07

246 21 9
                                    

Zapomniał co to marzyć, wyplewił z siebie uczucia.
Był ciekawy jak to jest doświadczyć amora ukłucia.

Po "związku" z Wiolą miałem dość kobiet. Stwierdziłem, że są obłudne. Przykre dziwki. Zacząłem więc żyć tak jak żyłem dotychczas, zawsze na farcie, nigdy przecież nie bałem się krat. Miałem ochotę ćpać, balować i bzykać tanie panny.

Byłem nawet zażenowany moim zdziwieniem, bo jakżebym mógł trafić na dobrą dziewczynę, jeśli mój krąg znajomych to ćpunki, prostytutki i zwykłe dziwki, które za butelkę wódki czy szluga dają się bzyknąć? Sam byłem zepsuty. Nie umiałem kochać. Wiola miała rację, zawsze będę sam. Wzruszyłem ramionami: trudno.

Jednak niestety samotność zaczęła mi doskwierać, więc wziąłem szybki prysznic, ubrałem czarne spodnie i bluzę. Międzyczasie zadzwoniłem do Pawła, żeby ogarnął jakiś lokal na dziś. Niedługo potem wbiłem się w Air Maxy, odpaliłem papierosa i stoczyłem się na dół, gdzie pod blokiem czekali już przyjaciele. Wgramoliłam się do zielonego wnętrza, czyli ogarniętego słodkim dymem BMW.
- Dziś mam ochotę coś bzyknąć - oznajmił dumnie Bartek. Uśmiechnąłem się.
- To jedziemy do burdelu? Nie mam aktualnie aż tak dużo forsy - stwierdziłem.
- No co ty! Najlepsze dupy wyrywa się w klubach, sam zobaczysz!
- Mówisz tak, jakbym nigdy nie wyrwał żadnej laski - prychnąłem urażony.
- Ty to trafiasz na same szuje - skwitował kolega.
- Chociaż dobrze ciągną - posłałem im znaczący uśmiech.
- Adam, ty wariacie, upoluj dziś jakąś sukę i skończ być starym mrukiem.
- Przyjąłem, wykonam - poklepałem ziomka po plecach.

Klub był pełny od nastoletnich, napalonych dziewcząt. Były też starsze, ku mojej uciesze, dziewczyny. Wszystkie wyuzdane, z przyklejonymi tipsami, zrobionymi cyckami i doczepianymi włosami. Odpaliłem skręta, wbiłem się w tłum ludzi z kumplami, by dojść do baru i zamówić whisky. Już po chwili sączyłem wolno alkohol z lodem, wypatrując potencjalnych suk, które na tę noc mogłyby być moimi.

-

-----------------------------------------------
Razem z Natalią i Karolem wybraliśmy się do klubu. Potrzebowałam rozrywki, szczególnie po ostatnich przeżyciach jakich doświadczyłam. Powrót ojca znów sprawił, że moje życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Piłam mozolnie gorzkiego drinka, rozmawiając z Natalią. Karol towarzyszył nam w konwersacji, chociaż bardziej zainteresowany był rozglądaniem się wokół.
- Karol, bracie - odezwała się do niego przyjaciółka. - Załatw jakąś trawę, bo Jaśmina zaśnie.
Przewróciłam pobłażliwie oczyma, by wrócić do opróżniania wysokiej szklanki procentowego płynu. Karol uśmiechnął się wesoło, a następnie wyjął smartfona i napisał do kogoś. Kątem oka dostrzegłam Adama, który siedział na stołku barowym.

Również zajęty był piciem, a między jednym a drugim łykiem wypuszczał z ust dym. Poczułam słodki zapach marihuany, roznoszący się po lokalu. Obserwowałam go przez dłuższą chwilę, zupełnie nie biorąc udziału w rozmowie, jaką prowadzili moi towarzysze. Zapomniałam podziękować mu za akcję z ojcem, choć wiedziałam, że zachował się tak albo z ciekawości, albo po prostu w efekcie nudy. Już wtedy podświadomie ciągnęło mnie do tego niebezpiecznego faceta.

- Dobra, mój kolega jest w tym klubie, chodźcie ogarniemy to zielsko - oznajmił Karol, po czym wstał i skierował się do wyjścia.
Przeszliśmy parę kroków tak, że znaleźliśmy się pod konterenami na śmieci.
- No, gdzie on jest? - niecierpliwiła się Nata. Ja właściwie też.
- No, idzie - wskazał głową na zbliżającą się postać. Zszokowana otworzyłam szeroko oczy, jakby nie dowierzając, choć to powinno być logiczne i oczywiste. Adam.

Pozwól namOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz