Prolog

2.2K 110 22
                                    

"Do wszystkich Autobotów! Do wszystkich Autobotów! Staliśmy się celem ataków. Przerwać kontakty z ludźmi."

I wydawać by się mogło, że po powstrzymaniu inwazji wszystko będzie dobrze. Autoboty wygrały wojnę, Megatron nie żyje jak i zdrajca Sentinel Prime, a Ziemia została wybawiona od zniewolenia i tylko czekać aż N.E.S.T. wznowi działalność. Jednak jakim kosztem? Zostało zniszczone niemal całe miasto Chicago, a tysiące ludzi zginęło. To wiele, ale czy tak wiele w porównaniu do tego ile mogłoby zostać zniszczone i ile mogłoby ludzi zginąć gdyby Decepticony wygrały? Jak widać, ludzie nie doceniają tego, co się dla nich robi. Zamiast docenić, wolą się mścić. Po tym wszystkim, zaczęli polować na Transformery, czego dowodem był ten komunikat.

Odkąd Sideswipe i jego przyjaciel Mirage częściej nazywany "Dino", odebrali wiadomość od swojego przywódcy Optimusa, robią jak im było kazane - ukrywają się. A im dłużej taki stan rzeczy panował, tym bardziej Sideswipe przyswajał sobie stare przekonania jego najlepszego przyjaciela Ironhide'a na temat ludzi: są agresywnym, okrutnym, niewdzięcznym i zadufanym w sobie gatunkiem. Bezwzględnym i lubiącym podporządkowywać sobie wszystko i wszystkich, bojącym się wszystkiego co nowe i obce. Uważał ich za głupi i prymitywny gatunek, który chciałby wszystkie problemy rozwiązać za pomocą siły, o czym zdołały się już przekonać wszystkie Transformery. Dziwnym trafem, a może nie takim dziwnym, Ironhide zdołał polubić jednego człowieka - kapitana Wiliama Lennoxa, który zaimponował mu swoją odwagą. Przez tego człowieka, czarny Autobot stał się nieco bardziej przychylny dla reszty ziemian, a to na prawdę było dużo z jego strony. Nie zmieniało to jednak faktu, że gdzieś w głębi Iskry nadal nimi gardził. Natomiast Sideswipe ze swojej natury był dla ludzi przyjaźnie nastawiony, ale w końcu miarka się przebrała.

Specjalista od broni, choć zastrzelony przez Sentinela Prime'a zginął w obronie ludzi, mimo że nie zawsze ich lubił i szanował. Zresztą, jak wiele innych Autobotów zginęło w obronie ludzi. To właśnie najbardziej kuło Iskrę Sideswipe'a. To, że ktoś się poświęca za miliony i jego śmierć nie zostaje doceniona. Wręcz zhańbiona. Po za tym... to był jego przyjaciel, najlepszy! Owszem, miał również Dino, ale z Ironhide'em znali się... on sam już tego nie pamiętał odkąd. Na pewno jeszcze przed wybuchem wojny na Cybertronie, zanim jeszcze żył brat bliźniak Sideswipe'a - Sunstreaker. Z Mirage'em poznali się jakiś czas po wybuchu, ale kiedy dokładnie to było? Kto by spamiętał te lata, kiedy ma się ich około ośmiuset.

Teraz, kiedy obok siebie miał już tylko czerwonego Autobota, gdyż część nie żyje, a inni rozdzielili się, mając w pamięci to wszystko co się wydarzyło, to co zrobił dla ludzkości uznawał za niepotrzebne. Ludzie nie byli tego warci. Nie byli warci ich poświęcenia. Chociaż... co z Samem Witwicky'm? On był w stanie poświęcić się dla Prime'a. A jeśli za niego, to i za nich. Więc nie wszyscy ludzie byli źle nastawieni. Innym przykładem był przecież sam William Lennox. Jednak... co z tego, jeśli większość tych organicznych stworzeń dla pieniędzy zadzwoni pod jeden, przeklęty numer telefonu i wyda Autobota, czy Decepticona? W takiej chwili to bez znaczenia, bo ów Transformer staje się ofiarą, którą traktują jak... przedmiot, bezmyślną, bezuczuciową maszynę. Są przekupni, a jedna krzywda wystarczy, by zrazić ich do siebie, żeby znienawidzili.

Po odsłuchaniu wiadomości, Sideswipe, który był jednym z kandydatów na nowego wicelidera, postanowił jednak zrezygnować i oddał stanowisko autobockiemu medykowi - Ratchet'owi. Według srebrnego chevroleta corvette singray, medyk bardziej nadawał się na prawą rękę Optimusa Prime'a, gdyż był bardziej doświadczony i rozważny niż on. Po za tym, lider jego frakcji z pewnością bardziej zna Ratchet'a, niż jego - przyjaciela byłego wicelidera.
- Sideswipe? - z rozmyślań wyrwał go głos czerwonego ferrari 458 italia.

- No? - odezwał się srebrny.
Już gdzieś z tyłu głowy świtało mu, o co chce zapytać jego niecierpliwy towarzysz.

- Jedziemy do Los Angeles? Już mi zbrzydło siedzenie w tym lesie...

- Życie Ci nie miłe? - zapytał nieco zirytowany.

- Miłe, miłe, ale...

- Niech Ci będzie... - mruknął zanim snajper zaczął wysuwać swoje argumenty.
Doskonale wiedział, że Dino nie odpuści, dopóki nie dopnie swego. Po za tym, i jemu znudziło się siedzenie gdzieś w lesie w stanie Minnesota. A z drugiej strony, to trochę głupota, bo jakby tak spojrzeć na mapę, to ów stan jest niedaleko Chicago... Jak to ludzie mówią, lepiej do tej samej rzeki nie wchodzić, w każdym możliwym znaczeniu tego powiedzenia. Natomiast Sideswipe, nawet wolałby się do tej rzeki nie zbliżać.



Witam wszystkich bardzo serdecznie!
To już moja czwarta książka, a trzecia o Transformerach. Będzie poświęcona całkowicie Sideswipe'owi i w niewielkim stopniu Dino.
Z góry mówię, że do tej książki, nie będę zbytnio przywiązywać większej uwagi. Dlaczego? Bo jest to raczej świeży pomysł, nie do końca zaplanowany, ale chcę spróbować zanim się wypali. No chyba że pomysł mnie całkowicie pochłonie. Postanowiłam też, że będę pisać w trzeciej osobie. Chcę zobaczyć się jak to wyjdzie. Jak często będą się pojawiać rozdziały, tego wam nie mogę powiedzieć, bo sama nie wiem. Z góry też chcę przeprosić, jeśli opis jest nieco chaotyczny. Zrezygnowałam z pisania na brudno (i właśnie z tego powodu możecie mieć nadzieję, że rozdziały będą pojawiać się może trochę częściej niż w innych moich książkach).
Tak dla wyjaśnienia, wydarzenia zaczynają się przed wydarzeniami z filmu "Trasformers: Wiek zagłady". Bo dlaczego nie? Między TF3, a TF4 jest w fabule 5 lat różnicy, a co stało się z Sideswipe'em, Dino, Roudbuster'em i Topspin'em tak na prawdę nie wiadomo.
Jeśli macie słabe nerwy, albo nie lubicie tragedii, nie polecam wam tej książki. Zaś niektóre rzeczy mogą być nieco przejaskrawione. Reszty dowiecie się czytając.
Pa pa!


[ARCHIWALNE] Anioł o srebrnej zbroiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz