Minęły już dwa lata, a ja wciąż nie wierzę że jej nie ma. Przez jej brak moje morderstwa stały się brutalniejsze. Teraz nie tylko wycinam uśmiechy. Wycinam swoim ofiarom wnętrzności i wpycham im do ust, wieszam je na jelitach, a czasami nawet palę żywcem. To wszystko przez jej śmierć, całe nerwy wyrzucam na innych.
~*~*~*~E.Jack w końcu wziął się na odwagę i wyznał Sally to co czuje. Są teraz parą. Slender pojawia się w domu raz na 3 miesiące. Clockwork gdzieś zniknęła i nikt nie wie gdzie się podziewa. Masky i Hoody odeszli razem z Slenderman'em. Bloody Painter zaszył się w swoim pokoju i wiecznie coś maluje. Jedynie Ben i Toby w ogóle się nie zmienili, cały czas siedzą przed telewizorem i kłócą się o pilot, jak dzieciaki.
~*~*~*~- Ten dom stracił cały urok bez Ciebie, skarbie. - Powiedziałem, głaszcząc grób.
- Wróć do nas, bez Ciebie jest tak cicho. Wszystko się zmieniło od kiedy Cię nie ma. Nawet my.
~*~*~*~Usiadłem na kanapie obok Toby'ego i Bena. Trochę zdziwili się moją obecnością. Postanowiłem przerwać tą niezręczną sytuację.
- Na co patrzycie?
- Jeff ty umiesz mówić! - zażartował Ben.
- Jack! Sally! Chodźcie szybko! - krzyknął Toby.
- Czego chcesz? Przerywasz mi w .... Jeff?
- O co wam chodzi? - spytałem.
- Nie rozmawiałeś z nikim od dłuższego czasu, prawie roku..
- Jack, zrozum że było mi ciężko. Nadal jest ale milczeniem nie przywrócę jej życia.
- W końcu zrozumiałeś. Cieszymy się że do nas wróciłeś, Jeff.
~*~*~*~- Jeff?
- Tak?
- Możesz zejść na chwilę na dół?
- Ben, co wy znowu wymyśliliście?
- My nic. Dobra, chodź.
W momencie kiedy Ben zniknął za drzwiami, przetarłem dłońmi twarz. Leniwie wyszedłem z łóżka i powoli skierowałem się w stronę salonu.
Słyszałem dobrze znany mi głos, lecz niestety nie mogłem przypomnieć sobie do kogo należy. Włosy opadały mi na twarz, więc nic nie widziałem. Na moje nieszczęście, potknąłem się i spadłem ze schodów na sam dół. W momencie wszystkie rozmowy ucichły, a ja czułem na sobie wzrok wszystkich mieszkańców.
- Ahh kochanie, nadal jesteś taką niezdarą.
Już wiem do kogo należał ten miły głos. Słysząc jej słowa gwałtownie wstałem. Gdy błękit jej oczu spotkał się z moimi, moja skóra była bardziej biała niż zwykle. Powolnym krokiem podszedłem do dziewczyny i objąłem jej gładki policzek dłonią. Była.. Ciepła.
- Veronico.. Jak..?
- Nie pytaj skarbie, to nie jest ważne.
Bez wahania wziąłem ją w swoje ramiona. Zrobiła się zimna, a jej uścisk się poluźnił. Odsunąłem ją delikatnie od siebie. Była cała sina a jej oczy były zamknięte. Potrząsnąłem nią kilka razy krzycząc jej imię, ale to nie pomogło. Położyłem ją płasko na ziemi i zacząłem reanimować.
- Nie pozwolę Ci odejść kolejny raz.
Otworzyłem oczy. Powoli przyzwyczaiły się do ciemności panującej w pokoju. Leżałem w swoim łóżku, zalany zimnym potem. Do mojego pokoju wbiegł przestraszony Jack.
- Jeff wszystko w porządku? słyszałem krzyki i..
- Jack, nie musisz tu codziennie przychodzić. Dobrze wiesz, że śni mi się Veronica.~*~*~*~
Siedziałem pod drzewem i oglądałem rysunek który narysował dla mnie Bloody Painter. Uwielbiałem siedzieć w tym miejscu, ponieważ to tu rozmawiałem z Jackiem o tym, że pojawiło się we mnie obce uczucie. Miłość? Czy jakoś tak to się nazywa. Wtedy namówił mnie na zaproszenie jej na bal. To była najlepsza decyzja w moim życiu. Dzięki Jack'owi była moja. Siedzę z rysunkiem, ponieważ Painter narysował mnie, trzymającego Veronicę na barana pod tym drzewem. Mimowolnie się uśmiechnąłem. Tak bardzo mi jej brakuje. Pozbierałem się i poszedłem do domu wkładając rysunek do kieszeni bluzy.
~*~*~*~
Pociągnąłem kolejny łyk z butelki. Po chwili poczułem jak piecze mnie gardło.
- Wiesz co skarbie? Cieszę się że wszyscy wrócili do domu. Slender z swoimi proxy i Clockwork.
Następny łyk był trochę większy, lekko się zakrztusiłem.
- Nigdy nie sądziłem że będę siedział na twoim grobie i zalewał się alkoholem. Kocham Cie wiesz? Ile jeszcze miałem Ci do powiedze..
- Jeff...?
Szybko odwróciłem głowę w kierunku dźwięku. Wstałem z grobu. Upuściłem butelkę, która po chwili roztrzaskała się o marmur. Myślałem że to kolejny z tych głupich snów, ale nim nie był.
- Veronico..?
-------------------------------------
Hej! Zdecydowałam się napisać jednak "2 lata później". Chcecie jeszcze? Czekam na komentarze ❤
CZYTASZ
Czy morderca może kochać? | | Jeff The Killer [ZAKOŃCZONE]
FanfictionNazywam sie Veronica White. Mam 18 lat i mieszkam sama. Moi rodzice przesyłają mi pieniądze na opłate domu. Nie dawno wprowadziłam się do skromnego domku w Seattle. Ludzie boją się tu mieszkać, ponieważ twierdzą że w lesie mieszkają creepypasty. Cho...