Ja zostałam przy umierającym Rachielu. W pierwszej chwili przeraziła mnie myśl że Ariel miał rację i przewidział że jeśli nic nie zrobimy on umrze. W ogóle jego zachowanie było bardzo dziwne i niepokojące, wzbudzał we mnie strach, a jego jaskrawo zielone oczy, ścisk w żołądku. Nagle usłyszałam szybkie kroki które zatrzymały się, a sekundę później otworzyły się drzwi. Do środka wszedł zdenerwowany lekarz o lekkim siwym zaroście i podkrążonymi od zmęczenia oczami.
-Doktorze Litewski, proszę wypisać mojego brata na moje żądanie! -brunet starał się wymusić wypis, ale widać było że lekarz nie traktuje go poważnie.
-Obawiam się że jest to niemożliwe! Jego stan jest krytyczny! Jeśli go wypiszecie umrze w przeciągu kilku następnych godzin!
-Mój braciszek już umiera! Proszę go wypuścić!- krzykną Ariel.
-Kto ci tak powiedział malutki? Z twoim braciszkiem będzie wszystko dobrze, jeśli tu zostanie. Rozumiesz?-powiedział to z takim przekąsem i naciskiem że Ariel zezłościł się jeszcze bardziej. Najwidoczniej nie lubił kiedy się go lekceważyło.
-Ma zatruty organizm, kroplówka już mu nie pomoże! Jeśli ma umrzeć to niech umrze w domu, a nie w tym strasznym szpitalu!!! -wykrzyczał to lekarzowi z ogromnym wyrzutem, mimo że sam chował się za Olrenem, a jego oczy zdążyły zalać się łzami.
-Skąd to wiesz?! -wtedy spostrzegł mnie. To prawda nie miałam modnych ubrań, miałam rozczochrane włosy, może nawet pachniałam ziołami i dymem z ogniska, nad którym wszystko z ciocią Joanną przygotowywałyśmy do codziennego użytku. Na pewno nie wyglądałam na kogoś z miasta, a tym bardziej nie na kogoś normalnego. -To ona! To ona wam tak powiedziała?! Wierzycie tej dziewczynie?! To jakaś znachorka, czy może zielarka?!- skierował to pytanie do mnie, ale od razu dodał. -Nie wypiszę go, nawet jeśli jesteś jego opiekunem prawnym jako jego najstarszy brat. Tutaj chodzi o jego życie! Zostaje w szpitalu!
-Ale przecież metale ciężkie i toksyny nie zdołają usunąć się z jego organizmu, tylko z pomocą kroplówki! Dlaczego jest pan tak uparty i nie chce go wypisać?!- musiałam to powiedzieć, od tego zależało jego życie!- lekarz popatrzył się na mnie srogo, bo stanęłam mu na drodze, aby mnie nie zignorował i nie wyszedł bez wydania potrzebnego nam dokumentu.
-Zejdź mi z drogi dziewucho!!!- wyraźnie wkurzony ruszył przed siebie popychając mnie mocno, a ja straciłam równowagę. Zamknęłam oczy i poczułam jak upadam na coś nierównego.
Kiedy otworzyłam zaciśnięte powieki, ujrzałam twarz Olrena.
-Wszystko w porządku?-zapytał cicho, jednocześnie powoli się podnosząc i podając mi pomocną dłoń, abym mogła wstać.
-Tak, dziękuję.-podciągną mnie z ziemi i stanowczo spojrzał się na lekarza.
-Co pan wyczynia?! Złożę na pana doniesienie!!! To nasza kuzynka, przyjechała z wizytą!!! Jak pan śmiał tak się do niej odnosić?! Proszę natychmiast wypisać mojego brata z tego szpitala, nie pozwolę aby zajmowali się nim tak niekompetentni ludzie!!!- widać było że tracił już cierpliwość.
CZYTASZ
ˬ Ʒ ˆ ₱₹Z€KⱠ€₦₴₸₩A
ParanormalWierzycie w przekleństwo? Oni byli nim skażeni jeszcze przed urodzeniem. Ostatni z synów odebrał matce życie, ich ojciec zmarł jeszcze zanim się poczęli, najstarszy mimo wewnętrznego pokoju, jest nieokiełzany kiedy jest w "fazie", pomiędzy nimi stoi...