#4 " ja wiem jaka naprawdę jesteś"

272 17 0
                                    

Udaliśmy się do Patelniaka,który podobno był tutejszym kucharzem. Stołówka była dość duża, zrobiona z desek i kawałków blachy. W środku świeciło się światło i było słuchać śmiechy i rozmowy. Ciekawe skąd tu biorą prąd?
Gdy weszliśmy do środka, nagle wszystko ucichło i wszystkie twarze były skierowane w moją stronę.Było to dość krępujące, ale postanowiłam się nie przejmować i podeszłam do miejsca, gdzie były wydawne posiłki.
-Hej, ty jesteś Patelniak?- powiedziałam do wysokiego chłopaka.
-tak to ja, witaj w strefie świeżyno-uśmiechnął się do mnie.
-jestem Mealnie, a nie świeżyna czy Njubi- powedziałam z naciskiem
-wylaksuj, mówimy tak do każdego nowego strefera.
-strefera?- jeju.. co to za jakieś dziwne słowa.
-streferzy to osoby zamieszkujące strefe. Czyli to mejsce w którym się aktulanie znajdujesz-powiedział po czym podał mi tacę z talerzem pełnym kanapek- masz to dla ciebie, jesteś strasznie chuda,musisz mieć dużo sił.
-dziękuję, ale to stanowczo za dużo-popatrzyłam na niego z miną zbitego pieska.
-Melanie, to na mnie nie działa, masz to zjeść- powiedział i zaczął się śmiać.
-no ogay-o kurcze czyżbym już mówiła ich językiem.
-szybko się uczysz- powiedział Patelniak i podszedł do kolejnej osoby, którą był Gally. Gula stanęła mi w gardle.Patrzył się na mnie jakby miał zaraz mnie zabić. Chciałam stąd uciec ale jakby jakaś tajemnicza siła nie pozwoliła mi się ruszyć. Co się dzieje do cholery?! Krzyczałam w myślach. Chłopak do mnie podszedł i szepnął mi do ucha.
- nie udawaj takiej miłej, ja wiem jaka naprawdę jesteś Njubi. Zapoczątkowałaś koniec i nie myśl, że ujdzie ci to na sucho- po czym poszedł dalej, a ja myślałam, że zaraz się rozpłaczę.On wie. Może mi coś zrobić. Wspomniałam jego słowa"nie ujdzie ci to na sucho". Skąd on może o tym wiedzieć? Chyba muszę z kimś pogadać... Thomas, tak! On był dla mnie najmilszy. Szybko wyszukałam go wzrokiem. Znalazłam, siedział obok prowizorycznego okna z Chuckiem, Newtem, Albym uh... Minho i jakimiś dwoma chłopakami. Podeszłam do nich.
-hej Thomas, możemy pogadać?
- ogey, ale najpierw zjedz-popatrzył na wielki stos kanapek.
-nie jestem głodna- skłamałm. Ta rozmowa nie mogła czekać. Poczułam jakby ktoś mnie obserwował, obróciłam się i natrafiłam na wzrok Gallego.Pokazał mi znak uciętej głowy, a ja głośno przęknełm ślinę. On ewidentnie mi groził.Bałam się go, cholernie się go bałam.
-Melanie nie porozmawiam z tobą dopóki się nie najesz. Kobieto nie jadłaś 4 dni, jak nie dłużej!- już nie miałam ochoty się kłócić, wiedziałam, że to nie ma sensu. Usiadłam pomiedzy Newtem, a Minho. Niestety tylko tam było miejsce. Ten drugi odwrócił się do mnie i szepnął mi na ucho.
- pogadamy potem?- spojrzałam w jego mocno czekoladowe oczy.. Natychmiastowo owładneło mnie ciepło. Zaraz... stop! Mel co się z tobą dzieje?
-ogay- powiedziałam i już nie zamieniłam z nim ani słowa.

Po trzech kanapkach z sałatą i pomidorem powiedziałm...
- już nie mogę, ktoś che?- nagle jak wygłodniałe hieny, chłopcy rzucili się na moje kanapki. No dobra.... po kilku sekundach talerz był czysty. Uśmiechnełam się na ten widok. Lecz zaraz uśmiech znikł. Przez całą kolacje czułam, jakby ktoś wywiercał mi dziurę w plecach wzrokiem. Dobrze wiedziałam, że to Gally. Nie wytrzymałam wstałam.
-spotkajmy się przy wejściu do lasu- zwróciłam się do Thomasa, który pałaszował moją kanapkę. Wziełam talerz i poszłam go odnieść, podziękowałam za kolacje i wyszłam na zewnątrz. W strefie było już ciemno, gdzieś w oddali było słychać chrumkanie świń.. Strefa była przerażająca nocą.
- Oj no co może ci się tu stać?- powiedziałam do siebie.. " Gally może cię zabić" podpowiedziało mi sumienie.Dobra, dam radę i szybkim krokiem poszłam w stronę lasu. Po jakiś pięciu minutach byłam przed lasem. Oparłam się o pień drzewa i patrzyłam się w ciemność. Co może oznaczać koniec? Dlaczego jestem końcem? I jakim do jasnej cholery kluczem? Co to są za mury? Co widział Gally? Czym jest program? Dlaczego jest dobry? Co to jest DRESZCZ? Chciałabym znać odpowiedź, chociaż na jedno pytanie... moje rozmyślania przerwał trzask gałązki. Szybko wstałam i wyjełam skalpel,prawdopodobie to Gally. Pewnie mnie śledził i teraz chce mnie zabić....
Zobaczyłam jak ktoś wychodzi za krzaka i już miałam celować w tego kogoś, gdy krzyknął..
-stój, nie zabijaj mnie to ja Thomas, chciałaś przecież ze mną pogadać- usiadłam znowu, nie mogę żyć w ciągłym strachu,że za rogu może nagle wyskoczyć Gally i coś mi zrobić.
- emm... przepraszam myślałam, że to ktoś inny- chłopak usiadł obok mnie i spojrzał w moje oczy, księżyc oświetlał jego przystojną twarz.Miał ciemno brązowe oczy, ale nie takie czekoladowe jak Minho. Kurczę.. znowu o nim myślę..
- kogo się spodziewałaś- powiedział Thomas
- Gallego- odpowiedziałam i spóściłam wzrok. Strefer podniósł mój podbródek palcami i powiedział..
- co się stało Mel?- Mel... jako pierwszy użył mojego zdrobnienia.
- ogay, gdy byliśmy na stołówce podszedł do mnie Gally....( opowiedziałam mu całą historię, a na koniec zapytałam) skąd mógł wiedzieć, że zapoczątkowałam koniec, przecież nikomu o tym nie powiedziałam?- chłopak spojrzał się w księżyc i chwile siedzieliśmy w ciszy, ale nie była to niezręczna cisza. Thomas ewidentnie się nad czymś zastanawiał, po czym klasną w dłonie i powiedział...
- Widzisz te mury tutaj?
-ciężko nie zauważyć- odpowiedziałam, na co on się cicho zaśmiał.
- te mury chronią nas przed Buldożercami.
-czym?
- daj mi skończyć- uśmiechnął się, jaki piękny uśmiech, och te usta.... Melanie spokojnie...pokiwałam tylko głową.
-buldożercy to strażnicy chroniący labirynt, te mury to wejście do labiryntu, tam są wrota- pokazał palcem na mur, niestety było zbyt ciemno i nic nie widziałam-one otwierają się rano, a zamykają wieczorem chroniąc nas przed tymi bestiami.
- ale z labiryntu zawsze musi być wyjście...
- dlatego zwiadowcy go szukają, uprzedze twoje pytania, ja jestem zwiadowcą, jak i Minho i kilku innych chłopaków.
-Jestem kluczem i chcę zostać Zwiadowcą- powiedziałam to, a po sekundzie Thomas zaczął sie śmiać, aż poleciały mu łzy. Nie takiej reakcji oczekiwałam.Po kilku minutach, Thomas trochę się ogarnął, po czym spojrzał na mnie i mina mu zrzedła.
-czyli nie żartujesz... słuchaj Mel zwiadowcą nie można zostać od tak, musisz się czymś wykazać, przez co dowódca Zwiadowców cię zauważy i zagłosuje na radzie,byś była zwiadowcą
- kto jest dowódcą?
- Mincho- purwa, już załatwione, wiedziałam, że nie zostanę zwiadowcą. Ale wiedziałam również, że jestem im potrzebna, muszę jakoś dostać się do labiryntu.
-jakoś mu udowonię, że jestem tego godna
- nie wątpię, Mel pomogę ci, a to,że przyniosłaś koniec, zostawmy dla siebie- chłopak spojarzał mi w oczy... och te jego oczy...
- też tak uważam- patrzyliśmy sobie w oczy. W oddali było słychać bzyczenie owdadów.. Thomas pochylił się do do mnie, nasze twarze dzieliły centymetry, jeszcze przed chwilą pragnęłam by to zrobił, lecz teraz.. odsunełam szybko twarz i powiedziałm..
- emm.. chyba pora się zbierać, jest już dość późno, a ja chciałabym się umyć- spojrzałam na zamyślonego zwiadowcę...
- emm.. masz rację,chodźmy pokażę ci, gdzie możesz się umyć i załatwię ci jakieś ciuchy..







Melanie:dziewczyna, która zapoczątkowała koniec. /The Maze Runner #MinhoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz