ROK 1997
-Naprawdę chcesz się wyprowadzić z Niemiec?-zapytała Simone sąsiadki, która była też jej najlepszą przyjaciółką.
-Tak. Wracam do Polski. Tylko nie wiem, jak ja to powiem Katrin. Będzie zrozpaczona.-odparła Dorothy, mama pięcioletniej dziewczynki.
Simone zerknęła przez kuchenne okno na ogród, gdzie dwójka jej synów bawiła się z koleżanką.
-Są ze sobą od najmłodszych lat. Wszystkim będzie ciężko. Z resztą, ja też będę tęsknić.
-Już podjęłam decyzję. Chcę wrócić do rodziny. Kat pójdzie do szkoły. Zmiana dobrze jej zrobi. Zna język, poradzi sobie.
-Jak uważasz. To twoja decyzja.
-A Ty nie myślałaś nad przeniesieniem się do Polski? Chłopcy też znają język. Są jeszcze mali, szybko się zaaklimatyzują.
-To nie dla mnie. Ja już tu zostanę na zawsze. Dobrze mi tutaj. A kiedy przeprowadzka?
-Za pół roku.
Musiały przerwać rozmowę, bo właśnie z dworu przebiegł zaaferowany Bill.
-Ciociu Dorothy...Możesz na chwilę wyjść?-zapytał chłopiec, ociągając się.
-Oczywiście. A co się stało?-zapytała kobieta, wstając od stołu.
-Bo Kat i Tom się pokłócili. I zaczęli wojnę na śnieżki...
-Śnieżki? Synku, przecież mamy środek lata.
-No wiem...Więc zamiast śniegu, używali piasku...Kat dostała kulką w głowę. I kilka ziarenek piasku wpadło jej do oczu...I ona ich teraz nie może otworzyć...
-Dlaczego nie mówiłeś tego od razu?!?-zawołała matka i razem z Dorothy wybiegły na ogród.TYMCZASEM W PIASKOWNICY
-Katrin? Wszystko w porządku?-zapytał Tom.
-Ratuj! Nic nie widzę! Moje oczy! Moje oczy!!!-wrzeszczała dziewczynka.
-Zaczekaj. Zaraz przyjdę. Staraj się nie trzeć oczu.
Chłopiec wybiegł z piaskownicy i udał się w kierunku studni. Nabrał wody do wiaderka i zaniósł je młodszej koleżance.
Z braku jakiegokolwiek materiału, ściągnął swoją koszulkę, namoczył ją w chłodnej wodzie i delikatnie wycierał oczy poszkodowanej. Chwilę potem z domu wybiegły matki.
-Katrin! Wszystko w porządku?-zapytała Dorothy.
-Już jest lepiej.-dziewczynka powoli otworzyła zaczerwienione i piekące oczy.
-Chodźmy do domu. W aptece kupimy krople łagodzące. Szybko wrócisz do zdrowia.Kobieta i jej córka pożegnały się z przyjaciółmi i podążyły w kierunku sklepu, by potem udać się do swojego domu.