Rozdział 10

233 18 2
                                    

P

o pocałunku Jeff bez słowa przytulił mnie tak mocno jak tylko umiał. Oczywiście na tyle mocno żeby nie zrobić mi krzywdy. Przez resztę imprezy tańczyliśmy i rozmawialiśmy z innymi, zastanawiając się dlaczego Jack jeszcze nam nie powiedział "A nie mówiłem?". Szukaliśmy wszędzie, ale nie udało nam się go znaleźć. Godzina 1 w nocy, wychodziliśmy z budynku. Potknęłam się o coś i upadłam w błoto brudząc przy tym całą sukienkę, twarz i włosy. Wyklinałam cały świat kiedy Jeff podnosił mnie z ziemi. Gdy już staliśmy na ziemi, Jeff poślizgnął się i upadł ciągnąc mnie za sobą. Tym razem zamiast wpadać w szał, wybuchnęłam śmiechem a Jeff ze mną. Po chwili przestaliśmy się śmiać i Jeff spojrzał mi głęboko w oczy.

- Mimo tego błota jesteś najpiękniejszą.

- Ojej... Dziękuję Ci Jeff.

Znów otulił moje usta swoimi. Jego usta idealnie pasowały do moich. Nawet jego "uśmiech" mi nie przeszkadzał. Coś do niego czuję, ale nie wiem czy mogę to nazwać miłością. Nagle przerwał nam ktoś, kto próbował coś wypowiedzieć w naszą stronę, ale nie był w stanie. Dobrze że nasze oczy były przyzwyczajone do ciemności która panowała na zewnątrz, ponieważ od razu zilustrowaliśmy kto nam przeszkadza. Na ziemi oparty o budynek siedział Jack, chyba za dużo wypił.

- To przez jego nogę upadłam! Zabiję go za to jutro..

- Zaczekaj tu na mnie na chwilę, wezmę go i zaniosę do domu a potem wrócę po Ciebie okej?

Dał mi całusa w czoło i nie czekając na odpowiedź przerzucił Jacka przez ramię i zniknął w mroku. Zrobiło się bardzo chłodno. Co prawda mogłam wejść do środka, ale głowa mnie już bolała od tej głośnej muzyki. Co chwilę widziałam kątem oka jakby coś się ruszało, ale zignorowałam to. Pomyślałam że to przez zmęczenie. Kiedy zaczęłam się niepokoić "zwidami" pojawił się Jeff. Musiał zauważyć, że jest mi zimno, ponieważ objął moje ręce i pocierał raz w górę raz w dół. Objął mnie w pasie i zaprowadził do domu.

- Co z Jackiem?

- Śpi, przesadził z alkoholem i śmierdzi od niego na kilometr.

- Fuj.. A był obrzygany?

- Ma szczęście że nie.

Po kilku minutach doszliśmy do domku. Gdy weszłam do pokoju i zdjęłam buty poczułam się jak nowo narodzona.

- To ja pójdę do siebie, umyję się i wrócę dobrze?

- Dobrze, ja też się umyję i poczekam na Ciebie.

Po kąpieli i myciu włosów wyszłam z łazienki owinięta ręcznikiem. Gdy podeszłam do szafy spojrzałam na moje łóżko. Siedział na nim Jeff a ja ze strachu upuściłam ręcznik. Kiedy Jeff zachichotał, zrozumiałam że stoję przed nim całkiem naga. Szybko podniosłam ręcznik i owinęłam się nim chowając się za drzwiami szafy. Wyjęłam świeżą bieliznę i piżamę, po czym uciekłam z powrotem do łazienki. Cały czas byłam czerwona jak burak. Wyszłam dopiero kiedy zeszła mi czerwień z twarzy. Wychodząc z łazienki zauważyłam szatański uśmieszek na twarzy Jeffa i kolor znów wrócił.

- No już się tak nie czerwień, zapomnijmy o tym co się stało.

- Dobrze.

- Chodź tu do mnie.

Podeszłam do Jeffa a on przyciągnął mnie do siebie. Przytulił mnie bardzo mocno szepcząc do mojego ucha słodkie słówka. Był uroczy. Kiedy położyliśmy się spać było już grubo po północy. Gdy już prawie usnęliśmy,  usłyszeliśmy głośny huk. Jeff wyskoczył z łóżka chwytając swój nóż. Nagle drzwi mojego pokoju otwarły się gwałtownie.

--------------------------------

No to polsat 😂 kiedyś musi się zdarzyć xD piszcie czy się podoba, za błędy przepraszam z góry 👌
P.S Zdjęcie Jeffa w mediach przebranego za pikachu hahah Do następnego 😍

Czy morderca może kochać? | | Jeff The Killer [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz