Złapałam jego policzki w dłonie i zdecydowanie mocniej zaczęłam go całować. Uśmiechnął się przez pocałunek i oderwał moje ręce od swojej twarzy.
- Nie tylko ja jestem wiecznie zazdrosny. - powiedział, gdy jego usta znalazły się milimetry od moich. Zgromiłam go spojrzeniem.
- Tyle, że ja mam powody, a ty nie masz żadnych. - bąknęłam i wsunęłam palce w tylne kieszenie jego czarnych spodni. Zwilżył językiem dolną wargę i potarł swoim nosem o mój. - Możemy ją zignorować, kochanie? - zapytałam i spojrzałam w jego tęczówki robiąc maślane oczka.
- A co właśnie robimy? - odpowiedział pytaniem na pytanie. - Lubię jak tak do mnie mówisz. - szepnął przyciągając mnie do siebie bliżej. Teraz całe nasze ciała wpasowały się w siebie. - To brzmi w twoich ustach tak ... gorąco. - zachichotałam, ale gdy usłyszałam ponowne nawoływania imienia mojego chłopaka przez cholerną sukę, moja mina całkiem zrzedła.
- Ohh Harry. Wiedziałam, że to ty, kochanie. - głos plastikowej brunetki sprawił, że mocno zacisnęłam palce na skórze chłopaka. Szybko zabrał moje ręce ze swoich pośladków i z uśmiechem na ustach pocałował moje dłonie od wewnątrz i zewnątrz.
Gorące wargi Harry'ego zniknęły, a ja odwróciłam pusty wzrok od widoku samochodu, który malował się przede mną i spojrzałam na wysoką postać chłopaka o szmaragdowych oczach. Jego była, łóżkowa partnerka oplatała go niczym bluszcz. Była ubrana w zdzirowatą spódniczkę, która ledwo zakrywała intymną strefę jej ciała, biały prześwitujący top, przez który cały jej czarny stanik był widoczny i futrzany bezrękawnik z motywem lamparcich cętek. Jej rasowy strój dziwki kończyły szpilki na wysokiej platformie.
- Tak. Cześć Jane. - powiedział i odsunął ją od siebie. - Co tu robisz? - podszedł do mnie i objął mnie ramieniem w talii.
- Przyszłam do mojego faceta. - westchnęła. Jej napompowane usta wydęły się. - Biorę z ciebie przykład i jestem w otwartym związku. - zaraz, zaraz. Harry nie jest do cholery w żadnym otwartym związku. - Świetnie się bawiłam dwa dni temu. Jesteś w łóżku tak dobry jak zapamiętałam. - wymruczała. - O cześć ... Lily. - powiedziała i zaśmiała się. Dlaczego do cholery jasnej ona musi być tak tępa?
---------------------
- Co ci do cholery odbiło?! - przerwał ciszę w samochodzie podniesionym głosem. Postanowiłam dalej ignorować jego głos, który mimo, że wściekły nadal był uwodzicielski.
Wpatrywałam się w leżące na kolanach dłonie, których kłykcie były pozdzierane. W dużo mniejszym stopniu niż Harry'ego, ale szczypały pewnie tak samo mocno. Moje nogi bolały od kilku kopnięć, które wykonała w nie Jane, ale bardziej bolało mnie to, że Harry ją przeprosił. W moim pierwszym starciu bardziej ucierpiała moja duma niż ciało, co jest oczywiście zasługą Harry'ego, który dzielnie starał się bym opanowała podstawowe ciosy, które przydałyby się przy samoobronie. Mój telefon zadzwonił, więc szybko wyjęłam go z kieszeni spodni unosząc wcześniej biodra. Odebrałam nie sprawdzając kto dzwoni.
- Halo. - powiedziałam do komórki.
- Leah dziecko. Martwiłam się. Dlaczego nie odbierałaś?
- Cześć mamuś. Też miło cię słyszeć. Tak dzień mija mi całkiem dobrze dzięki, że pytasz. - powiedziałam i zachichotałam, gdy Katharine zapowietrzyła się nie wiedząc co powiedzieć. Była fajną mamą, której każdy mógł mi tylko pozazdrościć. - Nie widziałam, że dzwoniłaś. Przepraszam. - westchnęłam czekając na ciąg dalszy.
- Wczoraj nie wróciłaś. Bałam się o ciebie. - mówiła przyciszonym głosem.
- Nie potrzebnie. Byłam z Harry'm. I zostałam też u niego na noc. Musieliśmy dużo sobie wyjaśnić. - zaczerwieniłam się i ponownie spuściłam wzrok na kolana, na których nagle znalazła się ciepła dłoń chłopka.
- Przyjedź teraz do domu, dobrze? - zapytała nie spodziewając się odpowiedzi po czym rzuciła szybkie 'do zobaczenia' i rozłączyła się.
- Możemy jechać do mnie? - zapytałam chłopaka. Teraz on mnie ignorował z poważnym wyrazem twarzy. Jego kciuk zataczał kółeczka na moim lewym kolanie.
- Dobrze trzymałaś ręce. Chroniłaś twarz. - pochwalił mnie nadal utrzymując pokerową minę.
- Miałam najlepszego nauczyciela na świecie, ale dziękuję. Przekaże mu, że jest świetny. - zachichotałam, a na jego usta wkradł się cień uśmiechu, który zaraz zniknął.
Samochód zatrzymał się gdzieś na poboczu, przy starym, zapuszczonym parku. Harry odpiął swój pas i wyszedł z auta, którego marki nadal nie mogłam zapamiętać i skierował się w moją stronę. Otworzył drzwi od zewnątrz i zręcznie odpiął mój pas.
Wyskoczyłam z ciepłego wnętrza i usiadłam na drewnianej wysokiej ławce. Moje nogi nie dotykały ziemi.
- Ja rozumiem, że jesteś zazdrosna, ale to nie powód, żeby wszczynać bójkę Leah. To nie było dla ciebie bezpieczne. - ukucnął obok mnie i beształ mnie spojrzeniem rak surowym, że skuliłam się pod jego wpływem. - Jane, to przeszłość, wiesz o tym, prawda? - zapytał, na co pokiwałam głową. - Jesteś moja i nie pozwolę by ktoś to do cholery zniszczył, jasne? Jestem twój. Pamiętasz naszą wczorajszą obietnicę, kochanie? - podniosłam głowę z uśmiechem i skinęłam. Nie sądziłam, że będzie o tym pamiętał. Myślałam, że to dla niego po prostu głupie żarty. - Razem.
- Na zawsze. - wyszeptałam i przysunęłam się do niego, złączając nasze usta w słodkim pocałunku, których wiele dzieliliśmy ze sobą ubiegłej nocy.
- Chce ci coś powiedzieć. - wyszeptał odsuwając się milimetry od moich ust, po czym zaciągnął się moim drżącym oddechem. - Leah'io Amelio Tallberg jesteś dla mnie kimś więcej niż moją dziewczyną. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, moją kochanką, moim marzeniem ... - z każdym określeniem delikatnie i szybko muskał moje wargi swoimi. - wiem, że chcę spędzić z tobą całe życie. - zamknął oczy, a na jego policzki wpełzł delikatny rumieniec. Wstydził się swoich uczuć. Zresztą, który facet powiedziałby to otwarcie? - Jestem twoim pierwszym chłopakiem i wiem, że możesz znaleźć kogoś lepszego. Kogoś kto nie rzuca się z pięściami na wszystkich, którzy na ciebie spojrzą, ale jestem cholernym egoistą i nie odejdę. Za długo czekałem na ciebie i za bardzo cię kocham by odpuścić. - moje oczy zaszkliły się, a na twarzy urósł ogromny uśmiech.
- Kocham cię Harry, i obiecuję że jak będziesz chciał odpuścić to skopię ci dupę, która bardzo mnie kręci. - mrugnęłam do niego.
Jechaliśmy już do mnie do domu. Jego palce był splecione z moimi, co bardzo mi odpowiadało. Co chwila rzucaliśmy sobie ukradkowe spojrzenia, a gdy złapaliśmy się na tym, jedynie uśmiechaliśmy się i mocniej ściskaliśmy swoje palce. Byliśmy w naszym maleńkim kawałeczku nieba, z którego bie chciałam wydostawać się nigdy.
- Leah, czy gdybym ci się oświadczył powiedziałabyś tak?
--------------------
Szmaragdy się skończyły i ze smutku napisałam następny rozdział ... ^.^
Jest dla wszystkich duszek, które również ubolewają nad zakończeniem najnajnajlepszego opowiadania na całym świecie i we wszechświecie ... ♡.♡