I. zaciekawienie

1K 65 17
                                    


           Obudziłem się z przeszywającym bólem głowy. Jęknąłem nakładając na twarz poduszkę. Znowu to samo, kolejny cholerny dzień. Po omacku znalazłem kilka tabletek na stoliku obok łóżka i wrzuciłem je sobie do buzi połykając bez popijania. Leżałem jeszcze chwilę zanim tabletki zaczęły działać.

-Yoongi, wstałeś już? Zbieraj się do szkoły –powiedziała mama wchodząc do mojego pokoju i zbierając brudne ubrania z podłogi –tato się zdenerwuje, jeśli znowu zostaniesz w domu, wiesz jak mu zależy na twojej edukacji.

-Wiem, mamo –burknąłem powoli wynurzając się z pościeli.

-W kuchni masz śniadanie do szkoły, no już, zbieraj się. Ja już wychodzę do pracy –krzątała się układając wszystkie zeszyty na biurku –Matko Boska, mógłbyś kiedyś tu sprzątać.

-Daj spokój, mamo -przeciągnąłem się i głośno ziewnąłem –mogłabyś wyjść? Chciałbym się ubrać.

-No już, już –mruknęła obrażona –Lecę, do wieczora.

           Wyszła, a ja zacząłem się zbierać, w głowie układając plan, jak zerwać się znowu ze szkoły. Po prostu uciec, czy może jednak znaleźć sobie jakieś alibi? Opłukałem twarz zimną wodą strząsając z siebie resztki snu. Byłem nieprzytomny, jak zwykle, gdy komponowałem do późna. W kuchni chwyciłem kubek kawy i kilkoma łykami go opróżniłem.

-Tym razem traf do szkoły –ostrzegł mnie mój starszy brat, wchodząc do kuchni –chyba nie chcesz znowu dostać lania od taty.

-Daj mi spokój –położyłem głowę na stole zamykając oczy –nic nie rozumiecie.

-Czego tu niby nie rozumiemy? Po prostu wagarujesz i to jest złe –zdenerwował się Kyuwon –nie masz na to żadnego wytłumaczenia.

-Uwierz mi, że mam –tym razem to ja podniosłem głos –nienawidzę ich, nienawidzę ich wszystkich. Nienawidzę mojej klasy, nienawidzę nauczycieli, nienawidzę przewodniczących, nienawidzę wychowawcy. Nienawidzę całej tej pieprzonej szkoły.

-Gdybyś dostawał pieniądze, za każde słowo „nienawidzę"... – Kyuwon uderzył mnie w bok głowy nie kończąc zdania –ogarnij się, przesadzasz, jak zwykle.

-Rozpieszczony gówniarz –burknął ojciec wchodząc do pokoju –Nie masz wstydu? Zrobiliśmy z matką wszystko, żebyś zdobył dobre wykształcenie

-Dajcie mi spokój –wykrzyczałem wyrywając bratu z ręki moją śniadaniówkę i jak burza ruszyłem w stronę drzwi wyjściowych –pójdę tam, jeśli to dla was tak cholernie ważne.

          Dostałem się na stację i wsiadłem do metra jadącego w stronę szkoły. Musiałem jakoś to przeżyć, pochodzę kilka dni i znowu zacznę chodzić na wagary. Nie mogłem już dać się zdenerwować, tych idiotów w szkole należało ignorować. Prawie spóźniony, przez porannego papierosa, wpadłem do klasy i zająłem swoje miejsce.

-No proszę, ktoś tu w końcu się pojawił –mruknął nauczyciel wpatrując się we mnie –Już prawie zapomniałem jak pan wygląda, panie Min Yoongi.

-Rozchorowałem się –odburknąłem nie siląc się nawet na bardziej wiarygodne kłamstwo.

-Oczywiście –parsknął nauczyciel –Zostań dzisiaj po lekcji, ja i twój wychowawca musimy porozmawiać. A teraz proszę otworzyć podręczniki na stronie 57.

Świetnie, po prostu genialnie. Wiedziałem, że to zły pomysł, żeby iść do szkoły. Czułem na sobie palące spojrzenia każdej osoby w klasie. Ciszę zakłócały szepty uczniów.

Don't try to disappear [yoongi ff]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz