Chapter 11 .

3.5K 165 82
                                    

Dobra miśki ... To dla tych którzy czuwają ... ^_~ Wow ... Jestem zaskoczona, że tak szybko udało mi się napisać ten rozdział ... Nie spodziewałam się, że dodam go jeszcze dzisiaj... O lol ... Sama siebie zaskoczyłam, ale co tam ... ^_^

Mam nadzieję, że się podoba i w ogóle... ;) Za wszystkie błędy przepraszam, ale pisze ciągle na telefonie ... Jak dostanę się do kompa to wszystko poprawię ... :-)

Kocham was wszystkie ... Wszystkie razem i każdą z osobna ... Mam nadzieję, że was nie zawiodłam i plissss ... Nie zabijajcie mnie za ten rozdział ... ♡.♡

----------------------------------------------------

Moje ręce drżały tak jak jeszcze nigdy, gdy w pośpiechu wsuwałam na siebie błękitną koszulę. ON krzywdził mnie już tyle razy. Fizycznie i psychicznie, ale teraz, gdy użył najcięższej broni przeciw mnie nie dałam rady. Jego cholerną bronią były emocje. To właśnie nimi pobudził do życia moje serce i to przez nie odebrał mi wszystko czego potrzebowałam do kontynuowania tego wielkiego planu zwanego ludzką egzystencją. Każdy ból byłby lepszy od tego, który kół mnie w klatkę piersiową. Każde cierpienie i najgorsze tortury byłyby przyjemniejsze niż to ci teraz czułam. Po raz kolejny roztrzaskał na kawałki moje serce, które więcej już nie zniesie. Gdy już wierzyłam mi co do tego, że faktycznie mnie kocha on całuje się z cholerną Jane. Głupia. Dlaczego nie posłuchałam jej, gdy wspominała o ich wspólnej ubiegłej nocy? Mówiła tak przekonująco, tak jakby nadal żyła wspomnieniami z tego wydarzenia.

Dzisiaj Harry Styles - moja miłość - zabił mnie od środka. Pozbawił mnie chęci do życia. Pozbawił mnie wszystkiego co miałam i kochałam. Odebrał mi siebie.

Szybko wsunęłam na stopy trampki i wybiegłam z domu Lilly. Nie pożegnałam się z nikim. Nie dałabym rady spojrzeć w oczy nowym przyjaciółkom, które doskonale znały JEGO.

Rozpadłam się na maleńkie kawałeczki, a nikomu oprócz NIEGO nie pozwole ich skleić, choć, gdy będzie próbował to zrobić zniszczy mnie jeszcze bardziej.

Za pierwszym razem mnie zrani, próbując wykorzystać, teraz, gdy mówił, że mnie kocha sprawiając tym samym, że dłużyłam się w nim jeszcze bardziej - zniszczył mnie. Zdecydowanie bardziej wolałam go kochać, niż nienawidzić, ale nie dał mi wyboru.

- To ona go całowała. - odezwała się, ta zrzędliwa młoda kobieta we mnie, która zaraz po wydarzeniach z "Pokoiku Nieba", który tym właśnie mianem został ochrzczony przez NIEGO, wdziała na siebie, chyba najseksowniejszą z możliwych bieliznę, a na nią prześwitującą halkę koloru intensywnego czerwonego, który w NASZYM świecie bezprecedensowo stanowił kolor seksu. Lubiłam czerwony.

Chciałam jej wierzyć. Chciałam, żeby ON kochał mnie na prawdę. Szczerze. Chciałam być pierwszą dziewczyną, która rozpali w jego wielkim sercu ogień. Chciałam, żeby był mój na zawsze, i żeby całował jedynie mnie.

Moje usta wręcz paliły z niedosytu jego malinowych warg. Tych samych, które być może nadal całują jej wargi.

Po moich policzkach ciekły łzy, a uświadomiłam sobie o ich płynięciu, gdy przemoczyły delikatnie materiał mojej bluzki, która przylepiła się,do mojego ciała.

Potknęłam się, a moje ciało bezwładnie upadło na pokrytą drobnymi odłamkami szkła od butelek po różnych trunkach, i żwirem ziemię przed domem Lilly. To nigdy by się nie stało gdyby ON tutaj był i trzymał mnie za rękę, lub podtrzymywał kładąc ciepłą dłoń na mojej talii. Cholerny Harry. Zniszczył wszystko.

- Leah... - usłyszałam dobrze znany mi głos. Kochałam go tak jak właściciela, tyle, że ta miłość była taka jaką siostra darzy brata. To była miłość, która nie umywała się do miłości mojej do NIEGO. - Co on ci znowu zrobił? - Shane ukucnął przy mnie i otarł moje łzy swoimi kciukami.

forgiveness? ▼ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz