~17~"Ona jest jego słabością"

349 46 12
                                    

Dwa tygodnie później

Śnieg, śnieg i jeszcze raz śnieg! Chociaż jedna fajna rzecz w moim życiu. Tak, Jacob jest jeszcze tam... Tam gdzieś. To i tak nie zmienia faktu, że jestem na niego zła. Przez ten czas zadzwonił tylko jeden raz! Jeden! Czasami odnoszę wrażenie, że mu w ogóle na mnie nie zależy, bo gdyby zależało to zadzwoniłby. A ja za nim tak bardzo tęsknię...

Chłodny wiatr zawiał prosto w moją twarz, na której pojawiły się rumieńce z zimna. Zatrzęsłam się i bardziej schowałam nos w szaliku, a ręce włożyłam do kurtki. Zacisnęłam palce na telefonie i pewnym krokiem poszłam do przodu. Ktoś musi zrobić zakupy w tym domu, a Alice za bardzo do tego się nie pali. Poczułam wibracje w kieszeni, w której trzymałam telefon. Zatrzymałam się i wyciągnęłam go.

O kurde.

Myślałam, że zacznę skakać ze szczęścia, gdy zobaczyłam na wyświetlaczu imię mojego Jacoba. Zdjęłam rękawiczkę zębami i schowałam ją do kieszeni.

- To ty? - spytałam głupio na wstępie.

- No, a kto inny, kretynko? - usłyszałam jego głos i od razu na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

- Dlaczego nie odzywałeś się? Dzwoniłam, ale... nie odebrałeś - powiedziałam ze smutkiem w głosie.

- Trudno jest znaleźć czas, nawet na głupie rozmowy - prychnął, a mi zrobiło się trochę przykro.

- Głupie rozmowy?

- Nie w tym sensie, Emily - westchnął. - Tęsknię za tobą.

- Ja też - zacisnęłam usta w wąską linię. - Chciałabym, żebyś tutaj był.

- Co tam u Willa? - spytał.

- A, a co ma być? - zmieszałam się i ruszyłam przed siebie.

- Gnojek nie traci czasu - zasugerował, a ja aż kipiałam ze złości.

- Myślałam, że dzwonisz, bo tęsknisz, a ty urządzasz mi sceny zazdrości?! - zacisnęłam powieki.

Nie zauważyłam wystającego kamienia i idąc, potknęłam się o niego, przez co wylądowałam brzuchem na zamarzniętym stawie. Jęknęłam z bólu, bo upadek  bardzo zabolał, jednak nie bardziej niż serce, które Jacob mi złamał. Trzymając telefon w dłoni chciałam wstać, ale zrobiłam to zbyt gwałtownie, przez co noga zjechała mi po lodzie i na nowo zaliczyłam upadek. W środku, aż kipiałam ze złości.

- Emily, jesteś tam? - usłyszałam jego głos.

- Przez ciebie wyjebałam się na lodzie, idioto! Zrób mi tą przysługę i rozłącz się albo wiesz co? Ja to zrobię! - warknęłam i nacisnęłam czerwoną słuchawkę, po czym rzuciłam telefon przed siebie. - Super.

Poczułam łzy na policzku.

Po prostu zajebiście.

Tydzień później

- Sam! - krzyknęłam, widząc kolegę.

Sam to blondyn z niebieskimi oczami, które są bardzo ładne, ale nieładniejsze od Jacoba. Blondyn jest bardzo przystojny i ma ogromne branie, ale na zainteresowanie z mojej strony nie ma, co liczyć. Sam jest moim kolegą z ławki.

- Część księżniczko - uśmiechnął się do mnie, co odwzajemniłam.

- Hej no, a ja jak mam do ciebie mówić? - uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, śmiejąc się przy tym.

Mój kolega z ławki ma dar. Zawsze potrafi mnie rozbawić, nawet patrząc na mnie. Ja mam szczęście, że na takich fajnych chłopaków trafiam.

- Ciastek - uśmiechnął się i walnął mnie w ramię.

Mój Idiota |delena|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz