Luke
Obudziłem się dość wcześnie, bo gdy tylko otworzyłem oczy, moją uwagę przykuł szary zegar wiszący na ścianie. A dokładniej godzina - szósta trzydzieści.
Przeciągnąłem się leżąc, a moja ręką natrafiła na niezidentyfikowany, ciepły obiekt. Usiadłem po turecku na łóżku i odwróciłem głowę w lewą stronę.
Mike leżał na brzuchu, a głowę podpierał na swojej ręce. Domyśliłem się, że ukradłem czerwonowłosemu kołdrę w nocy, musiało być mu zimno. Chociaż za to mogłem napawać się widokiem jego idealnie umięśnionych pleców. Wzdłuż kręgosłupa biegło wąskie wcięcie, które aż błagało, bym włożył w nie palec. Co też zrobiłem.
Muskałem opuszkami palców jego plecy. Po moich paznokciach zostawały delikatnie zaczerwienione ślady. Potem zabrałem rękę, na co Michael jęknął żałośnie. Nawet nie wiedziałem, kiedy on się zbudził.
- Nie przestawaj, to miłe - mruknął zachrypniętym głosem i ugh... musiałem przyznać, że był całkiem atrakcyjny? Chyba mógłbym tak to nazwać.
Więc kontynuowałem smyranie paznokciami jego bladych pleców. W końcu stało się to niewygodne przez pozycję, w której siedziałem. Delikatnie się uniosłem, by usiąść w dole jego kręgosłupa. Tak się złożyło, że wylądowałem tyłkiem na jego tyłku. Postanowiłem to zignorować.
Chciałem złożyć na ciele Michaela najlepszy masaż, jaki do tej pory otrzymał. Gładziłem jego plecy z całą intensywnością, która w sobie miałem. Moje ręce odmawiały powoli posłuszeństwa, więc zaprzestałem swoich czynów. Położyłem się na czerwonowłosym wzdychając cichutko.
- Teraz twoja kolej, drapaj mnie* - mruknąłem w jego ucho. Zobaczyłem jak wywraca oczami, a zaraz potem leżałem pod nim. Także usiadł na moim tyłku, co nawet było miłym uczuciem. Ważył więcej, więc trochę mnie przygniatał.
Wkrótce potem poczułem, jak oduwa ze mnie koszulkę. Położył na mojej skórze rozgrzane dłonie, a mnie przeszły mnie miłe ciarki. Przesunął wzdłuż pleców opuszkami palców. Wywróciłem oczami z przyjemności. Potem na chwilę przestał. Syknąłem. Poczułem gorący oddech Michaela, a chwilkę później jego ciepłe, miłe wargi. Czegoś takiego nigdy nie doświadczyłem. Zatrząsłem się pod wpływem pocałunku czerwonowłosego. Nie dane było mi nacieszyć się tym przeuroczym uczuciem, bo Michael wetknął palec w mój bok. Do przewidzenia - miałem tam gilkotki.
Zataczałem się niekontrolowanym śmiechem. To dziwne, że nie dało się tego opanować.
- Mike - wybąkałem między napadami chichotał. - Przestań.
- Dlaczego? - Przez chwilę się wstrzymał, by potem znowu załaskotać mnie na śmierć.
Resztkami sił zrzuciłem chłopaka z siebie. Byłem kompletnie wyczerpany, nawet nie miałem siły, by mu oddać. Położyłem się obok niego. Wbiłem intensywne spojrzenie w zielone tęczówki. Muszę dodać, że tak pięknego odcienia tego koloru nigdy nie widziałem.
- Tak bardzo chcę cię pocałować - powtórzył moje słowa sprzed zaledwie dwóch dni. O mój Boże, nasz pierwszy pocałunek odbył się przedwczoraj, a ja miałem wrażenie, jakby minęły lata. Szczęśliwe lata u boku czerwonowłosego.
- To dlaczego tego nie zrobisz? - również go zacytowałem, na co zachichotał.
- Boję się, że to sen, a jak się obudzę, to niczego nie zapamietam - mruknął. Dokładnie wiedziałem, co miał na myśli. Również się tak czułem. Jakby całą naszą relacja działa się w odległej galaktyce, między milionami gwiazd. Była jak sen, ten pozytywny, bo do koszmaru jej daleko.
Może była idealna, ale zawsze musi nastąpić moment kulminacyjny w spokojnej historii. Tym razem też tak było, a wszystko, co złe, sprawiała jedna osoba.
Gdy Michael miał musnął wargami moje, czego niezmiernie potrzebowałem, po pokoju rozbiegł się dzwonek telefonu. Poznałem ten dźwięk. Jęknąłem, bo akurat miała nastąpić wspaniała czynność, czyli całowanie się z Michaelem.
Wygramoliłem się z pościeli mało sprawnymi ruchami. Odebrałem połączenie, nawet nie patrząc, kto dzwoni. W ogóle - komu do cholery chciało się dzwonić o siódmej nad ranem?
- Nie liczyłam na to, że odbierzesz - w słuchawce rozbiegł się przeraźliwie cienki głos. - Ale nie rozłączaj się! - dodała szybko.
- Ugh, czego chcesz? - mruknąłem zachrypniętym od śmiechu głosem. - Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać. Rose, daj mi spokój.
Michael wiercił się niespokojnie na łóżku. Czułem jakby wypalał dziury w mojej słodkiej piżamce z pingwinem. Podszedł do mnie już bardziej spokojny.
- Lukey... - Zrobiłem zniesmaczoną minę. Zawsze zwracała się do mnie 'słodko', gdy czegoś chciała. Popierdolona manipulantka. - Spotkajmy się.
- I jeszcze czego? - prychnąłem. Wszelkie negatywne emocje nabuzowały się w moim brzuchu. Chciałem zwymiotować i zrobiłbym to, gdyby nie dłoń Mike'a na moim ramieniu. Próbował mnie uspokoić i dobrze mu to wychodziło. Moje dłonie powoli przestawały się trząść. - Zraniłaś mnie. Przepraszam, ale wolałbym cię teraz nie oglądać.
- Porozmawiajmy jak normalni, cywilizowani ludzie.
- Nie będę rozmawiał z dziewczyną, która miała w buzi więcej chujów niż frytek.
Michael zaśmiał się na moje słowa, ale mi wcale nie było wesoło. Podtrzymywał moje ramię przed upadkiem.
- No wiesz...? - udała obrażoną. - Mógłbyś być milszy.
- Miły dla kogoś, kto zdradza cię na prawo i lewo przez trzy lata? W dodatku z własnym b-bratem? - głos mi zadrżał, modliłem się w duchu, by to przeoczyła. - A dzień później chadzała z jakimś obcym kolesiem? Nie, dziękuję.
- Mam ci przypomnieć, że twój chłopak naskoczył na mnie w Ogrodach? - Jej ton głosu przybrał sarkastyczną barwę. - Pedał - rzuciła oschle.
- Och, pieprz się! - warknąłem.
- Cokolwiek. Do zobaczenia, Lukey - zachichotała.
Wywróciłem oczami i się rozłączyłem. Michael zgarnął kosmyk moich blond włosów za ucho.
- Nie przejmuj się - szepnął.
Gdy spojrzałem w jego zielone tęczówki, coś we mnie pękło. Nie mogę go dłużej wykorzystywać.
Sam nie byłem pewny swoich uczuć do niego. Okej, był mi bliższy niż przyjaciel, a jego pocałunki pełne czegoś, czego do tej pory nie znałem, ale... To nie było fair. Jak mogłem zakochać się w chłopaku, którego ledwo co znam? A co, jeśli on też czyha tylko na to, by ze mnie zadrwić?
Spojrzałem na niego smutno. Uścisnął moją zimną dłoń i przyszła mi do głowy ostatnia myśl:
Tak, mogłem być zakochany w chłopaku, którego ledwo co znam. Nie wierzę, by był w stanie mnie skrzywdzić.
Cóż, nadzieja matką głupich.
*drapaj, nie drap. Często tak mówię, więc stało się to dla mnie na porządku dziennym; a że kocham drapanie - tak powstało nowe słowo, które uważam, że jest mniej ponaglające i takie bardziej... wesołe? Drapajmy się!
*
Ugh, miało być tak pięknie - ferie, mnóstwo czasu, dużo rozdziałów, a tu co? Klops.Dalej nie mogę uwierzyć, że jestem bardziej zajęta, niż wtedy, kiedy chodzę do szkoły.
Kolejny jutro.
Trzymajcie się x
CZYTASZ
suitcase | muke fanfiction
FanfictionCzy przez jedną pomyłkę można zyskać przyjaciela? Gdzie Luke myli walizki i poznaje Michaela.