Chapter 13 . part one .

3.2K 160 54
                                    

- Ale Shane, czy ty nie rozumiesz, że ja nie chce tam iść? - zapytałam zirytowana przyjaciela, który od dobrych trzech godzin lekcyjnych próbuje przekonać mnie do pójścia na bal, jako jego druga partnerka. Pierwszą była jego dziewczyna, która na pewno jest najsłodszą i najbardziej uroczą dziewczyną jaką kiedykolwiek spotkałam. Do tego jest w moim wieku i takie same zainteresowania co ja, co tylko dodatkowo sprawia, że bardziej ją lubię.

- Pójdziesz. Nawet gdybym miał cię porwać, to będziesz na tym cholernym balu! - matko, czy on wziął to od Harry'ego. Czy oni zwykle muszą na mnie krzyczeć, gdy nie chce czegoś zrobić?

- Nie mam się w co ubrać. - próbowałam postawić na swoim, lecz widząc jego minę odpuściłam, myśląc, że w szafie zapewne znajde jakąś sukienkę, której nigdy nie nosiłam.

Dalsza podróż do mojego domu minęła w całkowitej ciszy, a ja, by zabić nudę wstukiwałam głupie wiadomości i w większej części och nie wysyłałam, lecz kilka wyruszyło w świat do losowych odbiorców. Otworzyłam okno po swojej stronie i robiłam śmieszne miny do dzieci, które śmiały się swoimi piskliwymi, radosnymi głosikami pod wpływem moich działań, podczas gdy ich rodzice patrzyli na mnie z uśmiechami. Byliśmy w mojej dzielnicy miasta, dlatego większość ludzi znała mnie i mogłam nawet powiedzieć, że poza nielicznymi wyjątkami mnie lubili.

Shane zatrzymał się na podjeździe. Zauważyłam, że podróż ze szkoły zajęła nam dwa razy dłuższy czas niż normalnie, ale mnie nigdzie się nie spieszyło. Był czwartek, a po balu przysługiwała nam tak zwana " karta wolności ", która zwalniała uczniów ostatniej klasy ze wszystkich piątkowych zajęć, a jeśli ktoś chciał uczestniczyć w zajęciach, dołączał do pierwszoroczniaków i pomagał profesorowi przeprowadzać zajęcia lekcyjne.

- Leah ... - zaczął Shane zwracając moją uwagę. - Bądź gotowa na dziewiętnastą. - powiedział. Przewróciłam oczami i wysiadłam z samochodu stukając o chodniczek wysokimi obcasami. Z tylnego siedzenia zabrałam torbę z książkami i poszłam do domu, słysząc za sobą odjeżdżający samochód Shane.

Otworzyłam drzwi i weszłam do przedpokoju, w którym zostawiłam kurtkę. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać, dlatego od razu poszłam do swojego pokoju. Od momentu kiedy zerwałam z Harry'm niewiele mówiłam do domowników, po prostu zamykałam się w pokoju o siedziałam z książkami do późnej nocy.

Drewniane drzwi były uchylone, dlatego pchnęłam je lekko wchodząc do środka. Nie było by w nim nic dziwnego, gdyby nie to, że na moim łóżku i na podłodze obok niego leżało kilka nie należących do mnie rzeczy. Rzuciłam na podłogę przy toaletce torbę i zdejmując na prętce buty podeszłam do łóżka.

Na materacu leżał czarny futerał na ubrania, obok niego maleńka biała torebka, brzoskwiniowy błyszczyk do ust, lokówka, pudełeczko jak podejrzewałam z biżuterią. Na podłodze leżały wysokie białe obcasy, które były najładniejszą rzeczą jaką widziałam kiedykolwiek.

O co kurwa chodzi?

--------------------

Na moim zegarku było za dwie siódma, a ja dokonywałam ostatnich poprawek w swoim stroju. Wygładzałam warstwę koronkowego materiału sukienki, pod którą znajdowała się satynowa halka przyszyta od spodu. Podeszłam do lustra i umalowałam usta błyszczykiem. W futerale znalazłam karteczkę, na której napisane było, żebym nie zakładała nic oprócz rzeczy, które są na łóżku. Nie rozpoznałam pisma. Było tam trochę niestaranne i rozmazane od szybkiego pisania, ale mimo to śliczne.

Położyłam poskręcane w fale włosy na prawe ramię i wyszłam z garderoby. Usiadłam na materacu i wsunęłam na stopy piękne szpilki.

Zeszłam na dół zabierając torebkę, gdy usłyszałam dźwięk dzwonka. W domu nie było nikogo. Zwykle nie było nikogo, ale dopiero teraz zaczęłam to zauważać. Zauważyłam to dlatego, że nie ma już Harry'ego.

Zabrałam klucze od domu i otworzyłam drzwi przed którymi stał podstarzały mężczyzna w garniturze i z czapką na głowie. Z taką czapką jak noszą ... szoferzy?

- Panienka Leah? - zapytał kłaniając się i zdejmując czapkę. Miał miły głos. Uśmiechnęłam się i zamknęłam drzwi w błyskawicznym tempie, po czym znów odwróciłam się do starszego pana.

- Dobry wieczór, proszę pana. - powiedziałam uprzejmie co spotkało się z jego życzliwym uśmiechem.

- Zapraszam do limuzyny panienko. - powiedział. Do limuzyny? Co się do chuja dzieje? Dlaczego Shane nie mógł przyjechać po mnie osobiście?

Mimo wszystko uśmiechnęłam się ponownie i ruszyłam do białego, długiego pojazdu.

Starszy pan otworzył przede mną drzwiczki i pomógł mi wsiąść do samochodu.

Gdy drzwi tylko się za mną zamknęły usłyszałam wibracje dochodzącą z mojej torebki, którą musiałam trzymać w ręku z uwagi na brak paska, przez co zyskała miano kopertówki.

Odblokowałam telefon i kliknęłam w ikonkę mieniącą się lekko pomarańczową poświatą. Nie spostrzegłam nawet kiedy ruszyliśmy, a droga do szkoły trwała zaledwie piętnaście minut.

Odwróciłam wzrok od okna i wróciłam do wiadomości.

Od: Shane

Leah, tak bardzo cię przepraszam, chce żebyś była szczęśliwa. Proszę nie gniewaj się na mnie.

Co znaczy ta wiadomość?

Zaczęłam panikować. Jeśli Shane zrobił sobie ze mnie głupi żart nigdy mu nie wybaczę.

Nim zjadł mnie stres limuzyna zatrzymała się. Przez szyby widziałam patrzącą się młodzież za błyszczącym pojazdem.

Stanęliśmy przed czerwonym dywanem rozłożonym na chodniku przed schodami i na samych stopniach. Impreza już zaczęła się czterdzieści minut temu dlatego niewiele ludzi wchodziło do środka. Starszy pan otworzył mi drzwi i teraz pomógł wysiąść.

- Dobrej zabawy panienko. - szepnął z uśmiechem, który odwzajemniłam.

- Dziękuję panu bardzo. - odszepnęłam.

Szofer odszedł i odjechał, a ja dopiero teraz zobaczyłam, że przede mną stoi wysoka postać.

Podniosłam niepewnie wzrok. Stopy mężczyzny zdobiły czarne eleganckie i świecące buty. Miał na sobie garnitur. Dłonie schowane w kieszeniach. Odetchnęłam głośno i podniosłam wzrok na twarz chłopaka.

Te szmaragdowe oczy, które patrzyły na mnie z równoczesną miłością i bólem. Te loki i ten łobuzerski uśmiech, który sprawił, że mój żołądek fiknął koziołka.

- Witaj Piękna. - powiedział Harry, a z moich oczu wyleciały gorące krople łez.

---------------

Matko ... Czy ja przypadkiem nie dodaje rozdziałów za często? Codziennie ... Co się ze mną dzieje ? :P

Harry sobie powrócił ... Poszedł na bal ... Co się z nim dzieje ?

Dziękuję wam strasznie za te wszystkie miłe słowa, votes, wyświetlenia i wgl za wszytsko ... ♡.♡ Nie wiem co bym zrobiła bez was ... ^.^

forgiveness? ▼ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz