Rozdział 5

4.4K 250 8
                                    

Oparcie plastikowego krzesła wbijało mi się w plecy, przez co czułam się jeszcze bardziej niekomfortowo. Przy stole od dłuższego czasu trwały rozmaite dyskusje, a ja nie miałam najmniejszej ochoty aby w nich uczestniczyć. Jakby tego wszystkiego było mało, przez ostatnie dwie godziny cały czas czułam na sobie wzrok Harrego. Przez rozmowę którą podsłuchałam, moje samopoczucie pogorszyło się jeszcze bardziej, a chłopak zdawał się to zauważyć. Zwłaszcza po tym jak mocno uderzyłam go w brzuch, kiedy próbował mnie objąć. Podejrzewam, że nawet gdybym nie wiedziała, że to wszystko jest tylko kolejnym misternie ułożonym planem, to i tak nie pozwoliłabym mu się dotykać. Dopiero co mu wybaczyłam, a on już się do mnie dobierał i było to bardzo nie na miejscu. Ale z drugiej strony, pewnie chciał jak najszybciej ze mną skończyć, może nawet planował mnie zniszczyć jeszcze przed weselem coby mógł zakręcić się wkoło jakiejś ślicznej druhny. Och Styles, jak ja cię dobrze znam.

- Wszystko okej? - szept Gemmy, sprawił że podskoczyłam w miejscu, brutalnie wyrwana z zamyśleń. 

-Tak, jasne. Zamyśliłam się, to wszystko. - pokiwałam głową z delikatnym uśmiechem. 

- Pytałam czy chcesz kiełbasę czy karczek? 

- Co? - zmarszczyłam brwi.

- Co chcesz zjeść. - wyjaśniła, przewracając oczami. Zaśmiałam się i uderzyłam dłonią w czoło. Muszę przestać myśleć o głupotach.

- Nie jestem głodna.

- Jak to nie jesteś głodna. Nic nie jadłaś.. - do naszej rozmowy dołączył Harry, który jak na złość siedział naprzeciwko mnie i podsłuchiwał. Nie twój interes, leszczu. 

- Jestem zmęczona, pójdę się położyć. - zignorowałam pytające spojrzenia i dumnym krokiem ruszyłam w stronę swojej sypialni, po drodze mówiąc głośne "Dobranoc". 

Dzięki opuszczonym roletą w pokoju panował mrok. Podeszłam do łóżka, uważając coby nie zawadzić o nic, jak to miałam w zwyczaju robić. Rzuciłam się na łóżko,twarzą do poduszek i mruknęłam zadowolona. Zdecydowanie brakowało mi energii i jakichkolwiek chęci do życia. Ostatkiem sił przeczołgałam się na łokciach w stronę szafki nocnej, na której leżał mój telefon. Odblokowałam go i od razu zauważyłam 3 nieodebrane połączenia od Charliego. Wybrałam jego numer i przyłożyłam telefon do ucha. Odebrał po trzech sygnałach.

-Och, sama Lia Carter do mnie dzwoni. Cóż za zaszczyt. 

- Witam cię bracie. 

- Dlaczego nie odebrałaś? - Po standardowym przywitaniu, przyszedł czas na przesłuchanie. Standard.

- Zostawiłam telefon w pokoju, a jedliśmy kolacje. 

- Zjadłaś coś, prawda? - w jego głosie słychać było wahanie. - Wiesz, że to twoja ostatnia szansa inaczej zaczniesz leczenie?

- Oczywiście. Nie jestem głupia. 

- Wiem, że nie jesteś, ale mimo to się martwię, bo...

- Możemy zmienić temat? - przerwałam, miałam serdecznie dość jego pouczeń. Jestem dorosła i wiem co robię. - Gemma dziś pytała, kiedy zamierzasz przyjechać. Zabierzesz Jade, prawda? - Jade to jego dziewczyna, a zarazem moja najlepsza przyjaciółka. Przed moim odlotem mocno się pokłócili, o mnie z resztą a konkretnie o wysłanie mnie na terapie.

- Postaram się jak najwcześniej. Może nawet początkiem tygodnia. I tak, Jade też będzie. Pogodziliśmy się.

- To wspaniale! 

Usłyszałam delikatne pukanie, a następnie dźwięk otwieranych drzwi.Odwróciłam głowę w stronę tamtą stronę i zobaczyłam głowę Harrego wciśniętą pomiędzy futrynę a drewnianą powłokę. Kiedy zobaczył, ze rozmawiam przez telefon, wślizgnął się do środka zamykając drzwi za sobą i położył się tuż obok mnie w takiej samej pozycji jak ja. Dotykaliśmy się ramieniem i bardzo, ale to bardzo mi się to nie podobało. 

Our SunrisesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz