OD AŁTORQI: Bardzo chciałabym, abyście lubili to opowiadanie, i jeżeli już zdecydujecie się na czytanie, to z łaski swojej zostawcie głos oraz jakiś komentarz, ponieważ to MOTYWACJA! A jak tego nie zrobicie, to przypomnijcie sobie trzy zaklęcia niewybaczalne i zgadnijcie, którego z nich użyję na Was... Kocham, całuję i pozdrawiam :)
***
Nikt się tego nie spodziewał... Hermiona wraz ze swoimi przyjaciółmi wróciła do Hogwartu po wakacjach, aby zacząć szósty rok nauki. Ron i Harry, którzy nie widzieli jej przez całe lato, oniemieli... Z zachwytu oczywiście. Hermiona była nową Hermioną. Nie tą starą, nudną, i bezbarwną. Nową, czystą, kolorową jak rajski ptak.
Kiedy zobaczyli się na uczcie powitalnej, Ronowi opadła szczęka. Było to oczywiście wielką tragedią, ponieważ przez to nie mógł obżerać się tak, jak miał to w zwyczaju. Wszystkiemu winna była Hermi. Ah ten Ron! Ten gbór niewychowany cały czas by się obżerał i obżerał, dobrze mu tak! Pomyślała Hermionka.
Dziewczyna wypiękniała. Ona była po prostu teraz najpiękniejsza na świecie. Biła na łopatki wszystkie uczennice Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Nawet te wszystkie piękne Ślizgonki z alabastrowymi dłońmi, wielkimi niebieskimi oczyma, i długimi aż do pasa, kręconymi, złocistymi włosami. Między nią, a nimi nie było porównania. Ja, jako autorka tego opowiadania, nie jestem nawet w stanie opisać jej wspaniałego wyglądu, dlatego jestem zmuszona do tego, aby wkleić tutaj zdjęcie jej aktualnego wizerunku, ponieważ zachwyt pozbawił mnie umiejętności tworzenia opisów.
I dziwicie się, że Ronowi opadła szczęka? Bo ja nie...
- Hermiona, czy to ty? - zapytał Harry jąkając się, bo jak zwykle był mimozą. Od tego już nie ucieknie, biedaczyna.
Panna Granger przewróciła swoimi wielkimi, czekoladowymi oczyma tak, że jej długie, piękne i zakręcone rzęsy zahaczyły minimalnie o jej idealnie wyregulowane i wycieniowane jak u dziewczyn z instagrama brwi.
- Nie Harry, wiesz? Twoja mama...
Jej przyjaciel spojrzał na nią swoimi zielonymi oczami, które właśnie miał po swojej tragicznie zmarłej matce, a po jego policzku poleciała łza.
- Nie zmieniłaś się tylko z wyglądu, ale z charakteru niestety też! Jak możesz wspominać o mojej mamie, którą zabił Voldemort?! Tak, Vol - de - mort, Hermiono. Nie bójmy się używać tego imienia! On wrócił, VOLDEMORT wrócił, Hermiono, słyszysz? Musimy walczyć! Walczyć przeciwko niemu, a ty, zamiast mnie wspierać, wspominasz o mojej matce, którą zabił właśnie on, właśnie Voldemort, Hermiono. Czy ty widzisz, do czego mnie doprowadziłaś?! Dlaczego tak się zmieniłaś? Powiedz mi, dlaczego?!
- Harry, spokojnie, brałeś już swoje leki? - zapytała Hermiona matczynym tonem, bo mimo wszystko nadal była dobrą Hermionką, która w przyszłości chciała zostać Matką Boską Zbawicielką. Dzielnie dążyła ku temu celowi.
- Te leki, to sobie w dupę wsadź, wiesz? W du - pę, Hermiono, słyszysz?! - wrzasnął Harry, po czym wyszedł z Wielkiej Sali, i używając swojej nadprzyrodzonej siły Wybrańca, trzasnął tymi wielkimi drzwiami tak, że aż Hagrid podskoczył ku górze, lekko przy tym chichocząc.
- Poczekaj, Harry, zaraz muszę podać ci twoją dzienną dawkę! - krzyczała Hermiona, biegnąc za nim.
Nagle, całkowicie niespodziewanie, poczuła, że się z kimś zderzyła. Nikt nie podejrzewałby, z kim... Cała Wielka Sala zamarła. Parvati Patil wzięła głęboki oddech i przykryła swoje usta dłonią. Neville Longbottom zakrył swoje oczy, ponieważ nie chciał na to patrzeć. Tego było za dużo.
Voldemort powrócił, ministerstwo powoli upada, ręka Dumbledore'a poczerniała, Snape uczy w końcu swojego ukochanego przedmiotu, a Hermiona Granger - dziewczyna gorąca niczym ogień, zderzyła się z nim - Draconem Lucjuszem Malfoy'em, chłopakiem zimnym niczym lód, zimnym niczym głaz.
Pocierając swoje bolące czoło, Hermiona spojrzała ku górze, bo Malfoy zdążył już wstać i był w trakcie otrzepywania swojej nowej szaty. Obdarował Gryfonkę spojrzeniem pełnym pogardy, a ona? A ona oddychała głęboko, ponieważ jej serce zaczęło bić szybciej, krew zaczęła szybciej wędrować w jej żyłach, a w żołądku zaczęło latać stado motylków.
- Uważaj jak chodzisz, szlamo... - warknął Malfoy, i już go nie było, ale nie dla niej, nie dla Hermiony Granger.
Draco Malfoy wędrował teraz po jej głowie.
A może pieprzyć już tę nienawiść? A może ja się w nim zakocham? Szlama i arystokrata, to prawie jak Romeo i Julia, pomyślała Mionka.
CZYTASZ
Moja Szlama | DRAMIONE
FanficPRAWDZIWE DRAMIONE!!!1 Chcesz przekonać się, jak to było naprawdę? Masz już dość tych wszystkich naciąganych romansidełek i mdłych opowieści o tym, że od nienawiści do miłości jeden krok? Myślisz, że tutaj tego nie znajdziesz? Otóż, nic bardziej myl...