Kristen była pilną uczennicą. Miała dobre oceny, słuchała rodziców, co niedzielę spotkać ją można było w kościele, czytała mądre książki - te naukowe, bo poezja była dla niej głupia, ubierała się stosownie, była miła, grzeczna i kulturalna.
Kirsten pamiętała słowa rodziców "nie rozmawiaj z obcymi, bo stanie ci się krzywda". I przestrzegała ich.
Tak więc tego dnia, gdy podszedł do niej ten obcy chłopak, ona naprawdę robiła wszystko, co w jej mocy, by jak najszybciej zakończyć tę rozmowę. Ale on miał co do niej inne plany.
Kirsten pamiętała słowa rodziców "nie rozmawiaj z obcymi, bo stanie ci się krzywda". I przestrzegała ich.
Przestrzegała ich, dopóki sama nie stała się sobie obca. Nie była już pilną uczennicą, jej oceny pogorszyły się, już nie słuchała rodziców, przestała chodzić do kościoła, mądre książki zamieniła na poezję, którą wczesniej uważała za głupią, ubierała się wzywająco, była przeciwieństwem dobrej, miłej i kulturalnej osoby.
Lecz jedno się nie zmieniło.
Chłopak, który wtedy był dla niej obcy, taki właśnie pozostał. Mało to! Sprawił, że wszyscy i wszystko - calry otaczający ją świat, a nawet ona sama była dla siebie obca.I pokochała to.
Pokochała obcego chłopaka.
Pokochała obcą siebie.
Pokochała obcy świat."Nie rozmawiaj ze znajomymi, bo stanie ci się krzywda"
Więc nie rozmawiała.