rozdział 9 "pojedynek na żarty"

2.7K 166 18
                                    

Siedzę na lekcji historii magii i zaraz zasnę z nudów. Do tego jeszcze za kilka dni pełnia. Z jednej strony Remus jest moim przyjacielem, co zobowiązuje do towarzyszenia mu i pomocy w odzyskaniu świadomości, ale z drugiej strony będzie tam też reszta chłopaków. Właśnie... Huncwoci... Od naszych zagadek minął już ponad tydzień, a James nadal się do mnie nie odzywa. Syriusz i Peter na początku również byli obrażeni, jednak szybko im przeszło. Tylko Remus został przy mnie, kiedy tamci się odwrócili.
Często zastanawiam się, dlaczego zawsze zgadza się na moje prośby albo jest zawiedziony, kiedy odmawiam wspólnego spędzania czasu. Czasami przyłapuję go jak patrzy mi w oczy.
Natomiast ja uwielbiam się do niego przytulać, słyszeć bicie jego serca i czuć zapach perfum, jakich używa. Kocham patrzeć w jego miodowe oczy i spędzać czas razem z nim. Nie wiem, co się ze mną dzieje. Jeszcze nigdy się tak nie czułam.  Zawsze byłam odważna, nigdy się nie jąkałam, uporczywie dążyłam do celu, ale w jego obecności mięknę. Wszystko idzie na opak.
Siedziałam tak wpatrując się w siedzącego przede mną Lunatyka i myśląc o zachowaniu chłopaka względem mnie, ale z transu wyrwała mnie Lily, która potrząsnęła lekko moim ciałem.
-Lekcja się skończyła-poinformowała.
Spojrzałam jeszcze przelotnie na Remusa, który nie oglądając się nawet, wstał i pobiegł za przyjaciółmi.
Coś mówiło mi, żebym poszła za nimi. Tak więc po spakowaniu się pobiegłam na błonia, gdzie udali się Huncwoci.
Z daleka obserwowałam co się dzieje, ale dokładniej słyszałam tylko dzięki wyczulonym zmysłom.
-Witaj, Smarkeusie-powiedział mój bliźniak.
-Czego chcesz, Potter?-warknął Ślizgon
-Spokojnie, Snape. Co tu robisz? Jak test z eliksirów?-zapytał Black
-Nie twój interes.
-Levicorpus-rzucił Rogacz
Severus gwałtownie uniósł się w górę, niewidzialna siła trzymała go za kostkę u nogi, głową w dół.(Wiem, że to było po SUM'ach, ale nie miałam pomysłu jak sprowokować ją do wyzwania)
-Postaw mnie, Potter!
-Kto chce zobaczyć jak ściągam Smarkowi gacie?-zapytał brunet ignorując chłopaka.
Pomyślałam, że zrobię bratu na złość i przeszkodzę mu w nękaniu Snape'a. Spojrzałam na resztę chłopaków.
Syriusz był wyraźnie zafascynowany zabawą. Peter z niemalże pochlebstwem wpatrywał się w dwójkę ciemnowłosych. Natomiast Remus najwyraźniej wpadł na to samo, co ja, bo grzebał po kieszeniach szukając różdżki. Jednak ja byłam szybsza.
-Expeliarmus-różdżka wyleciała z ręki brata i wpadła w moją dłoń, a dręczony chłopak spadał na ziemię-Arresto Momentum.
Chłopak opadał teraz wolniej, a ja spojrzałam na Pottera ze zwycięskim uśmiechem.
-Ty!-krzyknął okularnik
-Ucisz się albo ja to zrobię.-warknęłam, co od razu podziałało-Proponuję ci pojedynek na żarty. Ty i ja, nikt więcej. Siedem dni, jeden kawał na dzień. Sędziami będą Huncwoci i dziewczyny. Wchodzisz?
-Wchodzę-podaliśmy sobie ręce, a Syriusz przeciął.
*perspektywa Remusa*
Nie mogę uwierzyć, że Mia wyzwała Jamesa na pojedynek. No dobrze, ma talent, ale Rogacz jak się uprze jest na prawdę okropny. Boję się o nią. Boję się, co też mój porąbany przyjaciel wymyśli. Nikt z naszej czwórki nie odezwał się, aż byliśmy w swoim pokoju.
-Właściwie to nie przedstawiliśmy jeszcze Huncwotek-powiedziałem
-Zrobimy to jutro. Każdy z nas przedstawi jedną. Ja Lilkę, ty Mię, Syri Emmę, a Pet Naomi.-zadecydował
-Zgoda-powiedzieliśmy we trójkę.
*następnego dnia, śniadanie*
Rano wstaliśmy i po naszykowaniu się pobiegliśmy do Wielkiej Sali na śniadanie. Były tam już wszystkie Huncwotki poza Mią. Przyszła tuż po nas i usiadła obok mnie. Po tym, jak każdy z nas się posilił spojrzałem na Rogacza. Ten kiwnął lekko na znak, że możemy zaczynać. Tak więc cała nasza czwórka ustała na ławce.
-Sonorus-mruknąłem
Wszyscy, łącznie z nauczycielami patrzyli na nas z zaciekawieniem w oczach.
-Moi drodzy!-zaczął James-Nauczyciele i uczniowie. Zapewne każdy z was...
-Ciekaw jest, kim są nasze konkurentki-przerwał mu Syriusz
-Lunatyk, Glizdogon, Łapa i Rogacz-ciągnął Peter
-Mają zaszczyt przedstawić Huncwotki-skończyłem. Na Sali zawrzało.-Proszę, aby wymienione osoby wstały.
Tak jak wczoraj ustaliliśmy każdy przedstawiał jedną dziewczynę.
-Kochana przez wszystkich, a szczególnie przeze mnie chodząca encyklopedia, Ruda Furia... Lily Evans
-Piękna brunetka o nieziemsko zielonych oczach, której urody zazdrości grono dziewcząt... Emma Gray
-Totalne przeciwieństwo Emmy, urocza... Naomi Scott (mało rozbudowane, ale wiecie jaki jest Peter)
Przyszedł czas na mnie. Tak jak uzgodniłem z Jamesem i Mią powiem o ich pokrewieństwie.
-A teraz ostatnia. Odważna, otwarta, miła, ale czasem strach się bać. Wzorowa uczennica. Wspaniała przyjaciółka. Bliźniaczka Jamesa... Mia Brown
Wszyscy oniemieli. Doslownie. Wpatrywali się w stojące dziewczyny nie mogąc wydusić ani słowa.
-Ale jak to bliźniaczka? Chyba tylko z charatkeru-odezwała się jakaś dziewczyna z Ravenclaw.
-Sonorus-usłyszałem zaklęcie.-Nie masz racji. Na prawdę jestem jego siostrą. Nie widać tego, bo jestem metamorfomagiem-mówiąc to zamknęła oczy, a po chwili obok stała dość wysoka brunetka o czekoladowych oczach.
*Nazajutrz rano*
Obudził mnie wrzask. Jak się okazało źródłem dźwięku był James. Chłopak wybiegł z łazienki. Jego włosy są teraz różowe, na twarzy ma namalowane kocie wąsy i nos, a na rękach napisy "LUNATYCZKA-KRÓLOWA ŻARTÓW"
Mimo mozolnych prób powstrzymania się, wybuchnąłem głośnym śmiechem, budząc przy okazji dwóch pozostałych chłopaków. Nie uszło to niestety uwadze różowowłosego.
-A ty czego tak rżysz?!
-Po pros...Hahaha...Tu śmiesz...Hahahaha...Nie wyglądasz...Hahaha
-Kiedyś też wywinę ci coś takiego i zobaczymy jak będziesz się wtedy czuł-powiedział obrażony.
-Dobrze, już dobrze. Zapytam ją czy to jest zmywalne. Wolę, żebyście się teraz nie spotkali.
Za pomocą różdżki przebrałem się i ruszyłem do pokoju przyjaciółki. Będąc na miejscu zapukałem delikatnie. Usłyszałem ciche "proszę" i wszedłem do środka. Lily, Emma i Naomi nadal spały, za to Mia czyta aktualnie książkę.
-Hej-przywitałem się
-Hej, Remus-odezwała się-Co cię tutaj sprowadza?
-Chciałem zapytać, czy ten marker i farba do włosów są zmywalne.
-Jasne, aż taka wredna nie jestem, żeby użyć niezmywalnych-powiedziała ostro
-Tak, wiem-westchnąłem, chciałem podejść, ale zatrzymał mnie głos brunetki.
-James cię tu przysłał?
-Nie, sam przeszedłem, żeby udaremnić jakiś jego wybuch.
-Ok, jakby coś napisy zniknął po 24 godzinach, a włosy odzyskają naturalną barwę po około 8 myciach.
-Dzięki-odwróciłem się, by odejść, ale szybko cofnąłem się i w mgnieniu oka pokonałem dzielącą nas przestrzeń. Usiadłem obok niej na łóżku, zabrałem jej książkę i chwyciłem jej dłonie. Spojrzeliśmy sobie w oczy.-Uważaj na siebie, proszę. Nie wiem, co James wymyśli. Martwię się o ciebie.
-Domyślam się, ale nie musisz się martwić. Dam sobie radę, to w końcu mój brat.
-On jest wściekły za to, że wczoraj mu przerwałaś. Do tego nienawidzi różowego.
-Aż tak źle?
-Niestety
-W końcu to zrozumieliście?-zapytała niespodziewanie Lily.
-Co zrozumieliśmy?-nie wiedziałem, co mam o tym myśleć
-Że do siebie pasujecie
-To nie tak, Lily-speszyła się moja przyjaciółka
-A ty, Remusie. Co myślisz? Bo jej to nie warto pytać.  Zawsze mówi to samo.
-Jesteśmy przyjaciółmi-odparłem.
-Mówcie co chcecie, ja swoje wiem-mruknęła Evans.

No i jest! Przepraszam po raz kolejny. Miało być regularnie, ale znowu nawaliłam.
Po prostu piszę kilka opowiadań na raz i tak jakoś wychodzi.
Jeśli macie jakieś pytania do mnie lub do bohaterów tego opowiadania piszcie w komentarzach, a pojawi się rozdział z odpowiedziami.
Do następnego!

Naprzeciw HuncwotomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz