Rozdział 10 - Szczęście, a świadomość

59 1 0
                                    

Wszyscy zebrali się w domu rodziców Jacka: Natalia i Monika weszły niepewnym krokiem do wielkiego salonu, gdzie siedzieli już tam Ci którzy najbardziej cierpieli, a przynajmniej tak to wyglądało.

- Dobra dziewczyny zapewne spodziewacie się dlaczego tutaj jesteście. Rzekł Grzegorz charyzmatycznym głosem wyczuwając połączenie dziewczyn ze zniknięciem Jacka i Marka.

Rodzice Marka pusto wpatrywali się w ścianę, która znajdowała się naprzeciwko. Dopiero w momencie realnego zagrożenie doznali oświecenia. Zdali sobie sprawę z tego, co zrobili ze swoim synem przez te 18 lat. Pieniądz stał jego rodzicem, wychowywał go przez całe życie w wyidealizowanym świecie. Pieniądz o niego dbał, pieniądz się o niego przejmował, pieniądz niwelował jego problemy.

Monika i Natalia na chwilę zamarły. Jak los potrafi być przebiegły żeby tak skrzyżować ich drogi po tylu latach konfliktu.

- Tak. O wszystkim wiemy. Chłopaków nie ma już kilka dni, nie dają znaku życia. Martwimy się o nich, ale jak możemy Państwu pomóc? ( W co Oni się wpakowali?  Nie mogli siedzieć na dupie, tylko zachciało im się robić tripa Życia?! )

- Powiedz Nam czy ostatnio chłopaki zachowywali się inaczej? Mieli jakieś kłopoty?

Gdy ojciec Jacka przestał mówić, oczy Natalii i Moniki synchronicznie spotkały się naprzeciw siebie.

- Monika, może Ty powiesz?

- To Ty kręciłaś z Markiem i wiesz co robił wieczorami.

- Tak, siedział u Ciebie, a Ty miałaś go w Dupie!

- Co Ty pieprzysz?

- No, na pewno nie lepiej niż Marek Ciebie!

W końcu odezwał się głos ojca Marka nie wierzącego własnym uszom.

- Ty gówniaro! Za kogo uważasz mojego syna? Z tego co wiem, to właśnie Ty miałaś tendencje do pozostawiania po sobie śladu, zwłaszcza w galerii.

- Do jasnej cholery! Czy możecie się uspokoić?! Czy teraz każdy z nas będzie opowiadał życiorys z innej perspektywy za każdym razem co raz bardziej fałszywej?

- Grzegorz...

- Co Grzegorz?! Trujesz mi dupę ze swoim synalkiem i jeszcze teraz narzekasz!

- To jest również Twój syn...

- Mój syn nigdy by się tak nie zachował.

Ojciec Jacka opuścił ponurą konwersację szybkim krokiem jakby już nie miał ochoty się dowiedzieć o ciemniej stronie życia każdego z nich. Jego brązowe oczy po raz pierwszy od bardzo dawno się zaświeciły. Działo się tak zawsze, gdy bardzo się zdenerwował. Uwydatniły się teraz również jego zmarszczki, które nadawały mu powagi i sprawiały wrażenie człowieka doświadczonego życiowo i tak właśnie było.

- Dobrze już. Ja powiem. Odezwał się cichy, skromny i niewiarygodnie pokorny głos płynący z ust... Natalii!

Gdy Natalia opowiedziała całą historię o jodze, dziwnym zachowaniu Jacka i Marka, włącznie ze szczegółami pamiętnej nocy, a oczy rodziców z niedowierzaniem przyglądały się słodkiej, lecz zapłakanej postaci Natalii.

- Muszę Państwo coś jeszcze powiedzieć. Skierowała wyraźnie wzrok na rodziców Marka.

- Cóż jeszcze może nas zdziwić?

- Jestem w ciąży... Najprawdopodobniej z Markiem...




- Samolot z Punjab do Warszawy odlatuje o 17:26. Jeżeli się postaramy, to może nawet zdążysz.

- A Ty? Co się z Tobą stanie?

- Uwierz, będę cały czas przy Tobie. Teraz tego nie rozumiesz, ale za jakiś czas będziesz wiedział o czym mówię. Jej włosy gonił wiatr. Jacek poczuł świeże powietrze, garść włosów na karku oraz dłoń kobiety, którą zamknęła w jego dłoni. Widzisz, jesteśmy już prawie na miejscu. Ci dwaj na Ciebie czekają. Oni bezpiecznie odwiozą Cię do domu.

- Czekaj! Czekaj! Mam pytanie.

- Tak?

- Jak można zaimponować tak wspaniałej kobiecie jak Ty? Co może Cię zaskoczyć?

- Zaskoczyć? Nic, ale nie martw się, przyjdę do Ciebie kiedy nadejdzie odpowiednia pora, a tymczasem życzę przyjemnego lotu. Po chwili po raz kolejny uśmiechnęła się w kierunku Jacka, który z wrażenie o mały włos nie wpadł na jego dwóch nowych kolegów.

- No to co? Kierunek Warszawa?

- Tak. Odetchnął młodzieniec z ulgą ciesząc się chwilą w której brak jakichkolwiek problemów.


- Gdzie jest młody?

- Zabrała go.

- Kto do kurwy nędzy zabrał?

- Ona...

- Masz 72 godziny żeby go tu sprowadzić. Ty chyba nie zdajesz sobie sprawy co się może stać, jeżeli wszystko wyjdzie na jaw.

- Nie wiem czy chcę wiedzieć.

- W takim razie powiem Ci co.

- Nie! Nie chcę tego słyszeć. Czasem lepiej jest żyć w nieświadomości niż krążyć myślami w około własnej osi, a tym samym doprowadzając swój umysł do szaleństwa. Czy gdyby Pan wiedział, że urodziłem się w rodzinie, w której ojciec był kryminalistą, matka prostytutką, a ja ofiarą losu, to traktowałby mnie Pan tak samo?

- Nie czas na takie refleksje! Masz Go znaleźć i tyle.

- Widzi Pan, człowiek który się czegoś boi nie chce znać odpowiedzi, ale ten który jest jej ciekawy później żałuje, że w ogóle pytał. Decyzja należy do Pana.

Jogin wyszedł z dumą w sercu i kamieniem na twarzy. Teraz zrozumiał, że cała ta podziemna propaganda, to jedna wielka iluzja, a wszyscy mają za zadanie udawać świętych, żeby świat wydawał się lepszy. Oni wszyscy są szczęśliwi, ponieważ nie znają prawdy, trzymają swój umysł w świadomej klatce nieświadomości.


Jacek właśnie wracał do domu, minęło wiele godzin zanim dolecieli do Warszawy, stracił poczucie czasu.

- No, młody człowieku, tu nasze zadanie się kończy.

- Dziękuję wam bardzo. Jak was kiedyś jeszcze spotkam, to pójdziemy na piwo. W Polsce nie brakuje ładnych dziewczyn.

- Nie wątpimy. Trzymaj się koleś.

Młody chłopak po chwili obrócił się na pięcie i zmierzał w kierunku domu. Nie miał daleko, zatem w pół godziny powinien już być , lecz gdy wreszcie wszedł przez drzwi wręcz chciał aby te 30 minut trwało wieczność. Widok ojca Marka z nożem w ręku, matki Jacka stojącej przed Natalią, Grzegorza pijanego na podłodze oraz... Jogina, który siedzi na kanapie oglądającego całe zdarzenie z perspektywy nieobecnego? Cała sytuacja, to albo jedna wielka patologia albo Jacek do reszty postradał zmysły. Co poczucie świadomości robi z ludźmi? Pod pretekstem emocji bawi się nimi jak marionetkami. Zanieczyszcza umysł rzeczami, które nigdy nie powinny wyjść na jaw. Człowiek całe życie dąży do prawdy, lecz jeśli stanie z nią twarzą w twarz, to przegrywa z nią przez nokaut nie mając żadnych szans, zatem dlaczego ludzie chcą odkryć, to co nie jest im dane, a to co mają przed nosem omijają kierowani strachem, aby nie popełnić kardynalnego błędu, który nie ma prawa się wydarzyć, gdy jesteśmy świadomi na tyle, żeby wiedzieć co może się wydarzyć.

( Jogin?! Co on tutaj robi i dlaczego nie reaguje? Dlaczego ojciec Marka chce być mordercą? Najwyższy czas wyjaśnić sobie pewne kwestie. Nikt nie wyjdzie z tego żywy )

Przyjaźń Na Dwa FrontyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz