Rozdział 10

4K 239 11
                                    

Pisnęłam ze szczęścia i rzuciłam się na niego, mocno przywierając swoimi ustami do jego. Wplątałam palce w jego włosy, rozchylając lekko usta. Nasze języki delikatnie pocierały o siebie, wprawiając moje ciało w drżenie. Nie wiem ile trwało nasze zbliżenie, ale donośny pisk, który nam przerwał, sprawił że moje serce zamarło.

- Harry! Nie mogę uwierzyć, że to ty! Wieki cię nie widziałam! - wysoka i szczupła blondynka, podbiegła do nas i nie zwracając najmniejszej uwagi na mnie, rzuciła się na szyje Stylesa, mocno i szybko całując jego policzek. Delikatnie zachwiałam się na stopach, ta dziewczyna prawie mnie staranowała.

Na twarzy Harrego pojawił się wielki uśmiech, kiedy zobaczył dziewczynę. Natomiast ja poczułam jak mój żołądek ściska się w pięść, zrobiło mi się słabo. Przede mną stała Paige Joner.

Jej rodzice są właścicielami posesji z którą sąsiaduje nasz domek wczasowy. Nasze rodziny bardzo dobrze się znają i dlatego niemalże w każde wakacje byłam zmuszana do bawienia się z nią. Cóż, właściwie zabawa zawsze polegała na tym, że ona i Harry mnie gnębią, kiedy nikt nie patrzy, a ja siedzę cicho. 

Zawsze mnie do niej porównywano. Zaczynając od czasów przedszkola, kiedy to wszyscy zachwalali jej wspaniałe, długie blond włoski, a na moje krótko ścięte, patrzyli z pogardą, poprzez te z czasów szkolnych, kiedy to wszyscy gratulowali jej wspaniałej figury i niesamowitych osiągnięć w balecie, kompletnie ignorując Moje wygrane w konkursach plastycznych. 

W moich oczach zapiekły łzy, kiedy przypomniałam sobie, jak skończyło się nasze ostatnie spotkanie

*Pięć lat wcześniej*

Obracałam pierścionek znajdujący się na moim palcu. Z nudów nie wiedziałam co mam robić. Głośna muzyka i sztuczny dym przyprawiały mnie o ból i zawroty głowy. W myślach przeklinałam Gemmę, za to że zmusiła mnie, żebym tu przyszła. 

- Kurcze, gdzie ten Harry! - mruknęłam, rozglądając się wkoło. Brunet poszedł po mojego drinka dokładnie 39 minut temu i ciągle nie wrócił. 

Od wczorajszej nocy, był to najdłuższy czas, na jaki się rozstaliśmy. Nie mogłam uwierzyć, że Harry - największy podrywacz jakiego miałam okazje poznać, odebrał mi cnotę, wcześniej wyznając miłość. To naprawdę dziwne uczycie, zwłaszcza, że jeszcze dwa tygodnie temu mnie wyzywał i ośmieszał. W głębi duszy ciągle miałam dziwne uczucie, że coś jest nie tak. Bądźmy szczerzy, ludzie od tak się nie zmieniają, a już na pewno nie tacy jak Harry. Zawsze miałam wrażenie, że jemu w pełni odpowiada, to jaki jest i trudno mi było uwierzyć, że nagle zechciał jakiejś zmiany w swoim życiu. I to dla kogo? Dla brzydkiej i zakompleksionej dziewczynie, która nie ma mu nic do zaoferowania. Tak bynajmniej myślałam, aż do wczoraj. 

Swoim zachowaniem przez ostatnie kilkanaście dni, Harry pokazał, że się zmienił i że mu zależy, a ja bardzo chciałam mu uwierzyć. Kiedy wczoraj powiedział, że odwzajemnia moje długoletnie uczucie, poczułam że może jednak jestem coś warta. 

- Nie wiem. Może idź go poszukać? - zasugerowała Gemma, ciągle gapiąc się na ekran swojego telefonu. Nie wiem po co właściwie kazała mi tu przyjść, skoro nie miała zamiaru spędzić ze mną czasu. 

Z westchnieniem opuściłam stolik i wyruszyłam na poszukiwania zielonookiego. Przedzierałam się przez spocona ciała, splątane ze sobą w tańcu, rozglądając się na wszystkie strony. Dokładnie przejrzałam parkiet, gdzie nie znalazłam chłopaka. Poszłam w stronę baru, miałam nadzieję, że może brunet zagadał się z kimś, albo może kolejka była aż tak długa. Tam jednak go nie było. Obeszłam klub jeszcze raz, nigdzie jednak nie spotkałam osoby, którą chciałam. 

Our SunrisesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz