3

2.2K 37 3
                                    

Wróciłem do domu. Chciałem odpocząć po tym męczącym dniu. Zbyt wielu emocji dzisiaj doświadczczyłem. Jestem po prostu wykończony. Na obiad postanawiam zamówić pizzę i nie stresować się niczym już dzisiaj. Zadzwoniłem do pizzerii i po 30 minutach słyszę dzwonek do drzwi.

- Dzień dobry, proszę rachunek.

- Dzień dobry, proszę bardzo należną kwotę.

- Dziękuję i życzę smacznego!

- Dziękuję.

Zamykam drzwi i odkładam pudełko na blat. Otwieram je i zaciągam się zapachem pizzy. Z szafki wyciągam butelkę Coli i razem z posiłkiem siadam przed telewizorem. W końcu chwila dla siebie. Oglądam jakiś serial i delektuję się każdym kęsem. Dawno nie jadłem takiego jedzienia z braku środków, ale teraz mogę sobie na to pozwolić.

Ledwo wciskam czwarty kawałek, wypijam Colę i czuję się spełniony. Wkładam resztę pizzy do lodówki i postanawiam pozmywać. Sprzątam również kuchnię, szybko odkurzam i wycieram stół. Może być. Teraz mam ochotę wziąć prysznic. Udaję się więc do łazienki i wchodzę do kabiny. Dokładnie myję swoje ciało swoim żelem, chwilę stoję nieruchomo pozwalając wodzie spływać po moim ciele. W taki sposób się relaksuję. Uwielbiam ten moment. Zakręcam wodę i wychodzę obtulając się miękkim ręcznikiem. Zakładam szare dresy i biały t-shirt, a w lusterku układam włosy, chociaż i tak bezcelowo. Jednak lubię to robić. Słyszę dzwonek do drzwi. Cholera, kogo tam niesie? Wychodzę z łazienki i kieruję się w stronę drzwi. Otwieram je i momentalnie na mojej twarzy pojawia się uśmiech.

- Cześć dyrektorze! - krzyczą Jacob, Stella (jego narzeczona), Mickie (kolega ze studiów) i Rob ( również kolega ze studiów). Razem tworzymy paczkę przyjaciół.

- Witam, zapraszam - śmieję się.

- Musimy opić twój sukces! Przynieśliśmy małe co nie co - mówi Rob i wyjmuje z torebki butelkę whisky.

- Mam nadzieję, że masz colę - śmieje się Stella.

- Wszystko się znajdzie - mówię i przechodzimy do salonu. Wszyscy bierzemy się za przygotowanie jakiś przekąsek, a dokładniej chipsy, whisky, paluszki i jakieś cukierki. Wystarczy nam to do szczęścia.

Około godziny 19 alkohol się skończył i goście zebrali się do domu, a ja w stanie euforii zacząłem sprzątać po małej imprezie. Szczerze mówiąc to ledwo trzymałem się na nogach. Pozwoliłem sobie na za dużo, a jutro czeka mnie praca. Myślę, że do rana powinno mi przejść.

Zostawiłem to sprzątanie, zrobię to jutro. Nie mam na to ochoty ani siły. Jednak zanim udałem się do sypialni, znowu usłyszałem dźwięk dzwonka do drzwi. Być może moi goście czegoś zapomnieli? Chwiejnym krokiem idę do drzwi i otwieram je.

- Cześć Justin - to Marlow. Cholera, co ona tu robi? Dlaczego wybrała taki moment...

- Cześć Scarlett - mówię.

- A ty chyba coś nie w stanie już, co? - mówi z uśmiechem.

- Nie, dlaczego? Zapraszam, wchodź. - mówię jakoś ledwo i wpuszczam ją do środka. Mija mnie, a do moich nozdrzy dociera przyjemny zapach jej perfum. Biorę od niej płaszcz i wieszam go na wieszaku.

- Zapraszam do salonu. Z góry przepraszam za mały bałagan, przed chwilą wyszli ode mnie znajomi.

- Nie przejmuj się tym, a ja myślałam, że napijemy się wina.

- Możemy się napić - mówię szybko. - już idę po kieliszki. - wstaję i szybko idę do szafki. Scarlett wyjęła z torby wino. No nie... kolejny alkohol dzisiaj, ale nie mogę odmówić.

- Mieszkasz sam? - pyta nalewając wino do kieliszków.

- Tak, sam jak palec. - śmieję się.

- Od dawna?

- W sumie tak. Ostatnią dziewczyne miałem ponad rok temu. Mieszkała że mną niecały miesiąc.

- Dlaczego tak krótko? - pyta patrząc mi w oczy.

- Lubiła się kłócić i mną rządzić, a tego nie lubię. - śmieję się.

Po jakimś czasie wino zniknęło, a tematy do rozmów nam się nie kończyły. Ja dodatkowo piłem wcześniej. Cholera. Procenty uderzają do głowy, boję się, żebym nie powiedział czegoś głupiego.

Około 21 śmialiśmy się z najmniejszych głupot.

- Muszę już uciekać, zasiedziałam się. - odzywa się patrząc na zegarek.

- Oczywiście - mówię.

- Zobaczymy się jutro, o ile będziesz w stanie, bo narazie nie jesteś - śmieje się.

- Sky... - mówię cicho.

- Dawno nikt tak do mnie nie mówił... - mówi jeszcze ciszej. Zbliżam się do niej i zakładam jej włosy za ucho.

- Sky... - szepczę, patrząc w jej piękne oczy. Cholera, naprawdę są cudowne. Zbliżam się powoli do jej ust. Ona łapie mnie za szyję, delikatnie głaszcząc. Przylegam do jej ust, powoli przenosząc ręce na jej biodra. Jeszcze wolniej poruszam ustami i próbuję dotknąć jej języka swoim. Pozwala mi na to bez problemu. Po chwili nasze języki zaczęły toczyć walkę o dominację, jednak nie była to zacięta rywalizacja. Wszystko było cholernie zmysłowe i z uczuciem. Nigdy wcześniej nie czułem się tak całując się. Byłem zaskoczony.

Oderwałem się od niej i spojrzałem jeszcze raz na te cudowne usta. Miękkie, delikatne o cudownym smaku. Patrzę w jej błękitne oczy. Bierze płaszcz z wieszaka, całuje mnie znowu i z uśmiechem na twarzy wychodzi i zostawia mnie w totalnym szoku.

DyrektorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz