Rozdział 7

4.4K 262 3
                                    

Myślę, że każdy wie, że kursywa to wspomnienia :) 

Z góry przepraszam, jeżeli ten rozdział jest bezsensowny i was zawiódł. 

Pokój oświetlony był jedynie światłem dobiegającym z łazienki, otwartej na oścież. Siedziałem na łóżku i delikatnie gładziłem plecy dziewczyny, która od kilkunastu minut nie odezwała się do mnie ani słowem. Co gorsza, wcale nie wyglądała jakby chciała mi cokolwiek tłumaczyć, a ja pomału traciłem cierpliwość. Kompletnie nie wiedziałem co powinienem zrobić, nie chciałem na nią  naciskać, ale byłem zdesperowany, żeby poznać prawdę i powód jej destrukcyjnego zachowania. Kiedy w mojej głowie, po raz kolejny pojawił się obraz jej kruchego ciała pochylonego nad muszlą klozetową, poczułem jak mój żołądek wywija fikołka, a oczy zachodzą łzami. Mocniej przycisnąłem dziewczynę do swojej klatki piersiowej i wtuliłem twarz w jej włosy. Zaciągnąłem się jej zapachem.

Po kolejnej minucie ciszy, która do niczego nie prowadziła, a tylko działała mi na nerwy, delikatnie potarłem kciukiem jej nagie ramie i wyszeptałem:

- Proszę, powiedz mi co się dzieje. 

- Nie chce. - oderwała się od mojego ciała, ale ja przyciągnąłem ją ponownie. - Harry, proszę idź już.

- Nie. Nie dopóki mi tego nie wyjaśnisz! - Wyrwała się z mojego uścisku i zrobiła krok w tył. Teraz, kiedy ona stała, a ja siedziałem na łóżku, moje oczy znajdowały się dokładnie na wysokości jej blizn. Długie, różowe kreski na biodrach,

podbrzuszu i udach, sprawiły że zrobiło mi się słabo. Wyciągnąłem drżącą dłoń i opuszkiem kciuka, przejechałem po wypukłej bliźnie. Lia wzdrygnęła się i szybko odtrąciła moją rękę. 

- Opowiedz mi. - wychrypiałem i spojrzałem w jej oczy. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji. - Proszę. 

- Co właściwie chcesz żebym powiedziała? 

- Kiedy zaczęłaś? Dlaczego? - zgarnąłem włosy do tyłu, ciągnąc za ich końce. Ciągle miałem nadzieję, że może powie mi, że to wszystko to tylko żart. Że blizny są tylko końcowym efektem make - upu, a sytuacja w łazience była tylko nieporozumieniem. Naiwniak.

- Myślę, że lepiej dla ciebie, żebyś nie wiedział. - skrzyżowała nogi, opierając swój ciężar ciała  na lewej. Ręce położyła na biodrach i spuściła głowę. 

- Chce wiedzieć. Teraz. - traciłem cierpliwość, więc mój głos był dużo bardziej agresywny, niż bym chciał, a to bardzo nie spodobało się dziewczynie. Kiedy podniosła głowę i spojrzała w moją stronę, jej oczy były zmrużone, a jej usta wykrzywiły się w delikatny uśmiech. teraz poczułem dezorientacje i wszystko mówiło mi, że to czego się dowiem, załamie mnie jeszcze bardziej. 

LIA'S POV 

Palcem wskazującym obrysowałam kontury wielkiego motyla, wytatuowanego na umięśnionym brzuchu Harrego. Chłopak ciągle składał delikatne pocałunki na moim czole, a ja za każdym razem cicho chichotałam. Jego duża dłoń, płasko spoczywała na dole moich pleców, delikatnie sunąc w dół. Zaśmiałem się cicho, kiedy uszczypnął mnie w prawy pośladek i szybko chwyciłam jego dłoń, nim zdążył zrobić to ponownie. 

- Łapki wyżej, kolego. - wyszeptałam do jego ucha i delikatnie w nie dmuchnęłam, zanosząc się śmiechem, kiedy na jego szyi pojawiła się gęsia skórka. Zrobiłam tak jeszcze raz, a on z uśmiechem starał się przycisnąć swoje ucho do barku, żeby uniknąć mojego dokuczliwego zachowania. 

- Tęskniłem za tobą. - przewrócił się szybko i zawisł nade mną. Prześcieradło zsunęło się delikatnie, ukazując moją nagą pierś. Podciągnęłam je szybko, żeby nie mógł mnie w nią pocałować, na co on jękną niezadowolony. 

- Idę się wykąpać. - pstryknęłam go w nos i nim zdążył coś dodać, wygramoliłam się z łóżka. Szybko potruchtałam w stronę łazienki. Niem zamknęłam drzwi usłyszałam głośny gwizd, ze śmiechem wystawiłam w kierunku chłopaka, środkowy palec i zatrzasnęłam za sobą drzwi łazienki. 

Mój wzrok zatrzymał się na leżącej obok ubikacji, szczoteczki. Oparłam się o zimne drzwi i uśmiechnęłam na wspomnienie wydarzeń sprzed paru godzin.

Wzięłam głęboki wdech, co było miłą odmianą, bo przez sytuację w łazience miałam drobne trudności z oddychaniem. Ręce mi się trzęsły, a nogi były jak z waty. W ustach miałam sucho, a na dodatek czułam jeszcze nieprzyjemny posmak wymiocin, który pomimo wielu lat takich praktyk, ciągle był nieprzyjemny. 

Zacisnęłam dłonie, paznokcie delikatnie wbijały się w moje poranione biodra, ale nie zwracałam na to szczególnej uwagi. Można powiedzieć, że przyzwyczaiłam się do bólu, a nawet stał on się dla mnie przyjemny. Pierdolona masochistyczna krowa. 

Po kilku wdechach i wydechach podniosłam głowę i moje spojrzenie spotkało się z przerażoną twarzą Harrego. 

- To, to co widziałeś. - wzięłam głęboki wdech, nie wiedząc jakich słów użyć. - Ja robię tak od lat. 

- Jak długo, dokładnie? - ciche pytanie chłopaka i jego przerażony wyraz twarzy, dodał mi dziwnej odwagi. To chore, ale właśnie zdałam sobie sprawę, że to doskonały sposób na zemstę. Powiedzieć mu całą prawdę i patrzeć jak zżerają go wyrzuty sumienia. Zasłużył sobie. 

- Od kiedy stałam się celem twojego wybornego żartu. - uśmiechnęłam się kpiąco i z zadowoleniem patrzyłam jak blednie. - Od kiedy złamałeś mi serce i upokorzyłeś mnie przed całą szkołą. Od tego dnia głodziłam się, wymiotowałam i mordowałam na siłowni. Wszystko, żeby tylko ukarać samą siebie. Bo wiesz... - zawinęłam kosmyk włosów na palec wskazujący. - na początku myślałam, że to ja jestem temu winna. Gdybym była idealna, nie zrobiłbyś tego. Wtedy może, pokochałbyś mnie tak bardzo, jak ja pokochałam ciebie. Nie musiałbyś się wstydzić przed kolegami, że masz taką dziewczynę, bo gdybym była szczupła, byłabym piękna i idealna. - podniosłam wzrok na chłopaka. Jego twarz była blada, a spierzchnięte usta lekko uchyliły się z zamiarem przerwania mi. Nie, teraz ja mówię. - Ale nie byłam taka, jak powinnam być, więc musiałam to zmienić i to mnie zgubiło. Po kilkunastu miesiącach zrozumiałam, że robię źle i próbowałam, naprawdę próbowałam przestać. Tylko, że kiedy jadłam normalnie, lub chociaż pomyślałam, żeby to zrobi, przypominałam sobie twoją twarz wykrzywioną w pogardzie. Tak jak wtedy na parkingu, więc wyrzuty sumienia zmusiły mnie tego. - przejechałam palcem po bliźnie na podbrzuszu. 

Poczułam jak duża dłoń Harrego, płasko przylega do mojego biodra. Po jego policzku spływa łza, a on cicho pociąga nosem. Zielone oczy zdradzają jak bardzo zżera go poczucie winy. I dobrze, bo powinno. 

- Boże, co ja ci zrobiłem. 

Jego głowa przylgnęła do mojego brzucha, a długie ręce oplotły mnie jak winorośl. Loki połaskotały moją nagą skórę, a w brzuchu poczułam przyjemny skurcz. Taki, który towarzyszył prawie każdemu naszemu dotykowi. Mechanicznie wplotłam palce w jego włosi i delikatnie nakręcałam ich pasma na mój palec, na co westchnął. 

- Zniszczyłeś mnie. 

Chłopak podniósł głowę i spojrzał na mnie z determinacją w swoich zielonych oczach. 

- Wiem. Tak bardzo żałuję. - złożył delikatny pocałunek na jednej z moich blizn. - Pozwól. - kolejny pocałunek. - Mi. - i jeszcze jeden.- To. - następny. - To naprawić. - wymruczał i ciągnąc mnie za rękę w dół, wpił się w moje usta. 

Nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak mocno brakuje mi dotyku jego ust, na moich. Odwzajemniłam pocałunek, wplatając palce w jego włosy, a drugą rękę mocno zacisnęłam na jego ramieniu. Może, to właśni Harry jest lekarstwem na moje rany?

Czo ten Harry, taki uroczy? ;_; 

Zastanawiam się, jak to jest, że czasami męczę się tydzień nad rozdziałem, a czasami wszystko idzie tak szybko ;_____;

Our SunrisesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz