10

1.1K 19 5
                                    

Reszta szkolenia mija nam w ciszy. Ani razu nie zamieniliśmy słowa. Scarlett była jakaś dziwna. Nie potrafię jej rozszyfrować.

Godzina 13. Wybija czas na dwugodzinną przerwę, czas na obiad. Nie ukrywam, że trochę zgłodniałem od śniadania. Kieruję się prosto do stołówki, gdzie czuć wspaniały zapach obiadu. Zajmuję miejsce, na którym siedziałem rano. Mam cichą nadzieję, że tym razem Sky przyjdzie coś zjeść i z nią porozmawiam.

Dostaję swoją porcję od bardzo uroczej kelnerki, której posyłam ten jedne z tych zniewalających uśmiechów. Rumieni się, odwzajemnia gest i odchodzi.

- Już jestem. - słyszę ten cudowny głos, na który reaguję ciarkami na plecach.

- Gdzie byłaś? Czemu nie byłaś na śniadaniu i dlaczego zachowujesz się jakoś dziwnie? - odrazu pytam. Podchodzi tym razem inna kelnerka, stawiając porcję pysznego kurczaka z warzywami i ryżem przed Sky.

- Czemu zadajesz mi tyle pytań? - odpowiada i zaczyna jeść swój obiad.

- Bo nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć. - odpowiadam szybko i biorę kęs kurczaka do ust.

- O czym? - mówi, jakby nie wiedziała. Co z nią do cholery?

- Przestań się tak zachowywać Sky.

- Po pierwsze, to nie mów tak do mnie a po drugie, nie masz żadnego prawa, żeby mówić mi co mam robić. Jesteś nie do zniesienia. - prycha i robi złą minę. Zajmuje się jedzieniem, a jej miną wskazuje na brak dalszych chęci na rozmowę ze mną.

Wzdycham cicho i zabieram się za jedzenie. Naprawdę nie wiem o co jej chodzi. Jeszcze wczoraj wieczorem było wszystko w porządku, a teraz?

Sky odeszła od stołu po skończonym posiłku bez słowa. Zostałem tu sam. Dopijam jeszcze sok i mam zamiar ją dogonić. Idę szybko w kierunku naszych pokoi. Została jeszcze ponad godzina przerwy. Nie znajdę jednak mojej wymarzonej kobiety. Chyba musiała zdążyć wejść do swojego pokoju. Podchodzę do jej drzwi i pukam, czekając na Sky.

- Słucham? - patrzy na mnie dziwnie.

- Możemy porozmawiać? - pytam niepewnie.

- Jasne, zapraszam. - mówi i zaprasza mnie gestem do środka. Zamyka za mną drzwi na klucz.

- Scarlett, o co ci chodzi? Możesz mi to proszę wytłumaczyć?

- Justin... Jaki ty jesteś głupiutki. - śmieje się.

- No ale o co chodzi? - naprawdę chyba zgupiałem w tym momencie.

- Cśśś...- mówi i przykłada mi palec do ust. - Nie mów już nic. - patrzę w jej cudne oczy. Sky obejmuje mnie za szyję i zbliża swoje usta do moich. Całuje mnie delikatnie, ale namiętnie. Nie rozumiem kobiet.

- Sky? - odsuwam się od niej.

- Oj, serio nic nie rozumiesz? Skarbie...- mówi szeptem i gładzi moje włosy. - Nikt nie może się dowiedzieć o naszej relacji. Dlatego jestem dla ciebie taka wredna. Wybacz mi. - robi minę pieska i cmoka mnie w usta.

- Teraz rozumiem. Nie mogłaś tak odrazu? - pytam z ulgą.

- Nie było na to czasu. A teraz jesteśmy sami i wiesz na co mam ochotę, prawda?

- Na co? - pytam, chociaż wiem o co chodzi.

- Na ciebie skarbie.

DyrektorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz