Przed domem stała ochrona oraz trzy luksusowe, czarne samochody. Niepewnie podszedłem do drzwi obstawionych przez mężczyzn w czarnych garniturach.
- Um przepraszam. - zablokowali mi przejście - chce wejść do domu.
- Nie możesz mały. Prezydent przyjechał do pana Hemmings'a, nikogo nie wpuszczamy. - powiedział dość miło jeden z nich.
- Och. Okey. - szepnąłem. Mógł powiedzieć, że... - Sasza! - zawołałem mimo ich dziwnych spojrzeń.
Wilk przebiegł przez zamknięte drzwi i zaczął się do mnie przymilać.
- Chodź mały, pójdziemy na spacer. - podrapałem przyjaciela za uchem - Mogę wiedzieć jak długo...
- Nie.
- Okey. - westchnąłem cicho. Postawiłem swój plecak przy drzwiach, bo nie chciało mi się go targać dalej, a ci spojrzeli na niego jakby w środku była bomba, ale niezbyt mnie to obchodziło i po prostu poszedłem.
Usiadłem na tej łące co wczoraj i bawiłem się ze zwierzęciem.
- Heeeeey! Hey tutaj! - usłyszałem jakieś głosy. Podszedłem do jeziora i usiadłem przy jego brzegu. Syreny. Piękne, dawniej uważane za zdradliwe o śmiercionośnym śpiewie, ale teraz były po prostu delikatną rasą obdarzoną pięknym głosem.
- Cześć mały sylfie. - niebieskowłosa oparła się o skałę wystającą z wody i zaczęła głaskać eterycznego wilka.
- Dzień dobry.
- Pobawisz się z nami? - chlapnęła na mnie wodą, przez co moje skrzydła się skleiły. - Ups! - zaśmiała się wiedząc, że zrobiła to z premedytacją.
Pewnie sylfy żyjące w lesie nienawidziły przez to syren, bo były przyzwyczajone do częstego latania.
- Bardzo chętnie. - uśmiechnąłem się do niej. Była zaskoczona, ale uśmiechnęła się wesoło na myśl, że wejdę do wody.
- A twój przyjaciel? Popływasz z nami wilczku?
Zwierzę wydało z siebie skowyt i uciekło od wody. Zaśmiałem się widząc jak ten reaguje na myśl o kąpieli.
Rozebrałem się do bokserek i wszedłem do przyjemnie chłodnej wody.
- Nie umiesz oddychać pod wodą prawda? - dziewczyna podpłynęła do mnie, a ja pierwszy raz byłem tak blisko syreny. One żyły we własnym świecie.
- Niestety.
- Zaraz to naprawimy. - uśmiechnęła się do mnie.
Nasz świat nie wiedział zbyt wiele o syrenach, bo były tajemnicze i rzadko pokazywały się rasom lądowym, więc nie wiedziałem, że mają taką umiejętność.
Dziewczyna pocałowała najpierw moje oczy, następnie krtań, a potem klatkę piersiową. Poczułem coś łaskoczącego i ciepłego w środku. Coś działo się z moimi płucami, a moje oczy pokryły się jakby dodatkową warstwą, która zapewne sprawiła, że będę mógł bez strachu patrzeć pod wodą.
- Nie bój się mały, to nic złego. Teraz możesz oddychać pod wodą.
- Naprawdę? - syrena pociągnęła mnie za nogę w odmęty jeziora, a ja zaskoczony zacząłem brać głębokie oddechy, chcąc zabrać ze sobą jak najwięcej tlenu.
- No spróbuj, wszystko jest dobrze. - mówiła łagodnie, a ja zszokowany zacząłem normalnie oddychać pod wodą.
- Niesamowite. - szepnąłem rozglądając się wokół.
- To chłopak! Jaki piękny! On ma skrzydła! - usłyszałem chichoczące, podekscytowane głosy i chwilę później otoczyły mnie ciekawe syreny z ledwo zakrytymi biustami.
Byłem tak okropnie zawstydzony... Gej otoczony cyckami. No nieźle.
- Jak masz na imię sylfie? - spytała ta, która mnie tu zabrała.
- Michael.
- Miło mi Michael, ja jestem Mei. Pokaże ci trochę naszego świata jeśli chcesz.
- Bardzo chętnie. - uśmiechnąłem się lekko.
Kiedy płynęliśmy w dół, moje skrzydła ułożyły się płasko na plecach, żeby nie stawiać dodatkowego oporu. Było tu niesamowicie. Wszystkie te dziewczyny co chwila pokazywały mi nowe rzeczy i pytały o mój świat. Widocznie tylko Mei czasami wychodziła na powierzchnie, aby zaczerpnąć powietrza.
Ktoś chce się uczyć za mnie?
Miłego dnia i nocy wszystkim!

YOU ARE READING
Kruche Skrzydła / Muke
FanfictionW świecie, gdzie ludzi zastępują stworzenia nadnaturalne słaby, drobny Sylf dostaje dar od losu, jakim jest mąż Avatar, przedstawiciel najrzadszego z gatunków. I wszystko jest dobrze, jednak on ma drugiego męża.