#8 Spotkanie

117 7 0
                                    

Niestety ta błoga cisza nie mogła trwać wiecznie i ktoś ją przerwał, a tym kimś okazał się być nie kto inny jak...

Thomas.

Chłopak gdy tylko nas zobaczył natychmiast stanął w miejscu i lekki rumieniec zażenowania wkradł się na jego policzki. Widać było że nieco się speszył,gdyż zaczął wiercić czubkiem buta w ziemi.

Ja sama dziwnie się czułam. Wczoraj prawie doszło miedzy nami do pocałunku. Nerwowo zaczęłam wuskubywać dźbła trawy.

Ta sytuacja bawiło Minho, który gdy na nas spojrzał zaczął się śmiać.
Tępo na niego spojrzeliśmy, ta sytuacja nawet odrobine nie była zabawna. Ba! Ani ociupinkę!

-jak zaraz nie przestaniesz się śmiać to twoja mordka już nie będzie taka piękna-powiedział Thomas. Minho tylko zamrugał ze zdziwienia.

-w końcu przyznałeś, że jestem piękny- powiedział z wielkim bananem na twarzy. Na co Thomas zawarczał an niego spod przymróżonych powiek.

-oj zawrzyj twarzostan i chodź do Bazy, zresztą ty też. Jest zebranie w twojej sprawie-powiedział patrząc od niechcenia. Trochę było mi przykro...
Czemu był taki dla mnie oschły. Ja wiem, że ta sytuacja z Azjatą mogła dziwnie wyglądać ale no purwa!

-ogay to chodźmy-powiedział Minho-spokojnie,wszystko będzie dobrze-poklepał mnie po ramieniu.

Nie tym się przejmowałam. Bardziej obchodziło mnie to, że miałam stąd uciec, a bynajmniej znaleźć wyjście. Ale jeszcze nie wszystko stracone. Co prawda teraz wbiegniecie do labiryntu było totalną głupotą ale później. Jak już się ściemni. Całkiem niezły plan.
Spojrzałam w niebo, dochodziła 9, więc czeka mnie jeszcze długi dzień.

Spokojnie maszerowałam za chłopakami, którzy zawzięcie nad czymś dyskutowali. Nawet mnie to nie obchodziło. Teraz gdy zyskałam te kilkanaście cennych godzin,mogę zebrać zapasy. W końcu nie wiem na jak długo tam zostanę.

Plan uległ zmianie.
1. Zbierz jedzenie

Po kilkuminutowym rozmyślaniu,doszliśmy do bazy.
 
Dopiero teraz do mnie dotarło. Momentalnie stanęłam w miejscu. A co jeśli Gally tam będzie? I tym razem nie uda się nikomu mi pomóc...
O nie nie nie...
Im byłam bliżej tym coraz bardziej panikowałam.
Już byliśmy na szczycie schodów i właśnie wchodziłam, gdy z pomieszczenia wyszedł on.

Zamarłam... Widziałam jak kroczy w moją stronę, prowadzony przez dwóch kompletnie nieznanych mi chłopaków. Jego powolny chód i chęć zemsty w oczach przyprawiła mnie o gęsią skórkę.

-spokojnie jestem tu, nic ci się nie stanie- szepnął mi Minho do ucha.
Ale ja nie mogłam być spokojna. Ten psychol kilka godzin temu prawie mnie zabił. Już chyba wolałabym spotkanie z buldożercą, niż znowu być sam na sam z nim.

Głowa zaczęła pulsować, tak cholernie bolała... Złapałam się ramienia Minho by nie upaść.

- Mel co się dzieje- powiedział ktoś, ale ja nie byłam już w stanie zrozumieć kto.

Tak cholernie bolało. Łzy zaczęły same lecieć z moich oczu, a następnie skapując na drewnianą podłogę.

-Mel proszę Cię, co się dzieje. Szybko, biegnijcie po Plastra!

Proczki przed oczami i nagle...
CIEMNOŚĆ...
bezgraniczna pustka....
Nie było nic...

Umarłam? Czy tak to się miało skończyć? Czy moje swrce nie wytrzymało spotkania z nim?
Niemożliwe. Byłam w 100% pewna, że spotykały mnie gorsze rzeczy, a ja wychodziłam bez szwanku.

Melanie:dziewczyna, która zapoczątkowała koniec. /The Maze Runner #MinhoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz