Krótka sprawa, (może jak wstawię ją na przód to dostanę więcej odpowiedzi), potrzebuje pomocy
Bo następne opowiadanie jest już gotowe i czeka na zakończenie tegoAle mam już napisane inne, takie 10 rozdziałowe, bardzo dziwne i głupie i w ogóle uważam, że mi totalnie nie wyszło, ale mimo wszystko wolę poznać waszą opinię
7 grzechów głównych (dwa z nich to Ash i Mike), Calum i Luke zostają przez nich porwani do pewnego celu (i do tego momentu jest nawet spoko) ale o ile Ash zajmuje się Cal'em dobrze, to Mike jest najgorszym chamem dla Luke'a (to nie jego wina, nie kontroluje tego) i ogólnie całe to jest takie głupie i poplątane i krótkie....
Więc po Kruchych Skrzydłach pojawi się Ofiara Wieloryba, to jest pewne
Ale co następne? Czy to coś, czy ff które pisze teraz (nadnaturalne moce, Mike psycholog, trasa, Luke Ash i cal to zespół, Mike ma pomóc Luke'owi ale ten starym hentaiskim (Arweńskim?) zwyczajem jest chamem itp) ?
Wróciłem do domu dopiero po świcie. Przebrałem sie szybko i pobiegłem do pracy.
- Jestem! Już jestem! - wpadłem na zaplecze i założyłem w pośpiechu swoją koszule z wyszytym na plecach napisem 'barista'.
- Jedenaście minut. Jezu wyglądasz jak szczęśliwa śmierć. Co ty robiłeś w nocy? Czyżby...
- Nie wymawiaj jego imienia. Chce utrzymać dobry humor jeszcze trochę. Tego drugiego imienia też nie wymieniaj.
- Och, czyli nadal jesteś prawiczkiem.
- Pff nie jestem! Ale mój pierwszy raz to była tragedia.
- Jak każdego. - poklepał mnie po łopatce, kiedy przygotowywałem kawę dla klientki. - Hey ty mi tu zaraz padniesz! Mike nie zasypiaj!
- Już nie śpię! - mruknąłem nie otwierając oczu.
Wróciłem do domu, gdzie dałem Luke'owi fiołki, które były jest symbolem miłości, radości, ale też smutku z powodu tego, ze ktoś bliski o nas zapomniał, oraz żonkile, które znaczyły nieodwzajemnioną miłość.
- Dziękuję Mikey. - cmoknął mnie w czubek głowy.
- Co tutaj robił prezydent? - myślałem, że będzie się martwił, że nie wróciłem na noc.
Poprawka. Miałem nadzieję, że będzie się martwił i pytał. Nawet do mnie nie zadzwonił. Pewnie nawet nie zauważył.
Nie widzi tego jak smutny jestem. Jak moje skrzydełka marnieją. Jaką nadzieję mam każdego dnia i jak każdego dnia zostaje ona rozbita na pył.
- Musiałem odnowić ochronę nad nim i takie sprawy. Nic ciekawego.
No tak, Luke był jednym z niewielu avatarów w kraju, a prezydent miał do niego zaufanie. Nie dość, że był szefem wielkiej firmy, to jeszcze dostawał pieniądze od państwa. Był bogaty, a ja gdybym miał żyć na własną rękę, ledwo dawałbym radę.
- Pójdziemy na spacer? - zaproponowałem w przypływie odwagi.
- Może lepiej zostaniemy w domu? - popatrzył na mnie tym wzrokiem, który pokazywał, że wstydził się mnie.
Avatar z sylfem? To niedorzeczne!
Łzy pojawiły się w kącikach moich oczu.
- Jasne, możemy um... Pograć na konsoli? ...Albo potańczyć.. - wyszeptałem o wiele ciszej.
- Muszę jeszcze coś zrobić do pracy. - powiedział nagle.
Wstydził się mnie, ale on po prostu nie chciał spędzać ze mną czasu.
- Oczywiście. - Spuściłem głowę i poszedłem do naszej sypialni, gdzie wziąłem do ręki szkicownik.
Był ścianę dalej i dokładnie słyszałem jak włącza rozmowę na Skype.
- Cześć kotku. - zamruczał.
- Hey Lukey.
- Pokaż swój seksowny tyłeczek kochanie.
Zacisnąłem oczy i założyłem słuchawki. Ustawiłem głośność na maksymalny poziom i puściłem album "Safe rock and roll" od Fall Out Boy.
Łzy moczyły papier, a ręka drżała. Rano gdy się obudziłem, obok mnie leżały żółte tulipany, które sprawiły, że rozpłakałem się jeszcze bardziej. Żółty tulipan. Oznaka miłości bezsensu, takiej która się niedługo skończy.
Wstałem z łóżka i pozostawiłem na nim drobny kawałek mojego skrzydła.
Może chciałem, żeby go zobaczył, bo nie schowałem go, a jedynie zostawiłem tam gdzie był.
Ashton zobaczył to w pracy. Przytulił mnie mocno, a ja płakałem w jego ramionach.
- Naucz mnie tańczyć. Zapraszam dziś chłopaka na randkę, chce umieć tańczyć.
Wiedział jak mnie pocieszyć.
I w ten sposób wylądowałem ucząc przyjaciela podstawowych kroków lawirując między stolikami w kawiarni.
Δ•Δ•Δ
Hey jak tam?
Wiem późno...
Ale wcześniej byłam w Toruniu i nie miałam jak
Chciałabym przytulić Fuczak , może wie czemu, może nie, ale chce żebyś wiedziała, że jesteś ważna i potrzebujemy cię tutaj, twoje istnienie ma sens i w ogóle
Chciałabym pocałować xCrazyLarryx bo kotku, wszystkie żonkile są twoje, ale tylko jeśli ich znaczenie zmienić by na "kocham cię całym sercem i flakami"
Chciałabym was wszystkich wysmyrać bo was uwielbiam i dziękuję że jesteście <3
Miłego dnia i nocy wszystkim!
YOU ARE READING
Kruche Skrzydła / Muke
FanfictionW świecie, gdzie ludzi zastępują stworzenia nadnaturalne słaby, drobny Sylf dostaje dar od losu, jakim jest mąż Avatar, przedstawiciel najrzadszego z gatunków. I wszystko jest dobrze, jednak on ma drugiego męża.