Minęły dwa tygodnie odkąd rozmawiałam z nim po raz ostatni. Jednak widziałam go codziennie. Każdego dnia przyjeżdżał pod moją szkołę i liczył na rozmowę, na którą nie byłam gotowa.
Szmaragdowe tęczówki, z których powoli uciekała dawna radość, a ujawniała się złość i desperacja.
Piękne usta, traciły kształt na rzecz wąskich linii, oznaczających, rosnący gniew i niezadowolenie, kiedy omijałam go bez słowa. Nie widział nawet, że na niego patrzę, choć to robiłam. Widziałam te wszystkie jego małe rzeczy, które kochałam, kocham i będę kochać wiecznie.----------------------------------------------------
W jej wielkich, sarnich oczach, gdzieś w głębi czaił się niepokój, ale starała się nie zwracać na niego uwagi. Już nie była tą samą Leah'ią, którą była zanim poznała Harry'ego. Zmieniła się niewyobrażalnie, w przeciągu dwóch tygodni. Choć zniszczyło ją to uczucie, które do niego kierowała. Ten palący ból w klatce nie dawał jej spokoju, ale dzięki niemu czuła, że żyje, mimo, że właśnie tego obawiała się najbardziej. Żyć w swoim świecie, w którym jego już nie ma.
Większości nie pamiętała. I o to właśnie chodziło. Żeby te przeklęte myśli na temat kasztanowych loków, szmaragdowych oczu, słodkich, idealnych warg dały jej spokój.
To za bardzo bolało. Choć ból, który sprawia ON jest dobry.
Zaśmiała się do siebie i wygładziła obcisłą czerwoną sukienkę do pół uda, która odkrywała jej plecy i sporą część dużego biustu. Nigdy by się tak nie ubrała, gdyby nie Harry, który ukradł jej serce, tylko po to, by zaraz wyrzucić je roztrzaskane do śmieci.
Zachwiała się na niebotycznie wysokich czarnych skórzanych szpilkach, lecz szybko złapała równowagę, co było dziwne, biorąc pod uwagę ile dzisiaj wypiła. Tylko picie pozwalało jej zapomnieć, a tylko o tym teraz marzyła.Przymknęła oczy i kręciła biodrami w rytm muzyki, która dudniła w jej uszach.
Wyglądała niesamowicie. Sukienka, która uszyta była jakby specjalnie dla niej uwydatniała wszystkie krągłości jej pięknego ciała. Wyglądała jak marzenie, każdego mężczyzny na świecie. Gdyby choćby kiwnęła palcem faceci robili by co tylko by zechciała.
Nie widziała jak wielkim cieszy się zainteresowaniem. Wszystkie oczy skierowane były na nią. Samotnie tańczącą zmysłowo dokładnie pośrodku parkietu ogromnego klubu o wdzięcznej nazwie "de Belleza".
Nie chciała tańczyć z nikim, oprócz człowieka, którego nienawidziła i jedynie uśmiechała się kręcąc głową na zaproszenia innych, by towarzyszyła im na parkiecie.
Uśmiechała się nawet wtedy kiedy faceci klepali ją w wystające pośladki, kiedy posyłali pożądliwe spojrzenia i wykonywali nieprzyzwoite gesty. Śmieszyła ją desperacja, która od nich biła.
Otworzyła oczy, w których płonął dziwny, niepodobny do niej ogień. Czekoladowe tęczówki błyskały złotem, kiedy uświadomiła sobie po co tak naprawdę tu przyszła.
Wolnym krokiem podeszła do baru kręcąc przy tym biodrami, na których skupili się faceci stojący w miejscu, do którego zmierzała.
Stanęła obok w wystudiowanej przed lustrem przez półtora tygodnia pozie.
- Hej Maleńka. - wyszeptał jej na ucho ciemny brunet o błękitnych oczach.
Tylko ON mógł tak do niej mówić, ale dziś postanowiła o tym zapomnieć, choć wiedziała, że nadal Harry Styles jest jej chłopakiem.
- Hej. - westchnęła zmysłowo i zagryzła dolną wargę, którą czujnie skanował jej rozmówca.
- Co taka ślicznotka robi tutaj sama? - powiedział chłopak i zamówił drinka dla młodej, zagubionej Leah'i.
- Przyszłam z przyjaciółmi, ale postanowiłam potańczyć sama. - odpowiedziała i usiadła na barowym krześle. Jej sukienka podwinęła się lekko pokazując więcej jej aksamitnej skóry, na którą oczy bruneta były zwrócone. Uważnie obserwował każdy kawałek jej ciała.
- Na ich miejscu nie dał bym ci odejść Piękna. - znów zwrócił się do niej słowem, które w jej kierunku mógł wypowiadać tylko Harry. Przejechał palcem po jej odkrytym udzie. Nie odczuwała tych magicznych iskierek, które tańczyły wesoło na jej ciele, gdy "Invicto", który nadal należał tylko do niej, ją dotykał. Teraz czuła się źle. Czuła się brudna.
- Muszę iść. - powiedziała i szybko wstała z krzesła obciągając sukienkę jak najdalej tylko mogła.
Chciała tylko jego. Całować malinowe wargi. Patrzeć w szmaragdowe tęczówki. Dotykać wytatuowanej skóry. Wplatać palce w kasztanowe loki. Tak. To sprawiało, że była szczęśliwa. Jednak nie potrafiła mu na razie wybaczyć.
Bo przecież im bardziej się kogoś kocha, tym trudniej mu wybaczyć.
- Zaraz, ja jeszcze z tobą nie skończyłem Maleńka. - powiedział towarzysz i złapał boleśnie za nadgarstek kiedy ruszyła przed siebie. - Skończmy to co zaczęłaś. - warknął i pociągnął ją za sobą w stronę korytarza do łazienek.
- Nie. - próbowała wyrwać rękę, lecz w zamian usłyszała jedynie paskudny śmiech chłopaka. - Pomóż mi Harry. - szepnęła cicho mając nadzieję, że słowa dotrą do jej ukochanego.----------------------------
Nie miałam go dzisiaj dodawać, ale cóż ... serio muszę poćwiczyć nad asertywnością xD
Ta część będzie nieco inna niż poprzednia .
Mam nadzieję, że się podoba i nie zawiodłam :)
Do następnego :*
xx