Z dnia na dzień Tyler przychodził do Josha w coraz gorszym stanie. Pod jego oczami pojawiły się sine ślady po nieprzespanych nocach, jego usta kiedyś malinowe teraz są blade i suche. W brązowych jak kora drzewa oczach nie ma już szczęścia. Pustka.
Josh usiadł obok Tylera na dachu szpitala. Objął go w pasie i poczuł jak kości jego chłopaka wystają coraz bardziej. Spojrzał na bruneta, a on patrzył przed siebie na zachodzące słońce. Wtedy Josh przyciągnął go bliżej siebie i zaczął całować jakby to był ich ostatni pocałunek. Włożył dłoń w jego włosy które nie były już tak puszyste jak pół roku temu, a ich kolor nie był taki intensywny. Po chwili odsunął się od Tylera aby zobaczyć szczery uśmiech na jego twarzy.
- Właśnie takiego chcę Cię zapamiętać. - powiedział czerwonowłosy na co Tyler uśmiechnął się jeszcze bardziej, a na jego policzkach pojawił się różowy rumieniec który bardzo odznaczał się na bladej skórze chłopaka. Brunet złapał Josha za dłoń, a drugą ręką wyciągnął niedużą pogniecioną kartkę.
- Otwórz ją kiedy mnie nie będzie przy tobie, a będziesz mnie bardzo potrzebował. - czerwonowłosy odebrał kartkę z dłoni chłopaka i włożył ją do kieszeni.
- Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiał jej otwierać. - powiedział Josh.
Czerwonowłosy wyciągnął ręce do siedzącego na oknie Tylera dając mu znak żeby położył się obok niego. Brunet podszedł do chłopaka i objął go kładąc jego głowę na swojej klatce piersiowej. Josh mógł być tak blisko Tylera i czuć jego przepełnione smutkiem, a zarazem miłością serce które w każdej chwili mogło przestać bić.
- Zaśpiewaj mi coś. - poprosił Josh, a brunet pogładził jego włosy nucąc cicho melodię jego piosenki.
Cause I believe in love
And I hope I can show you what I am here
And I don't believe love's for me
So won't you come around and prove me wrong.
Tyler poczuł, że oddech Josha zwolnił co oznaczało, że chłopak zasnął. Powoli wstał i udał się na dach szpitala unikając dyżurujące pielęgniarki. Następnie poszedł powoli do swojego domu co chwile zatrzymując się z powodu bólu który zdążył już opanować całe jego ciało. Przy Joshu brunet z trudem udawał, że wszystko jest w porządku. Nie chciał martwić chłopaka, bo kochał go najbardziej na świecie. Po paru minutach był już w swoim domu. Wyciągnął z lodówki red bulla i szybko go wypił.
Tyler położył się w łóżku i cicho zapłakał, bo wiedział, że to był jego ostatni dzień.
Na pogrzebie było bardzo cicho. Można było usłyszeć tylko delikatny płacz małej dziewczynki Ruby. Przyszedł każdy pacjent i każda lekarka szpitala w którym Tyler prowadził zajęcia muzyczne. Nie było tylko jednej osoby. Josh siedział na dachu szpitala trzymając w rękach małą karteczkę z której po rozwinięciu wypadła mała czarna wstążka z jego imieniem.
Przez kilka miesięcy czerwonowłosy chodził na każde zajęcia w szpitalu i uśmiechał się pomimo tego jak bardzo to wszystko go bolało, ale obiecał coś Tylerowi i musiał to zrobić.
Po roku Josh dostał wypis ze szpitala. Pierwsze co zrobił to udał się do domu Tylera i zerwał z jego ogrodu jedną białą różę z którą następnie poszedł na cmentarz. Przyklęknął przy nagrobku chłopaka i cicho zapłakał. Gdy słońce zachodziło Josh ponownie wszedł do ogrodu chłopaka i usiadł pomiędzy białymi różami. Wyciągnął z kieszeni broń razem z dwoma czarnymi wstążkami które zacisną w lewej pięści. Prawą dłoń przyłożył z bronią do skroni. Po kilku sekundach zobaczył ogród białych róż, a na swoich ustach poczuł usta chłopaka którego kocha.
_____________________
No więc to by było na tyle. Dziękuje wszystkim którzy czytali tę książkę, bo dzięki Wam nie powstałaby ona. Dziękuje iamtwo która dawała mi motywację za każdym razem kiedy chciałam to usunąć. Kocham Cię całym serduszkiem. Właśnie się popłakałam, bo tak będzie mi brakować tej książki, ale wszystko musi się kiedyś skończyć. Jeszcze raz dziękuje.
CZYTASZ
My depressing thoughts | joshler
FanficTyler jest wolontariuszem. Prowadzi zajęcia muzyczne na oddziale psychiatrycznym w pobliskim szpitalu. Pewnego dnia spotyka tam chłopaka z kolorowymi włosami i czekoladowymi oczami.