Październik , 1939r.

2.9K 162 84
                                    

,, Tajemnicza osoba okalecza Führer " ,, Szkło celowane w wodza Niemiec, podczas defilady Zwycięstwa " , ,, Nieznaleziona morderczyni Hitlera". Takie nagłówki pokazały się na pierwszych stronach gazet, po piątym październiku. Kilka dni trwał ten chaos spowodowany przez pewną dziewczynę. Nienawidzi ona Hitlera i gdy tylko go zobaczyła, musiała coś zrobić. Znacie ją, znacie ją doskonale. To ja, ja to zrobiłam. To dziwne, ale to była taki silny impuls, że nie mogłam go przezwyciężyć. Musiałam rzucić tym szkłem. Byłam strasznie wściekła, gdy zobaczyłam tą twarz, te oczy, te ręce i usta. Twarz bo patrzyła na nas jak na świnie prowadzone na śmierć, oczy bo kryły w swoich zakamarkach krew i cierpienie nie winnych ludzi. Ręce, które nie raz podpisywały pakty takie jak  Ribbentrop - Mołotow. I na końcu usta, to one dały znak do rozpoczęcia wojny, do rozpoczęcia ziemskiej apokalipsy.

Czy tego żałuję? Nigdy w życiu. Powtórzyłabym to nawet i w tej chwili. Gdybym tylko odnalazła tego Hitlera! Miałam w domu trochę draki, przyznam się. To głównie mama była zła. Rozumiem ją. Bała się o mnie. Bała się, że mnie porwą, wywiozą i zabiją jak psa. W sumie jak nad tym się zastanowić to było bardzo blisko do takiego końca. Jakby ten gestapowiec, złapałby mnie, a co ja będę gdybać? Nic się nie stało, to jest najważniejsze.

Maciek z Jankiem co dzień do mnie przychodzili. Oni też się o mnie martwią. Co prawda żartują, ale widzę, że namawiają mnie żebym nie podchodziła do tego wszystkiego tak bezmyślnie. Mają rację, ale mam już i na to pomysł. Muszę wstąpić do konspiracji, do tajnej organizacji. Wtedy będę miała zadania, które wykonam. Przysięgam, że nie umrę i nie dam się tym gestapowcom. Byłam dzisiaj w kościele i usłyszałam prześliczną pieśń, ,, Ojczyzno ma, tyle razy we krwi skąpana ". Oj tak, ale obiecuję, że w mojej krwi nie będzie skąpana. Przyznam się, że teraz jak tak się nas tym zastanowić, to trochę się boję. Trochę bezmyślnie się do tego zabrałam. Co bym zrobiła, gdyby mnie złapali? Ja po prostu nie mam pojęcia co mną kierowało. Nie myślałam racjonalnie, jakbym znowu była w transie. Muszę podchodzić do tego wszystkiego z większą rezerwą. Niemcy są okrutni. Muszę o tym pamiętać.

Mam dla kogo żyć. Nie chcę umierać.

                                                                                  ***

- Kama, idź do sklepu, może coś dostaniesz. Wiem, są lekkie kolejki, ale młoda jesteś. I pamiętaj, w nic się nie wplącz. Dobrze ci radzę - uśmiechnęła się i pocałowała mnie w czoło.

- Ah! A czy ja mam inne wyjście? - zakładam płaszcz, buty i wychodzę.

Biegnę po schodach, gdy nagle ktoś zasłania mi oczy a usta zakleja taśmą. Bierze mnie na ręce i gdzieś niesie.

To na pewno gestapowcy! Wywiozą, będą torturować, chuda i bez chęci życia umrę z głodu. Zaczynam kopać napastnika, ale to nic nie daje. Przeraźliwie się boję. Moje łzy umoczyły chustę obwiązującą moje oczy. Może ten ktoś zobaczy krople łez, zrobi mu się przykro i mnie wypuści. Może chociaż ten jeden gestapowiec ma serce. Boje się, panicznie się boję. Naraz ktoś stawia mnie na podłogę, przywiązuje ręce do klamki. Cała dygoczę ze strachu. Jestem zimna, ale i spocona. Mój stan pogarsza się gdy obcy dotknął mojego nosa opuszką palca. Zdjął mi z ust taśmę, wtedy od razu zaczynam krzyczeć. Ucisza mnie pocałunkiem. Był to pocałunek o smaku mięty, czuły i kojący. Bałam się jednak kto to i go nie odwzajemniłam.

Poczułam, że rozwiązuje supeł na opasce, która zasłaniała moje oczy. Gdy upadła, bałam się otworzyć oczu. Po kilku sekundach odważyłam się lekko rozchylić powieki. Co dziwne, nie zobaczyłam gestapowca, tylko Dawidowskiego. Stał on na przeciwko mnie, uśmiechał się od ucha do ucha i wcinał miętowe czekoladki.

Zanim Poszliśmy na ŚmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz