Nie jest już tak dobrze jak kiedyś,
tęsknię bardziej niż wtedy,
odbijam się od ścian,
czuję, że jestem sam.
Przepełnia mnie pustka,
egzystencjonalna nicość,
i nie chcę już więcej błagać o litość.
Trwam więc w mojej otchłani smutku,
nie mając siły wołać: ratunku!
'To wszytko dzieje się tylko w twojej głowie'
- przecież każdy mi to powie.
Lecz ja ewidentnie czuję, że to mnie zabija.
W takim stanie nawet najsilniejszy z bólu się zwija.
A ja wcale nie jestem silny.
Jestem słaby.
I już wiem, że nie dam rady.
Wywieszam więc biała flagę - kapituluję.
Lepiej niż teraz już nigdy się nie poczuję.
