Sierpień, 1943r.

1.3K 93 36
                                    

,,Przyznam szczerze, że nie wiem co mam wam powiedzieć. Jakie dać rady, bądź jakich użyć odpowiednich słów. Jestem tylko

wspomnieniem, nic nie znaczącym szeptem w waszych sercach.

Mówię wam powiedzieć to, że trochę się myliłem. Rany się zagoją, ale pozostanie po nich pamięć. Nawet gdybyśmy starali się z całych

sił, ciągle będziemy pamiętać. Czas mknie jak nienormalny. Mknie z prędkością światła i nie zamierza zwolnić. Już cztery lata żyjemy

w rękach śmierci. To ona karmi nas słonymi łzami i smutkiem. Jednak jak to się dzieje, że nawet podczas apokalipsy my się

uśmiechaliśmy? Uśmiech tak bardzo zapomniany w tych smutnych chwilach. A to on zabija łzy, żegna troski i rodzi na nowo świat.

A śmierć za Polskę brzmi najpiękniej na świecie. W porównaniu ze śmiercią nałogowca gdy nasz organizm powoli umiera. A oddać krew za naszą ojczyznę brzmi dumnie. Bo nasza śmierć powinna być godna.

Ludzie mówią, że wewnętrznie potrafi nas ogrzać jedzenie. A co z uczuciami? Czy one nie budzą rumieńców na naszej twarzy? Podczas wojny ludzie mówili, że kochać kogo to niszczyć, a być kochanym to znaczy zostać doszczętnie zniszczonym. Każdy powtarzał, że to nie jest dobry czas na miłość. W takim razie lepiej być samym? Indywidualnie przechodzić przez piekło i zmagać się z problemami. Zawsze lepiej mieć kogoś obok siebie, lepiej się wtedy oddycha, tak bardzo swobodnie. Samemu szybko można przegrać i nigdy nie powstać. A z przyjaciółmi można góry przenosić. To oni nas wspomagają i dodają otuchy. A wy macie swoje prywatne wieńce laurowe? Wierzę, że posiadacie.

Czasami trzeba w siebie choć odrobinę uwierzyć. Nie można zwątpić, bo wtedy walka jest przegrana. Jeśli inni w nas nie wierzą, jedyną nadzieją możemy być my sami. Uwielbiam marzyć, bo wtedy to jest mój prywatny świat. Bez krzyków, bez wrogów i ciemności.

Gdy zamykam oczy zawsze widzę siebie w harcerskim mundurze. W tle płonie się ognisko przy którym śpiewa Kama. Sznur przybocznej odznacza się na jej lewym ramieniu, a blask krzyża na piersi dawał poczucie dumnej osoby. Tuż przy moim boku gawędzą z radością Rudy i Zośka. Też są w mundurach, je zaś zdobią uśmiechy na twarzach właścicieli. Janek którego Bóg skrzywdził wzrostem tłumaczył coś żywo Tadeuszowi. Widzę dokładnie każde uczucie na ich twarzach. Czasami czuję się jakbym był zwierciadłem. Odbijają się dobre strony jak i czarne chmury. To niezwykłe, że potrafię w nich zobaczyć każde uczucie, bo przyjaciele powinni być jak rodzina.

Trudno jest coś przekazać, kiedy nie widać tej osoby. ,,Błogosławieni ci którzy nie widzieli a uwierzyli" jak to mówią słowa Ewangelii. Jednak czy ludzie lat dzisiejszych uwierzą? Dadzą wiarę, że istniały takie osoby jak ja? Czy choć minęło tyle czasu, oni pamiętają?

Kiedyś przeczytałem pięknie słowa. Kto przeżyje życie z uśmiechem na twarzy ten w czasie śmierci odejdzie z pokorą. Mam obrońcę Boga...

Przeżyjcie życie jak chcecie, to wasz wybór. Życzę wam powodzenia i trzymam mocno kciuki.

***

Ten dzień był planowany od dawna. Przygotowywanie pachnącego jedzenia, stanie w kolejkach za produktami na ciasto a nawet pranie błękitnego niczym bezchmurne niebo koca. Sierpień tak piękny, Polski miesiąc podarował nam radosne promyki słońca. Morze światła tonęło w jeziorku Czerniakowskim. Rysowałam palcem małe kotwiczki na trawie. Było mi tak błogo, niewinnie i kochająco. Zniknęły te smutne marcowe dni a przyszły słoneczne dni, ale jeszcze wojenne dni. Gdy otworzyłam powieki ujrzałam patrol, siedzący po drugiej stronie tafli wody. Tak, te dni były jeszcze wojenne, ale już niedługo! Jeśli nawet Getto zaczęło powstanie, to Warszawa też tak zrobi. Nadzieja umiera ostatnia, nieprawdaż?

Zanim Poszliśmy na ŚmierćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz