02

438 42 4
                                    

Zamrugałam gwałtownie, czując piekący ból w okolicy brzucha. Słyszałam tylko oddalający się stopniowo śmiech mężczyzn. Rozejrzałam się i momentalnie poczułam się wściekła. Nikt nam nie pomógł. Każdy zajęty był imprezą, a dwójka bezbronnych kobiet musiała zmagać się z niebezpiecznymi typami.
- Żyjesz - usłyszałam cichy, drżący głos Natalii. Podniosłam się z trudem. Wciąż czułam siłę uderzenia w brzuch. Zastanawiałam się tylko, który mógł uderzyć kobietę tak mocno.

Znowu wróciły nieprzyjemne wspomnienia. W tamtym momencie przestała obchodzić mnie przyjaciółka, chciałam jak najszybciej ukryć się w pościeli i zapomnieć o całej tej sprawie. Byłam obolała od upadku, ciosu i wspomnień. One najbardziej bolały - galopowały nieprzerwanie przez moją głowę.
- Jadę do domu - odezwałam się.
- Przepraszam - powiedziała zapłakana Natalia, a ja mocno ją objęłam.
- Faceci to świnie - rzekłam finalnie. W środku cała się trzęsłam. Trudno było mi zaakceptować kolejny akt przemocy, skierowany w moją stronę. Nie sądziłam, że ktoś mógłby jeszcze mnie uderzyć.

Gdy wróciłam do domu, zaniepokoiło mnie zapalone światło w kuchni. Była już trzecia w nocy, a mama zawsze o tej porze spała. Weszłam niepewnie do kuchni, wcześniej jeszcze wołając:
- Nie śpisz?
Ze zdumienia otworzyłam szeroko oczy. Moja rodzicielka siedziała z napakowanym, wytatuowanym nieznajomym, który miał już swoje lata i błyskał co chwila złotym zębem.
- Co jest grane?
- Wyrosłaś na piękną dziewczynę - mrugnął do mnie gość, a ja natychmiast poznałam w nim ojca-tyrana. Moje serce zabiło boleśnie mocniej.
- Co on tu robi? - zadrżałam. Mama spojrzała na mnie błyszczącymi oczyma.
- Zatrzyma się tu - odpowiedziała słabym głosem.
- Co?!
- To też mój dom - chrząknął mężczyzna.
- Nie mam zamiaru przeżywać znów tego piekła! Wyprowadzę się! - wybuchnęłam. Ta wiadomość mną wstrząsnęła, obudziła stare, piekące wspomnienia. Nie chciałam ponownie doświadczać nienawiści ojca. Patrzeć na cierpienie mamy.
- Spokojnie, Jaśmina - uśmiechnęła się do mnie przelotnie, po czym wstała i zamknęła moje drobne ciało w uścisku. Z mej piersi wyrwał się niekontrolowany szloch.
- Daj mi jeszcze szansę, córeczko - usłyszałam głos ojca. Oderwałam się od mamy.
- Nie nazywaj mnie córeczką - warknęłam.
- Dajmy sobie szansę - westchnęła rodzicielka, a ja bez słowa wybiegłam z kuchni.

Szansę?
Bałam się wierzyć w cud przemiany. On zazwyczaj nie istnieje, daje jedynie złudzenia, stwarza pozory. Nie chciałam znów doświadczać uderzeń na swojej skórze, dziur w swojej psychice. Nie mogłam jednak zostawiać mamy. Postanowiłam, że zaakceptuję obecność ojca w tym domu. Może faktycznie lata więzienia go czegoś nauczyły?

Pozwól namOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz