Rozdział 4 - Prawdziwych "przyjaciół" poznaje się w biedzie

76 1 0
                                    

Jacek wrzucił kolegę do swojego domu i wypchał na fotel. Nikt nigdy nie widział Jacka w takim stanie. Majestatycznie podszedł i usiadł na wielkim,skórzanym fotelu obok Marka. W jego oczach można było zauważyć obłąkanie,jego psychodeliczne zachowanie wręcz przeraziło Marka pomimo tego,że był dużo lepiej zbudowany i mógłby wyrwać się z domu kolegi,gdyby tylko chciał,lecz nie teraz. W tym momencie coś zatrzymywało go w miejscu i nawet nie odważył się spróbować.

- Marek,uznaję Cię za inteligentnego człowieka,więc chyba domyślasz się o czym będziemy rozmawiać.

- Podejrzewam.

Powiedział,to tak niepewnym głosem jakby stąpał po polu minowym,a jego każda odpowiedź miałaby zaważyć nad dalszym rozwojem rozmowy.

- Kim jest Przyjaciel? Kim albo czym dokładnie jest?

- O czym Ty w tej chwili mówisz? Co Ci się stało,Twoja choroba...

-Nie pierdol mi o chorobie! Doskonale wiesz o czym mówię.

W tym momencie Jacek poszedł do kuchni i wrócił do salonu z sześciocalowym niemieckim nożem. W tym momencie był w takim stanie,że nic nie było w stanie go powstrzymać. Marek zaczął ciężko oddychać.

- Teraz odpowiesz mi na pytanie?

- Posłuchaj,to... to co Ci się wydawało zwykłymi technikami relaksacyjnymi,to była tylko przykrywka i to w czym teraz siedzimy sięga znacznie głębiej.

- Nie rozumiem,w jakim sensie głębiej? Co Ty przez to chcesz powiedzieć?

- Tak naprawdę,spotkania na które chodziliśmy miały charakter rekrutacji o czym się dopiero niedawno dowiedziałem. Uwierz,że siedzimy w tym razem i takie sceny nie mają najmniejszego sensu.

- Rekrutacji do czego? Do sekty?

- Tak.

Odpowiedział tak cicho jakby mu było wstyd za to co zrobił Jackowi,a zarazem sobie,przecież lubił go.

- Ciebie chyba do reszty pojebało! Dałbym radę bez Ciebie,a teraz tylko spójrz. Myślisz,że akcje rodziców Natalii spadły,bo im się nie chciało wisieć? Pomyśl idioto! Przez to Natalia jest w takim stanie w jakim jest,a jeszcze na dodatek ja ją chciałem namówić na to Twoje gówno!

- Skąd miałem wiedzieć,że sytuacja przyjmie taki obrót?! Wszystko było w należytym porządku.

- Przyjaciel również się z Tobą kontaktuje?

- Tak i to wiele razy. Między innymi skontaktował się ze mną we śnie abym Cię wciągnął do sekty.

- Co to za sekta?

- Kult Sziwy,jeśli wiesz o co chodzi...

- Nie,naprawdę,myślałem,że jestem pojebany przez to wszystko,ale Ty bijesz wszystkie rekordy!

- Posłuchaj ja naprawdę...

- Wyjdź z mojego domu!

Powiedział spokojnie,lecz charyzmatycznie,takim tonem głosu,że nie dało się odmówić.

Marek wyszedł,a Jacek starał wszystko sobie poukładać,nie sądził,że to zajdzie aż tak daleko,chciał się tylko uspokoić,a tak naprawdę jeszcze bardziej przez to stał się bestią w otoczeniu. Musiał dokładnie dowiedzieć się kim jest Przyjaciel i w jaki sposób można go rzucić; tak rzucić,ponieważ on był jak nałóg,jeśli przestawało się go używać,to on niszczył od środka jak również psychikę. Już raz od niego się uwolnił,ale nigdy nie poznał dokładnie Przyjaciela,tym razem powrócił ze zdwojoną siłą i nie będzie tak "łatwo" jak kiedyś. Postanowił wybrać się do głównego jogina na zajęciach,miał nadzieję,że czegoś się dowie.

Rodzice wrócili z pracy,od razu zobaczyli załamanego Jacka. Matka do niego spokojnie podeszła,a ojciec był już tak przewrażliwiony stanem psychicznym syna,że od razu złapał telefon i chciał dzwonić do specjalisty. Szczerze mówiąc ojciec nie miałby najmniejszych wyrzutów sumienia gdyby Jacka zamknięto w szpitalu psychiatrycznym,Jacek był jedynakiem,a rodzice i tak sporadycznie znajdowali dla niego czas być może to nie była całkowicie wina Marka,bo gdyby rodzice znajdowali dla niego czasem,być może nie musiałby uspokajać alternatywnymi technikami.

Matka - Izabela usiadła obok syna,miała kręcone włosy,twarz wyrażała,że jest wykształconą kobietą po czterdziestce. Właśnie wróciła z pracy,więc miała na sobie spódnicę do kolan,niebieską garsonkę oraz buty na koturnach pracowała bowiem w firmie ojca zajmującego się akcjami na giełdzie oraz zarządzaniem i marketingiem. Ponadto firma rodziców Jacka współpracuje z firmą rodziców Natalii. Wiele razy bywało kiedy Natalia przychodziła ze swoimi rodzicami aby ci mogli omówić sprawy biznesowe. Matka,zadała cienkim głosem jedno pytanie:

- Czy to znowu się zaczęło?

- Mamo,to nie jest tak jak myślisz...

- Opowiedz mi w takim razie jak jest.

Jacek opowiedział matce wszystkiego czego dzisiaj się dowiedział,siedziała zapłakana na brzegu łóżka. Ojciec już szukał na poważnie numeru do psychiatry.

- Widzisz Iza? Mamy świrniętego syna,chłopcy w jego wieku oglądają się za dziewczynami,a ten sobie wymyśla przyjaciół! Nawet Natalia podobno mówiła,że jest pojebany,a wszyscy wiemy,że Natalia nie ma wygórowanych wymagań dotyczących chłopaków.

- Grzegorz,przestań! To jest nasz syn,jemu trzeba pomóc,a nie robić wyrzuty sumienia,nie widzisz w jakim jest stanie?

- Dość! Wyprowadzam się do dziadków,nie zobaczycie mnie już w takim stanie,dziękuję mamo,że mnie chronisz,a po ojcu spodziewałem się takiego zachowania. Przecież jak to syn prezesa może mieć problemy? Jutro rano wyjeżdżam na Nowy Świat do dziadków,przemyślcie sobie wszystko,dobranoc.

Wyszedł majestatycznie z salonu,a chwilę później było słychać tylko huk drzwi zamykających się od pokoju Jacka. Ojciec zdjął marynarkę,rozwiązał krawat i nalał sobie najlepszej irlandzkiej whiskey do połowy kryształu i wypił na raz. Jacek postanowił,że wybierze się do dziadków,ale najpierw odwiedzi głównego jogina,jest on jedynym potężniejszym źródłem informacji w tej całej zawiłej zagadce,jeśli niczego się od niego nie dowie,to nie ma gdzie szukać pomocy,ale jak to mówią "prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie",Jacek jest teraz na skraju bankructwa psychicznego,więc jest szansa,jedna,niepowtarzalna,w przeciwnym wypadku wyląduje w zakładzie jak kiedyś,a czegoś takiego może już drugi raz nie przetrwać...

Przyjaźń Na Dwa FrontyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz