Po powrocie Pana Stasia, wszyscy rozeszli się do swoich zajęć. Nikt nie miał ochoty na rozmowę, panowała ponura atmosfera. Dziennikarze i fotoreporterzy znudzili się i odjechali. W czasie wieczornego obrządku do stadniny przyszła Zuzia. Od razu zauważyła Billa, który na ławce przed jedną ze stajen palił papierosa.
- Cześć! Czytałam dzisiejszą gazetę... Współczuję takiej przyjaciółki. Musieliście się bardzo na niej zawieść. - powiedziała, siadając obok.
- Tak... Choć nie uważam, że zrobiła to ona. Przecież cały czas była z nami, mieliśmy małą imprezę, więc odsypiała. Kiedy mogłaby pójść do redakcji gazety? Przecież to jest daleko stąd! - zastanawiał się chłopak.
Nagle poczuł w kieszeni wibracje telefonu. Był to SMS od Katrin, z którą zdążyli wymienić się numerami telefonów.
"Bill, wiem, że jesteście na mnie źli, Tom i Karolina w ogóle nie reagują na moje wiadomości, chyba zablokowali mój numer. Mam problem, zgubiłam legitymację szkolną, a jestem pewna, że u Karli ją miałam. Zajrzyj proszę do jej pokoju."
Chłopak przeczytał wiadomość, zapisując sobie w pamięci, aby potem to sprawdzić.
- Jak ty się czujesz? Ręka jest złamana? - zmienił temat, wskazując na jej zabandażowaną dłoń.
- Na szczęście nie, mocno stłuczony nadgarstek, to wszystko.
Wtedy ze stajni wyszedł Tom. Spojrzał tylko na brata i dziewczynę, po czym skierował się w stronę domu.
- Przepraszam, idę do brata. - powiedział Bill i ruszył za nim.
Zuzia udała się do drugiej stajni, gdzie pomogła Karolinie nakarmić konie i posprzątać stajnię ze słomy i siana.
- Macie dużo pracy... Może mogłabym zostać na kilka dni i pomóc? Słyszałam o tym, co zrobiła Katrin... - dziewczyna kuła żelazo póki gorące.
- Nie wspominaj mi o niej ani słowem!!! Była moją przyjaciółką, prawie jak siostrą! Bardzo się do niej pomyliłam. Przepraszam, ale naprawdę jestem zła.
- Idź odpocząć, ja się wszystkim zajmę.
- Dzięki, i tak już prawie skończone.Tak, jak przewidziała Zuzia, pozwolono jej zostać na farmie i zająć miejsce Katrin. Wieczorem, prawie w całkowitej ciszy, spędziła wieczór filmowy z Karoliną i dwoma młodymi celebrytami. Nie przeszkadzało jej to, małymi krokami zbliży się do celu. Około godziny dwudziestej trzeciej, chłopaki poszli do swojego pokoju, żegnając się z dziewczynami. Karla i Zuzia poszły do pokoju tej pierwszej.
- Naprzeciw jest łazienka, jeśli chcesz, możesz wziąć prysznic i się ogarnąć na noc, ja poczekam. - powiedziała właścicielka pokoju.
- Szczerze mówiąc, muszę z kimś porozmawiać. Idź pierwsza.
- OK, jak chcesz. - odparła, zarzucając opadające jej na twarz jasne włosy.Karolina przeszła do łazienki, po drodze mijając się z dziadkiem i życząc mu dobrej nocy. Starszy pan uśmiechnął się do wnuczki i odpowiedział na pozdrowienie. Szedł do swojej sypialni, gdy mimochodem usłyszał strzępek rozmowy telefonicznej :
- Wszystko poszło zgodnie z moim planem. Zwinęłam dziewczynie legitymację, już odłożyłam na biurko Karoliny, nikt się nie zorientował. Nie sądziłam, że będzie to takie proste!... Wypadek? Daj spokój, nic mi nie jest! Ten koń od zawsze mi się podoba, będzie wprost idealny dla mnie. A po takiej aferze zostanie wystawiony na sprzedaż szybko i tanio. Ojciec na pewno mi go kupi. A zagraniczne znajomości bardzo się przydadzą, więc zostanę tu, żeby zakolegować się z nimi bardziej. To do usłyszenia, Daria, cześć.
Po czym w pokoju zapadła cisza.
Starszy pan miał mieszane uczucia. Nie chciał się wtrącać w życie młodych, ale z drugiej strony sam pochopnie ocenił Katrin. Przypomniał sobie, jak bardzo była smutna, wyjeżdżając stąd i jej słowa pożegnalne, aby zwrócić uwagę na Zuzię. Postanowił, że najpierw poczeka na rozwój wydarzeń, nie może przecież powiedzieć, że podsłuchał jej rozmowę telefoniczną, która nie jest teraz żadnym argumentem.Następnego dnia przypadła niedziela. Był on zarezerwowany dla dzieci, które uczyły się jeździć konno. Na dziś były tylko dwie jazdy, które miała prowadzić Karolina. Bill chodził bez celu za bratem, pomagając mu w tym, co akurat umiał robić. Karolina została w domu, by przygotować produkty na obiad i zająć się sprawami komputerowymi.
Zuzia karmiła konie, wyprowadzała je na wybiegi.
Skończyła jedną stajnię, poszła do drugiej, gdzie zastała chłopaków.
- Cześć wam, czy humor się poprawił? - zagaiła rozmowę.
Tom tylko coś odburknął, natomiast Bill powiedział :
- Najlepiej będzie, jeśli na razie nie będziemy poruszać tego tematu. Wszystkim nam jest ciężko...
Nagle przerwał mu Tom:
- Zuzka! Co z twoją ręką? Tak szybko przestała cię boleć? - wskazał na niezabandażowaną dłoń dziewczyny.
Tu popełniła poważny błąd. Rzeczywiście, zadrapania po upadku nie były wcale poważne i zapomniała o nałożeniu bandaża. Chłopak podszedł do niej, łapiąc ją za rzekomo zwichnięty nadgarstek.
- Przecież ta ręka jest zdrowa! - bezceremonialnie powinął jej rękaw. - To są tylko zadrapania! Czemu nas okłamałaś?!
Bill przyglądał się temu zamyślony.
- Billy, zadzwoń po Pana Jacka, niech tu przyjdzie! - zadecydował starszy z braci.
Po chwili do stajni wszedł nie tylko Jacek, ale i Karolina.
Chłopaki opowiedzieli im, co się przed chwilą zdarzyło.
- Co!? Jak mogłaś nas okłamać! Wiesz, że przez ciebie mój tata sprzedałby naszego konia?! - naskoczyła na nią Karolina.
- Spokojnie! - wtrącił się jej ojciec. - Co do twojego zachowania - tu zwrócił się do Zuzi - rzeczywiście jest bardzo dziwne i dziecinne, co nie zmienia faktu, że koń i tak był na sprzedaż. Mam już na niego kupca, aż sam się zdziwiłem, że transakcja tak szybko dojdzie do skutku.
- Co? Ale to ulubiony koń Katrin! Tato, nie możesz tego odkręcić? Mieliśmy go wystawić w zawodach u Pana Grzegorza.
- Karin nie ma tu wstępu, tak zdecydowałem z dziadkiem, a co do zawodów... Niech Zuzia pojedzie. Z resztą... To jej ojciec kupił tego konia, na pewno miał być dla niej, więc... Z resztą... Mam inne sprawy na głowie. Radźc sobie sami. Nie jesteście już dziećmi. - po czym wyszedł ze stajni.Katrin była zrozpaczona. Nie dość, że dopiero co odzyskała kontakt z dawno niewidzianymi przyjaciółmi, to jeszcze została zamieszana w dziwną stalkerską sytuację. Nie tylko straciła zaufanie chłopaków, ale i najlepszej przyjaciółki i jej rodziny. Miała nadzieję, że się nie mylila i Zuzia miała z tym coś wspólnego. Jedyną jej nadzieją był Pan Stanisław, który obiecał obserwować dziewczynę. Wyrwała się z rozmyślań i powróciła do szukania zaginionej legitymacji. Po kilku minutach zadzwonił jej telefon, z wyświetlonym nieznanym numerem telefonu.
Witaski kochani!!!
Powracam do tego profilu, gdyż ostatnimi czasy założyłam inny, o nieco innej tematyce. Niestety, fascynacja tamtym tematem już mija, odrypałam jedno super opowiadanie i na inne już nie mam weny. Wracam teraz do pisania o Tokio Hotelowcach, koniach, demonach, diabłach i im podobnym stworom. Mam nadzieję, że profil ruszy z kopyta i że moje opowiadania nie zostały zapomniane.