-Nie wierzę! Nieprawdopodobna historia!-skomentowała historię bliźniaków i przyjaciółki Karolina.
-A jednak...-odparł Tom-Jednak, jeśli powiecie komukolwiek, że mam to zdjęcie zawsze przy sobie, wszystkiego się wyprę, jasne?
Karolina wzruszyła tylko ramionami. Bill się uśmiechnął tajemniczo, a Katrin siedziała, z głową podpartą na rękach, ciągle nie dowierzając.
Chłopak wyjął swój portfel, po czym znalazł w nim zdjęcie. Była na nim cała trójka. Bawili się wspólnie na ogrodzie w domu u braci. Było letnie południe, zrobiła je któraś z matek.
-Pamiętam ten dzień...Było To wtedy, gdy dowiedziałam się o przeprowadzce. Chwilę potem nasypałeś mi piasku do oczu.-powiedziała, oskarżycielskim tonem, Kat.
-Ale potem Ci pomogłem.-zauważył.
-A no, co racja-to racja.Przyjaciele porozmawiali jeszcze dość długo o czasach, kiedy zostali rozdzeleni, o poszukiwaniu siebie nawzajem, i tym podobnych rzeczach.
-No, mlwy tu gadu-gadu, a praca się sama nie zrobi.-przerwał ich pogaduszki Pan Stasiu, dziadek Karoliny-Jadę w pole, ktoś musi mi pomóc.
-Ja pojadę.-zaoferował się Bill-Przy koniach raczej nie pomogę.
-Dobrze, w takim razie jedziemy.
Chłopak wyszedł ze starszym mężczyzną.
-Dobra, nasz kochany Bartuś załatwiony.-powiedziała Karolina.
-Bartuś?-Katrin była zdziwiona.
-Nom...Dla niepoznaki mówię na Billa-Bartek, a na Toma-Tomek.
-Jaki to ma sens? Nie są rozpoznawalni?
-Jesteśmy, ale główną fala zachwytu nad Tokio Hotel już minęła. W mniejszych miejscowościach już możemy czuć się, jak zwykli "Kowalscy".-wyjaśnił Tom.
-Dobra, Katrin, dziś w południe nie ma oprowadzanek dla dzieci. Niedługo jest konkurs skoków. Może chciałabyś wystartować?-zapytała Karola.
-Ja? A na jakim koniu?
Tom parsknął śmiechem.
-Faceci...-skomentowała dziewczyna i czekała na odpowiedź "szefowej".
-Może któryś z młodych? Już czas, by pomyśleć i o nich.
-Jak Ty to sobie wyobrażasz?!? Przecież ja nie mam pojęcia o oswajaniu!!!
-Dziś całkiem dobrze Ci szło.-wtrącił Tom-Obserwowałem Cię, kiedy wyprowadzałaś tego ostatniego na wybieg. Słuchał się Ciebie.
-Tak myślisz? Nie...Ja się do tego nie nadaję...
-Spróbuj! Co Ci szkodzi? Tom, pomożesz jej? Możecie jeszcze dziś spróbować pracy z ziemi. A który to konkretnie?-zapytała Karolina, biorąc swój notatnik.
-Duży, czarny. Ostatni boks.-odpowiedział Tom.
Karolina spojrzała na nich zdziwiona.
-O nie miałaś z nim problemu?
-Z wyjątkiem tego, że podnosił wysoko głowę przy zapinaniu uwiązu, nie.
-OK...Bierzcie go. Tylko łagodnie i powoli. Słyszysz?-tu popatrzyła na chłopaka.
-No spoko. Kat tu będzie szefową.
-Koń jest w dobrych rękach w takim razie. Dobra, idźcie już, a ja zajmę się dokumentami.
Dwójka przyjaciół wyszła na zewnątrz.