nie wiem sam czy od tego piekła się kiedyś uwolnię
Siedziałam ze wzrokiem wbitym w jasne, oblane blaskiem księżyca niebo. Nie chciałam istnieć. Ojciec znów nas skrzywdził, zabrał wszystkie oszczędności i ulotnił się. Obiecał, że wróci, gdy otworzy własny biznes.
Wrócił dwa tygodnie temu z niczym. Jedyne co miał, to obdarte ubranie i podbite oko. Mama go przyjęła, nawet przygotowała kąpiel.
Nie rozumiałam tego. Dlaczego? Przez niego nie mogłam opłacić nauki na uczelni, marzenia o własnym mieszkanku odeszły wraz z przyjściem potoków łez wlanych w poduszkę. Ten facet zabrał moje marzenia, zdusił je i wyrzucił. Nie miałam nadziei na lepsze jutro. Mimo że brzydziłam się nienawiścią, nienawidziłam. Aż do bólu.- Potrzebujesz odskoczni? - usłyszałam Natalię po drugiej stronie słuchawki.
- Chyba.
- Impreza?
- Do rana.
- Wreszcie gadasz jak człowiek - roześmiała się - przyjadę po ciebie o dwudziestej. Całuski.
- Całuski.
Zdecydowanie potrzebowałam odskoczni, jakby zasmakowanie beztroskiego życia miało mi pomóc uporać się z ojcem-tyranem i mamą-naiwniaczką.
(...) Rozglądałam się po powoli zapełniającym się parkingu. W głowie miałam wciąż sytuację rodzinną i finansową, a raczej jej fatalny stan. Potrzebowałam pieniędzy. Zanim weszłyśmy do środka, zauważyłam dwójkę podejrzanych mężczyzn. Stali za rogiem, jeden dawał coś drugiemu.
- Bingo - szepnęłam do siebie. Natalia poprowadziła mnie w głąb klubu.Nie mogłam w pełni skupić się na beztroskiej imprezie, ponieważ sposób na zarobienie i uwolnienie się z domu nie dawał mi spokoju. Nie mogłam zostać dziwką ani striptizerką - nie miałam pewności siebie, doświadczenia ani odwagi. Gdy Natalia powędrowała na parkiet z nowym znajomym, wyszukałam wzrokiem owego mężczyznę od wymiany na głowę. Wyglądał niepokojąco, aczkolwiek nie mógł przecież zrobić mi krzywdy. Z mocno bijącym sercem podeszłam.
- Zgubiłaś coś? - od razu spytał.
- Cześć - bąknęłam, biorąc głęboki wdech i wydech.
- No cześć. My to się chyba nie znamy.
- No nie - posłałam mu serdeczny uśmiech, który zapewne wyszedł idiotycznie - ale mam do ciebie sprawę.
- Do mnie? - jego brwi poszybowały do góry, a wargi wygięły w znaczącym uśmieszku.
- Mhm - przytaknęłam. Czułam, jak moje ręce drżą.
- Ciekawe.
- Może wyjdziemy na zewnątrz? To ważne, a tu ciężko nam rozmawiać.
Sama nie wierzyłam, że to zaproponowałam. Po chwili stałam już z nabitym typem pod klubem, usiłując opanować drżenie rąk i głosu. Wiele mnie to kosztowało, bo odwiecznie bałam się mężczyzn. Szczególnie nieznajomych.Wdech, wydech. Wdech i wydech. Wdech i wydech.
- Sprzedajesz narkotyki? - zapytałam jednym tchem, przymknęłam ze strachu powieki. Mężczyzna poruszył się nieznacznie, a następnie umieścił duże dłonie w kieszeni dresów.
- Chcesz kupić czy z policji jesteś? - warknął.
- Ani to, ani to. Chcę... Też chcę sprzedawać!
- Słucham, dziewczynko? - wyczułam irytację w głosie nieznajomego - jaja sobie robisz?
CZYTASZ
Pozwól nam
Teen FictionPlugawe ulice nie pozwalają kochać, ufać czy wierzyć. Zmuszają do nienawiści, otoczone zimnymi oczyma ludzi bez serc. Brutalne bruzdy przeszłości zdobią duszę Adama. Co jeśli jego zmarznięte dłonie napotkają ciepło Jaśminy? Czy przestanie doszukiwać...