12. And we RUN!

63 11 23
                                    

- Więc jaki jest plan? - spytał.

- Poczekaj.

Wstałam z jego kolan, ale wtedy chwycił mnie za rękę.

- Dokąd idziesz?

- Chwileczkę.

Wyjrzałam na korytarz, sprawdzając, czy ktoś nie podsłuchuje. Nie wiedziałam, co zrobić, żeby na pewno nikt nie poznał treści naszej rozmowy.

Podszedł do mnie.

- Nie możesz po prostu tak zrobić, żeby nikt oprócz nas nie słyszał tego? - spytał szeptem, kładąc ręce na moich biodrach.

Zaprzeczyłam ruchem głowy.

- Nigdy nie próbowałam, a teraz nie czas na eksperymenty.

- Napisz na kartce, a potem ją zniszczysz - zaproponował.

Podniosłam wskazujący palec w górę.

- To jest to. - Wyjęłam kawałek papieru. - Jak dobrze pójdzie, to i pisać nie będę musiała, masz. - Podałam mu kartkę, po czym usiadłam na łóżku. Harry zrobił to samo, przyglądając się czystemu kawałkowi papieru.

- Co teraz? - spytał.

- Czytaj.

Słowa zaczęły pojawiać się na kartce z moją pomocą.

„Mak działa w nocy o połowę słabiej, to szansa dla nas. Przy każdej toalecie znajduje się plan całego budynku, z którego wynika, że najmniej makowych blokad jest w męskiej toalecie znajdującej się obok sali gimnastycznej w kabinie przy ścianie. Z tego miejsca najłatwiej będzie mi teleportować nas do pomieszczenia portiera, który w nocy zazwyczaj śpi, wtedy ukradniemy mu klucze do głównej bramy (nie możemy się przez nią teleportować, bo ma dodatkowe zabezpieczenia i nie dałabym rady), w razie gdyby się obudził, obezwładnisz go jakoś , przeniesiemy się pod nią, otworzymy i uciekniemy poza granice instytutu, a potem to już z górki. Najpierw do twojego domu, spakujesz potrzebne rzeczy, ja w tym czasie będę załatwiać swoje sprawy, później wrócę po ciebie i przeniesiemy się gdzieś, gdzie nas nie znajdą i będziemy kombinować, co dalej. Zapamiętałeś?".

Kiwnął głową, a wtedy wymazałam wszystko, co na kartce.

- Jest jeszcze coś - powiedziałam na głos.

- Co?

Zaczęłam ponownie pisać: „Przenikanie przez mak jest dość trudne i... bolesne, może być krew. Chciałabym, żebyś po prostu nie zwracał na to uwagi, ewentualnie mnie trochę podleczył, kiedy będzie bardzo źle, chyba potrafisz?".

Po raz kolejny kiwnął głową, a wtedy jednym, szybkim płomieniem spaliłam kartkę w jego rękach. Podskoczył.

- Chcesz, żebym zawału dostał?

Zaśmiałam się.

- Tak cię to bawi? - spytał, szturchając mnie w boki - tam, gdzie miałam łaskotki. - Takie to zabawne?

Chwycił mnie mocniej, nie przestając łaskotać, a ja zwijałam się ze śmiechu.

- Nie, Harry, przestań, poważnie. Co was wzięło na te łaskotanie? - palnęłam bez zastanowienia.

Brawo, Taylor. Wzmianka o Bobie. To ci było teraz potrzebne najbardziej.

- Nas? - Harry uniósł brew wymownie.

- Huh, gorąco tu, co nie?

Zrzuciłam go z siebie i podeszłam do okna, uchylając je, a wtedy usłyszałam jego śmiech.

I Know PlacesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz