Ponieważ słowa ranią najbardziej...

3.9K 351 202
                                    

Troszkę krótki, ale tylko tyle dałam radę napisać na dzień dzisiejszy. Niestety ale zmęczenie mętalne wygrało z chęcią napisania dłuższego rozdziału :( Przepraszam i zapraszam do czytania :)


POV Naruto


Uchiha się uśmiecha. Ten zimny drań zaczął wreszcie okazywać emocje... Tsunade jest trzeźwa jak nigdy i widać, że nie tknęła sake od bardzo długiego czasu... Oboje się zmienili... Ciekaw jestem jak wiele jeszcze pozmieniało się podczas mojej nieobecności...

Tsunade zawołała jednego z shinobi i kazała wezwać do siebie Kakashiego. Po chwili szarowłosy pojawił się w gabinecie w towarzystwie zielonookiej dziewczyny o różowych włosach. Tak wiele lat ich nie widziałem, a oni nic sie nie zmienili. To znaczy Kakashi ponieważ Sakura jest znacznie wyższa. Oboje mieli ponury wyraz twarzy. Nie dziwię się. Przecież, jak sam się chwile temu dowiedziałem, dziś obchodzona jest rocznica mojej rzekomej śmierci.


-Hokage-sama. Wzywałaś? -odezwała sie Sakura.


-Tak wzywałam Kakashiego, ale dobrze, że i Ty jesteś. Natychmiast macie ogłosić żeby wszyscy mieszkańcy wioski stawiali się o godzinie 18 na dziedzińcu pod moim gabinetem. Muszę przekazać wszystkim ważne wiadomości. - Obaa-chan mówiła poważnym tonem.


-Przepraszam Hokage-sama, ale co może być na tyle ważne, żeby przekazywać to akurat dzisiaj? Czy nie może poczekać to do jutra? - zielonooka znów zabrała głos.


Ta dwójka zachowuje się tak jakby mnie tu nie było. Cóż, jest to wina techniki, której używam już nieświadomie. Póki jej nie zdejmę, bądź się nie odezwę, osoby w moim otoczeniu nie są świadome mojej obecności. Tak było w przypadku Tsunade jak i Sasuke.


-Tak Sakura, to jest na tyle ważne, że nie może czekać do jutra. I nie. Nie mogę tego przełożyć na inny dzień. - odpowiedziała. Mam tylko takie wrażenie, czy Obaa-chan ma lekką niechęć w głosie zwracając się do Sakury?


-Obaa-chan. Dlaczego jesteś zła na Sakurę? Zrobiła coś? -zapytałem.


Szarowłosy jak i rózowowłosa odrazu się spięli, a ich oczy rozszerzyły się w niedowierzaniu. Kakashi prawie natychmiast spojrzał w moją stronę. Na jego twarz wkradł się szeroki uśmiech widoczny pod maską, a po oczach można wywnioskować, że jest szczęśliwy jak nigdy. Zielonooka natomiast, dalej patrzyła się przed siebie jakby czekając aż się obudzi.


-Nie, to nie może być prawda. Ty zginąłeś. Przezemnie uciekłeś z wioski i zginąłeś... Nie możesz tu teraz być... Ja chyba wariuję... -mówiąc to powoli odwracała twarz w moją stronę. -Tamtego dnia... Tamtego dnia, którego uciekłeś... Co... Co ja wtedy do Ciebie powiedziałam? -zapytała.


-Sakura? O co Ci cho.... -nie dane mi było dokończyć.


-Odpowiedz! Odpowiedz mi na moje pytanie! Chcę się upewnić... Upewnić, że to naprawdę Ty... -cóż zawsze była oparta. Nie pozostaje mi wiec nic innego jak odpowiedzieć jej na zadane pytanie.


-Tamtego dnia powiedziałaś, że nikt w Wiosce mnie nie potrzebuje... Oraz... -zawachałem się -Oraz, że nikt nie jest w stanie pokochać potwora... Którym jestem...

-------------------------------------------------------------------

W tym rozdziale pomysł z Sakurą podsunęła mi przyjaciółka, której bardzo dziękuję :*

Ponieważ jesteś tym, którego potrzebuje świat. SasuNaru Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz