Luke
Michael opuścił mój pokój, ale byłem zbyt zajęty pakowaniem tej cholernej walizki, by móc zaprzątać sobie tym głowę. Zaraz po nim przyszedł Calum, więc nie mogło być przez chwilę cicho.
Moja głowa dalej wybuchała od środka. Wziąłem leki na gorączkę, ale pojawił się katar i zawalone zatoki utrudniały mi mowę. Nienawidzę przeziębienia.
- Luke, mam problem – szepnął Calum. Niechętnie odwróciłem się w jego stronę, myśląc, że pewnie znowu nie wie, w co się ubrać. Zdziwiłem się, jak zobaczyłem, że mulat siedzi skulony na swoim łóżku.
- Co jest, Cal? – Oklapłem obok niego.
- Chyba naprawdę zależy mi na Ashtonie, ale boję się, że to spieprzę, jak z Caroline – jego głos z każdym wypowiadanym słowem cichł.
- Powiedz mu, co czujesz – poradziłem. – To zawsze pomaga, przynajmniej na filmach, bo nie mam aż tak dużego doświadczenia.
- W tym rzecz, Lu – mruknął cicho i podrapał się z tyłu głowy. Uczepiłem się jego ramienia jak małpka. Zacząłem drapać go po włosach. – On mi nie daje żadnych znaków, nie mam jakiejkolwiek pewności, że ja mu też... no wiesz.
- Rozumiem – przytaknąłem. Brunet westchnął cicho, a ja mu zawtórowałem.
- Faceci – powiedzieliśmy jednocześnie, na co wybuchnąłem śmiechem. Dlatego jesteśmy przyjaciółmi, bo podobnie myślimy.
- Myślę, że podobam m się tylko z zewnątrz, jako ten śliczny mulat, a nie jako ja, Calum. Zachowuje się, jakbym był jego zabawką, chłopczykiem – prychnął. – Chciałbym wiedzieć, co czuje.
- Nie będziesz wiedział, póki sam nie postawisz sprawy jasno. Dajesz, Cal, dajesz. Powiedz mu, że go kochasz, tak jak ja Mike'owi – wypowiedziałem ostatnie zdanie bez zastanowienia. Dlaczego jestem taką paplą i nie potrafię utrzymać języka za zębami?
- Ty... co? – Rzucił mi zdezorientowane spojrzenie.
- Ja nic – spuściłem zawstydzony głowę.
- Jesteście razem? – dopytywał się brązowooki.
- Oh... nie, nie, nie, raczej nie, jeszcze nie... nie wiem – wybąkałem niepewnie.
Pogładził mnie wielką dłonią po plecach.
- Będzie wszystko dobrze – mruknął.
- Z tobą i Ashem też, wiem to.
- Ale... mógłbyś usiąść ze mną w samolocie? Strasznie się za tobą stęskniłem, bo widzieliśmy się tylko kilka razy, a to miał być nasz wyjazd. Poza tym, nie chce siedzieć z Ashtonem – zniżył głos do szeptu.
Wiedziałem, że Mike'owi się to nie spodoba, bo pewnie też nie chciał siedzieć z Ashtonem. W sumie – kto by chciał, on chrapie i się ślini przez sen. Zgodziłem się.
- Dla mojego najlepszego przyjaciela wszystko.
Przytuliłem go.
Usiedliśmy gdzieś w środku samolotu. Tym razem nie trafiliśmy na miejsca przy oknie, tylko z brzegu. Michael z kręconowłosym usiedli kilka rzędów przed nami. Nie mogłem się powstrzymać, by nie napisać do czerwonowłosego. Ten odwrócił się i wyszeptał „spotkajmy się". Wiedziałem, że akurat to powiedział, mimo że nie słyszałem. Głos silników skutecznie zagłuszał wszystkie inne dźwięki. Pokiwałem ochoczo głową, a następnie odwróciłem się do Caluma.
Co chwila rzucałem ukradkowe spojrzenia na fotel zielonookiego.
Po wyjściu z samolotu nie widziałem się już z Michaelem ani Ashtonem. Poszliśmy w zupełnie różne strony. Nie musieliśmy się żegnać, jak na filmach. Nie było to nasze ostatnie spotkanie i doskonale o tym wiedzieliśmy. Wszyscy.
Calum odprowadził mnie pod same drzwi. Objąłem go z miłością w ramionach.
- Tyle się wydarzyło. Dziękuję – wyszeptałem w jego włosy. On także był ode mnie niższy.
- Nie ma za co. – Poczułem jak uśmiecha się w moją koszulkę.
- Gdybyś nie namówił mojej mamy, pewnie przesiedziałbym wolne w domu. A właśnie... Gdzie ona jest? Normalnie by nas przywitała już na ulicy – zachichotałem.
Jak na zawołanie – drzwi się otworzyły, a w progu stanęła uśmiechnięta blondynka. Odsunąłem się od Caluma, rzuciliśmy sobie „cześć" i odszedł w stronę swojego domu. Uściskałem matkę, zabierając walizki i targnąc do środka.
- I jak było? – Obdarzyła mnie największym uśmiechem na Ziemii. – Nie chciałam dzwonić, bo pomyślałam, że na tyle się dobrze bawisz, że nawet nie odbierzesz od starej matki.
- Mamoo – przedłużyłem. – Akurat nie bawiłem się AŻ tak dobrze – mruknąłem pod nosem.
- Co się stało? Rozalie mówiła, że do ciebie poleci, a potem próbowałam się z nią skontaktować, ale mnie olewała. – Złączyła smutno brwi.
- Właśnie ona się stała. Zerwaliśmy, ale nie chcę o tym rozmawiać.
Mama postawiła przede mną talerz kanapek.
- Jasne. – Uśmiechnęła się pocieszająco. – Jedz, na pewno jesteś głodny.
Smak kanapek momentalnie przypomniał mi, że wreszcie jestem w domu. Tęskniłem za tym. Miałem już dość życia na kebabach, lodach i kawie.
- Ale za to poznaliśmy naprawdę fajnych przyjaciół – zacząłem, rzucając blondynce niepewne spojrzenie. Pokiwała głową, na znak, że słucha. – Zaczęło się od tego, że pomyliłem walizki...
Opowiedziałem jej w sumie całą historię, sprytnie ukrywając fragmenty całowania Mike'a i inne...
W końcu pchnąłem drzwi swojego pokoju. Cudownie znaleźć się we własnych czterech ścianach. Położyłem walizkę na łóżku. Odpiąłem zamek, a w oczy od razu rzucił mi się szary sweterek Michaela. Znowu pomyliłem walizki? Westchnąłem na tą myśl. Otarłem wierzchem dłoni czoło, zastanawiając się, co mam zrobić. Na szczęście posiadam numer Mike'a, więc nie będzie to takie trudne. Po prostu spotkamy się, albo przyjedzie tu po swoje rzeczy...
W głowie powstawały już różne wyjścia, ale na tamten moment nie chciałem się denerwować. Po prostu podszedłem do walizki i wyjąłem z niej szary sweter. Po raz ostatni zaciągnąłem się zapachem czerwonowłosego.
Pod nim leżała karteczka.
„Nie, nie pomyliłeś walizek. Po prostu ładnie ci w moich ciuchach."
Uśmiechnąłem się szeroko. Nie miałem już siły zastanawiać się, kiedy włożył tu ten sweter i kartkę. Miałem teraz część Michaela na zawsze. Wsunąłem ubranie przez głowę, będąc dumnym z siebie. Zachwycał mnie czerwonowłosy w każdym calu.
*
Ostatni rozdział.Pojawi się jeszcze epilog, być może jutro, być może dzisiaj.
Mam do Was ważne pytanie - wolicie pracę pisaną w pierwszej czy trzeciej osobie?
Przeszkadza wam, jak rozdziały są krótsze niż 1k słów?
Jakie prace najlepiej się czyta?
Co byście chcieli przeczytać?Trzymajcie się, ily x
*zapomniałam to napisać kilka rodziałów wcześniej*
Erynie - grecka bogini zemsty, kary, gniewu
CZYTASZ
suitcase | muke fanfiction
FanfictionCzy przez jedną pomyłkę można zyskać przyjaciela? Gdzie Luke myli walizki i poznaje Michaela.