Rozdział 2

353 36 5
                                    

    John i Sherlock mimo namówień Lestrada złapali taksówkę i podali wyznaczone przez policjanta miejsce.

- Dobra to teraz mi wytłumacz co się dzieje. Przeczuwam, że jako jedyny jeszcze nie wiem o co chodzi i przez to czuje się jak idiota - Watson naciskał na Sherlocka chociaż nie ukrywał, że jest tym wszystkim bardzo zaintrygowany.

Detektyw siedział w taksówce z zamkniętymi oczami, ignorując irytujące paplanie doktora. Myślał, a wtedy nikt i nic nie powinno mu w tym przeszkadzać.

- Sherlock? SHERLOCK! - John uniósł się trochę za bardzo zapominając, że nie są sami. Kątem oka zauważył, że taksówkarz popatrzył się w lusterko zerkając na nich z lekkim niepokojem.

-Sherlock - Watson ściszył i uspokoił ton głosu.

- John?

- Do cholery z tobą... powiedz mi co się dzieje.

- Nie domyśliłeś się jeszcze? - odparł detektyw, otwierając jedno oko i patrząc nim na przyjaciela.

- Mamy morderstwo - dopowiedział ze znużeniem, gdy zauważył głupkowaty wyraz twarzy doktora. - I to nietypowe.

- Powiedz mi coś, czego nie wiem..

- Jak zawsze patrzysz, ale nie obserwujesz. Kiedy Lestrade zadzwonił wyjrzałem przez okno. Powinieneś pamiętać , że jakiś czas temu obok nas wprowadziła się dziennikarka.

- I jaki to ma związek ze sprawą?

- A taki, że w czasie w którym Lestrade próbował się do nas dodzwonić, ona pospiesznie wyszła z mieszkania i z wielkim zniecierpliwieniem czekała na taksówkę. Złapała dość szybko jakąś i pojechała na miejsce zbrodni.

- Wciąż nie rozumiem o co ci chodzi... Wiem jakie posiadasz umiejętności, ale do diabła skąd wiesz, że akurat pojechała nagrywać materiał?

- John.. wcześniej powiedziałeś, że czujesz się jak idiota. Bez wyrzutów przyznaję ci rację.

- Nie stałem przy oknie i nie widziałem tego co ty... nie baw się ze mną bo zaraz każę zatrzymać taksówkę i zostawię cię z tym samego, ewentualnie z podbitym okiem.

- Ehh.. no więc: Kobieta ubrana była w strój, który nie nadawał się na prywatne spotkanie z mężczyzną, za to wskazywał na to, że jedzie w dość chłodne miejsce. Zapewne sprawdziła wcześniej pogodę bo temperatura po południu w Londynie dość spadnie. Zapowiadają wichury, a nawet burze z piorunami, chociaż na to nie stawiam. Nie było to jednak zwykłe ubranie na spacer czy spotkanie w parku. Była ubrana ciepło, wygodnie, jednakże elegancko co razem z tym, że pracuje jako dziennikarka wskazywało, że jedzie do pracy. Miała ze sobą parasolkę i małą torebkę. Pomieści ona zapewne podstawowe rzeczy jak szczotkę, lusterko, telefon i chusteczki - czyli nie jechała nigdzie dalej. Wtedy wzięłaby ze sobą większą torbę, by zmieścić jakiś lunch czy nawet dodatkową parę cieplejszych rękawiczek. Jednak gdyby jechała do biura nie spieszyłaby się tak bardzo i raczej nie brałaby parasolki. Co chwila zerkała na zegarek - spotkanie z chłopakiem nie wiązałoby się z takim stresem. Przecież mogłaby zadzwonić i powiedzieć, że się spóźni. Jednak ona miała być gdzieś na wyznaczoną godzinę bez możliwości spóźnienia się. Uważam, że redakcja w której pracuje dowiedziała się dość późno o dokonanym morderstwie, więc aby dowieść, że jest warta awansu podjęła się próby dojechania na miejsce zdarzenia przed innymi mediami. Dlatego też jej włosy były upięte dość niedbale, co na pewno nadrobi w taksówce. Skąd wiem, że ma szanse na awans? Gdy wracałem rano do domu słyszałem jak rozmawiała o tym z szefem przez telefon. Ale Sherlock skąd wiesz, że chodzi o morderstwo? - spytał retorycznie detektyw, uśmiechając się przy tym z błyskiem szaleńca w oku - A stąd, że naszą dziennikarkę oraz "wspaniałą" policję wyprzedziły inne media bo od południa trąbili w telewizji o morderstwie na Whitechapel. Jednak ty byłeś tak zajęty swoją pracą, że nie zwracałeś uwagi na to co pojawia się na ekranie. Do tego dźwięk był wyciszony, co tym bardziej zmniejszało szanse, że cokolwiek zauważysz.

- Niesamowite - mruknął John pod nosem

- Chyba nigdy nie przestaniesz mnie zadziwiać, a z resztą dawno nie widziałem cię w tak dobrej formie - doktor uśmiechnął się do przyjaciela.

- Oh dziękuję John, ale nie zatracajmy się w moim geniuszu. Właśnie dotarliśmy na miejsce.


221B Ripper Street || SherlockOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz