Nic nie zmienia rzeczywistości

8 0 0
                                    

AURELIA

Fakty są następujące, za niecałe dwa tygodnie wracam do szkoły po roku nauczania internetowego. I prawda jest taka że mam sporo zaległości jeśli chodzi o materiał. Nie pozostało mi nic innego jak prosić o pomoc Rachiela. Tyle że za nic w świecie nie potrafił mi czegokolwiek wytłumaczyć... Najwidoczniej w jego głowie wszystko co mówił miało sens, ale do mnie kompletnie to nie docierało. W końcu zrezygnowany postanowił poprosić o pomoc swojego kolegę.

Od momentu przyjazdu do Wrocławia żyłam w ciągłym stresie, a raczej żyłam jak na szpilkach. Wszystko potoczyło się gwałtownie, a sama Olivia oddaliła się ode mnie. Traktowała mnie całkowicie zwyczajnie, co po trochu raniło moje serce, ale nie mogłam pokazać że mnie to dotyka... Kim jestem żeby w jakikolwiek sposób wpływać na jej życie? Dobiegł dźwięk dzwonka do drzwi... To pewnie kolega Rachiela.

-Przepraszam...Czy ...to..jest...dom..Rachiela?- ledwo wysapał. Biegł to było pewne. Był niższy niż mi się wydawało, a jego poważne spojrzenie... Coś mi tu nie pasowało...

-Tak. Wchodź śmiało. -ale jego mina ani trochę się nie zmieniła. Co jest grane?

-Rachiel! -musiałam niesamowicie się drzeć, bo mimo wszystko kamienica w której teraz wszyscy mieszkaliśmy miała trzy piętra, ale za to była dość wąsko rozbudowana

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Rachiel! -musiałam niesamowicie się drzeć, bo mimo wszystko kamienica w której teraz wszyscy mieszkaliśmy miała trzy piętra, ale za to była dość wąsko rozbudowana.

-Co jest?!!! -odkrzyknął z samej góry.

-Zejdź na chwilę! Twój kolega przyszedł!- słychać było jak szybko zbiega po schodach wybijając rytm co dwa schodki. -To ja idę zrobić herbatę, zaraz przyjdę na górę. - tak też zrobiłam. Dziwny typ, wydawał się spięty samym staniem w progu. Zdjął buty i kurtkę, a po przywitaniu z Rachielem, oboje poszli na górę. Chwilę później, wszyscy siedzieliśmy w jego pokoju, a Marcel zaczynał tłumaczyć mi matmę razem z fizyką, aby poszło szybciej. Naprawdę dobrze tłumaczył, miał dobre podejście i potrafił wszystko przedstawić w jasny sposób. Po około trzech godzinach nauki poznałam go na tyle dobrze by stwierdzić że nie był spięty, tylko zmotywowany do działania, tak wyglądał jego stłumiony zapał. W te trzy godziny zrozumiałam więcej niż przez trzy miesiące nauki przez internet...

-Naprawdę ci dziękuję! Świetnie uczysz, nie tak jak niektórzy... -posłałam spojrzenie na Rachiela. On potrafił tylko sobie wszystko wytłumaczyć...

-Miło mi to słyszeć, zwłaszcza że chce w przyszłości zostać nauczycielem. -powiedział wyraźnie szczęśliwy.

-Serio?! Wow. Ja nie miałabym cierpliwości, ale dla ciebie to raczej przyjemność niż przykry obowiązek. Nadajesz się idealnie do roli nauczyciela. -i to nie był czczy komplement.- Coś taki cichy Rachiel? Powiedz coś. -był jakiś zadumany i niewiele się odzywał.

-Od zawsze wiedziałem że jest świetny w te klocki. Nie raz pomagał osobom z naszej klasy.

-Słyszałeś, że do naszej klasy ma dojść nowy uczeń?

ˬ Ʒ ˆ ₱₹Z€KⱠ€₦₴₸₩AOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz