To musiało naprawdę dziwnie wyglądać, gdy tak siedzieliśmy cały dzień razem nie zamieniając ze sobą nawet słowa. Wracając do domu okazało się, że mieszkamy kilka minut od siebie, więc dodatkowo idziemy identyczną drogą do szkoły. Czekało mnie więcej dziwnych i cichych powrotów do domu. Na samym końcu wędrówki, kiedy chciałem skręcić już na podwórko domu usłyszałem jej cichy, lekko ironiczny głos.
-Do zobaczenia jutro, mój nowy kolego -zaśmiała się cicho idąc w swoją stronę.
-Co to za dziewczyna? -zapytał mój brat, gdy wszedłem do kuchni.
-Nowa w klasie, nie wiedzieć czemu cały czas za mną chodzi –mruknąłem.
-Może jest tak samo dziwna jak ty –roześmiał się
Następnego dnia na długiej przerwie usiadłem na zewnątrz z moją cichą towarzyszką obok. Nagle bez wahania wyjęła z ucha moją słuchawkę i wsadziła ją do swojego. Przyglądałem jej się przez chwilę, jak zaczyna kiwać głową do rytmu, a na jej twarzy pojawia się uśmiech.
-Znam to! Mam w domu ich płytę –zanuciła kilka wersów.
-Co z tego? –mruknąłem, sam nie wiedzieć czemu wyciągając jej słuchawkę z ucha.
-Co cię napadło? –burknęła urażona Yeonrin
-Drażnisz mnie –odpowiedziałem wstając.
Sytuacja nie zmieniła się przez kolejne dni. Nie sądziłem, że potrafię przewracać oczami tyle razy w ciągu dnia. W końcu nie wytrzymałem, poniosło mnie i jak zwykle straciłem nad sobą kontrolę. Nie zwracając uwagi na wszystkich dookoła zatrzymałem ja tuż obok drzwi do klasy.
-Dlaczego ja? Dlaczego przyczepiłaś się akurat do mnie? –zapytałem podnosząc głos, w jej oczach zobaczyłem cień strachu, więc natychmiast się opanowałem i dodałem już cichszym głosem. –Nie rozumiem co takiego we mnie zobaczyłaś, że nie opuszczasz mnie na krok, ale zrozum, że to męczące. Nie zamierzam cię niańczyć cały czas.
Spuściła wzrok przygryzając wargę. Nagle zrobiło mi się jej żal, zapomniałem już dlaczego tak mnie to zdenerwowało. Popełniłem błąd, wyrzucając jej to wszystko?
-Przepraszam, nie wiedziałam, że aż tak przeszkadza ci moje towarzystwo –mruknęła. –Wiem, że jestem denerwująca, spokojnie, dam ci już spokój.
Odwróciła się na pięcie i weszła z powrotem do klasy. Przekląłem pod nosem, niepotrzebnie tak ostro ją potraktowałem. Jednak dalej nie mogłem zrozumieć co ją kierowało przy wyborze materiału na przyjaciela. Jestem ostatnią osobą, która wydawałaby się w jakimkolwiek stopniu przyjacielska. Dodatkowo ludzie myślą, że robię coś złego, co chwilę opuszczam lekcje, wagaruję, nikt nie wie co robię w tym czasie. Westchnąłem cicho pod nosem wchodząc do klasy. Zobaczyłem, że jej rzeczy leżały na ławce oddalonej od mojej. Przez kolejne trzy dni nie wróciła na miejsce obok mnie, siedziała z dziewczyną, która zawsze chodziła w spiętych włosach i przyjaźniła się z przewodniczącym szkoły. Jedyne co dalej robiła to rzucała mi obojętne „cześć" co rano. Po pięciu dniach ciszy w końcu zaczął się weekend. Miałem chwilę pomyśleć.
CZYTASZ
Don't try to disappear [yoongi ff]
Fanfiction[Zakończone] "Nigdy nie sądziłem, że obecność drugiej osoby może tyle zmienić." On - otoczony murem Ona - odpowiedzialna za jego zniszczenie Ona - uważa, że jest nikim On - uważa, że Ona jest wszystkim