Dwa tygodnie później
Śnieg, śnieg i jeszcze raz śnieg! Chociaż jedna fajna rzecz w moim życiu. Tak, Jacob jest jeszcze tam... Tam gdzieś. To i tak nie zmienia faktu, że jestem na niego zła. Przez ten czas zadzwonił tylko jeden raz! Jeden! Czasami odnoszę wrażenie, że mu w ogóle na mnie nie zależy, bo gdyby zależało to zadzwoniłby. A ja za nim tak bardzo tęsknię...
Chłodny wiatr zawiał prosto w moją twarz, na której pojawiły się rumieńce z zimna. Zatrzęsłam się i bardziej schowałam nos w szaliku, a ręce włożyłam do kurtki. Zacisnęłam palce na telefonie i pewnym krokiem poszłam do przodu. Ktoś musi zrobić zakupy w tym domu, a Alice za bardzo do tego się nie pali. Poczułam wibracje w kieszeni, w której trzymałam telefon. Zatrzymałam się i wyciągnęłam go.
O kurde.
Myślałam, że zacznę skakać ze szczęścia, gdy zobaczyłam na wyświetlaczu imię mojego Jacoba. Zdjęłam rękawiczkę zębami i schowałam ją do kieszeni.
- To ty? - spytałam głupio na wstępie.
- No, a kto inny, kretynko? - usłyszałam jego głos i od razu na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Dlaczego nie odzywałeś się? Dzwoniłam, ale... nie odebrałeś - powiedziałam ze smutkiem w głosie.
- Trudno jest znaleźć czas, nawet na głupie rozmowy - prychnął, a mi zrobiło się trochę przykro.
- Głupie rozmowy?
- Nie w tym sensie, Emily - westchnął. - Tęsknię za tobą.
- Ja też - zacisnęłam usta w wąską linię. - Chciałabym, żebyś tutaj był.
- Co tam u Willa? - spytał.
- A, a co ma być? - zmieszałam się i ruszyłam przed siebie.
- Gnojek nie traci czasu - zasugerował, a ja aż kipiałam ze złości.
- Myślałam, że dzwonisz, bo tęsknisz, a ty urządzasz mi sceny zazdrości?! - zacisnęłam powieki.
Nie zauważyłam wystającego kamienia i idąc, potknęłam się o niego, przez co wylądowałam brzuchem na zamarzniętym stawie. Jęknęłam z bólu, bo upadek bardzo zabolał, jednak nie bardziej niż serce, które Jacob mi złamał. Trzymając telefon w dłoni chciałam wstać, ale zrobiłam to zbyt gwałtownie, przez co noga zjechała mi po lodzie i na nowo zaliczyłam upadek. W środku, aż kipiałam ze złości.
- Emily, jesteś tam? - usłyszałam jego głos.
- Przez ciebie wyjebałam się na lodzie, idioto! Zrób mi tą przysługę i rozłącz się albo wiesz co? Ja to zrobię! - warknęłam i nacisnęłam czerwoną słuchawkę, po czym rzuciłam telefon przed siebie. - Super.
Poczułam łzy na policzku.
Po prostu zajebiście.
Tydzień później
- Sam! - krzyknęłam, widząc kolegę.
Sam to blondyn z niebieskimi oczami, które są bardzo ładne, ale nieładniejsze od Jacoba. Blondyn jest bardzo przystojny i ma ogromne branie, ale na zainteresowanie z mojej strony nie ma, co liczyć. Sam jest moim kolegą z ławki.
- Część księżniczko - uśmiechnął się do mnie, co odwzajemniłam.
- Hej no, a ja jak mam do ciebie mówić? - uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, śmiejąc się przy tym.
Mój kolega z ławki ma dar. Zawsze potrafi mnie rozbawić, nawet patrząc na mnie. Ja mam szczęście, że na takich fajnych chłopaków trafiam.
- Ciastek - uśmiechnął się i walnął mnie w ramię.
CZYTASZ
Mój Idiota |delena|
Romance⭐Kiedyś napiszę od nowa... Obiecuję⭐ Emily przeżywa żałobę po stracie wujka, z którym była bardzo związana, ale gdyby nie śmierć Michaela nigdy nie poznałaby chłopaka, który postanowił zrobić rozróbę w jej prawie poukładanym życiu. Gdyby wiedziała...