03

393 39 7
                                    

Brudne tango i gra, przeżyją tylko najbrutalniejsi.

Usiłowałem domyć dłonie z obcej krwi, kiedy Paweł liczył świeże pieniądze.
- Stary - odezwałem się - ta laska wczoraj... Co ty jej naobiecywałeś, że tak cię zaatakowała?
- Ja? - zaśmiał się szyderczo, odłożył plik banknotów na stolik i spojrzał na mnie przelotnie - nic jej nie obiecywałem. Wkręciła się.
- Dobra w łóżku była? - zakręciłem wodę, po czym przysiadłem na fotelu.
- Bez rewelacji. Nudna, klasyczna. Jak ta twoja Wiola.
- Ej, odpierdol się od Wiolki - pogroziłem mu palcem. Wzruszył ramionami.
- Nie wkręcaj się, bo to kompletna szuja. Nawet nie wiesz kiedy cię w chuja robi.
- Piotrek niepotrzebnie uderzył tą całą Natalię - zmieniłem szybko temat. W głębi brudnej duszy miałem nadzieję, że być może to właśnie z Wiolą uda mi się stworzyć dłuższy związek. Fakt, miała imprezową duszę, aczkolwiek lubiłem to u niej.
- Niby dlaczego? - skrzywił się Paweł.
- Z koleżanką była. Mogą coś sypnąć. A mała ma na ciebie namiary.
- Jeśli sypną, pożałują. Osobiście o to zadbam.
Pokręciłem rozbawiony głową. Nie przejmowała mnie czyjaś krzywda, byłem znieczulony na obcy ból, który widziałem niemalże codziennie.

Sobotni wieczór mijał mi samotnie. Załatwiłem z kumplami wszystkie brudne interesy, miałem wolny czas tylko dla siebie. Zadzwoniłem do Pawła i umówiliśmy się w ulubionym klubie, gdzie ostatnio trochę nabroiliśmy. Skręciłem jointa, założyłem czarną bluzę, a następnie wyszedłem z mieszkania.
W klubie było mało ludzi, nikt nas jednak nie rozpoznał. Paweł zamawiał whisky, a ja rozglądałem się wokoło. Ku mojemu zdziwieniu zobaczyłem Wiolę, która zajęta była obściskiwaniem się z nieznajomym mi facetem. Coś we mnie pękło, o ile coś jeszcze mogło, podszedłem bez zastanowienia do owej dwójki i pociągnąłem kolesia za ramię. Następnie z pełną premedytacją obdarowywałem go ciosami, dopóki nie wyprowadziła mnie ochrona. Paweł przyglądał się temu usatysfakcjonowany, być może swoim wcześniejszym gadaniem, a może krwawymi uderzeniami. Moja była dziewczyna wybiegła za mną na zewnątrz. Nie mogłem się opanować, ze złości drżały mi dłonie, zaciskałem mocno szczękę. Wytarłem odrobinę krwi o ciemny materiał bluzy.
- Puszczalska dziwko - wysyczałem, gdy Wiolka stanęła naprzeciwko mnie. Oburzona tym epitetem skrzyżowała ręce na piersiach.
- Jesteś nienormalny!
- Ja? - uniosłem wściekły brew.
- Żadna z tobą nie wytrzyma, ty nieczuły dupku!
Zagryzłem dolną wargę.
Spokojnie, Adam. Spokojnie.
- Źle ci ze mną było? Nie dość, że za darmo miałaś jaranie i wciąganie, to byłbym w stanie zrobić dla ciebie wszystko, kurwo.
- Jesteś w stanie zrobić wszystko tylko dla siebie i nie nazywaj mnie tak! - podeszła do mnie gwałtownie. Odsunąłem się parę kroków.
- Sama się tak nazwałaś.
- Zimny drań - wrzasnęła, usiłując mnie odepchnąć. Nie wytrzymałem i tracąc kontrolę nad sobą, uderzyłem ją w twarz. Schyliła się z bólu. Nie czułem wyrzutów sumienia ani współczucia. Powinienem jeszcze raz posłać jej gniewne uderzenie.
- Właśnie dlatego zawsze będziesz sam - wymamrotała zapłakana, a ja zostawiłem ją i poszedłem do samochodu.
Zacisnąłem ręce na kierownicy, wcześniej uderzywszy w nią parę razy.
Wiola miała rację. Jestem skurwysynem, nie zasługuję na miłość. Nawet nie potrafię jej komuś okazać.

______
W tym rozdziale Adam! Podoba Wam się? Kawał zimnego drania ;)

Pozwól namOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz