Nasza nowa "agentka" okazała się sadystycznym potworem, a próba jej wytrenowania spełzła na niczym. Właśnie odbywał się jeden z naszych wspólnych treningów.
-No dalej Kate... wykończ mnie... -Moon leżała na ziemi. Z ust ciekła jej krew, miała obite żebra i rozkwaszony nos.
Nie chciałam jej, aż tak pobić. Była ode mnie słabsza i wolałam trzymać się na wodzy.
-Nie. -powiedziałam i odeszłam. Coś czuję, że będę tego żałować...
-Katherine, masz ją wykończyć. -rozkazała matka.
-Nie. -powtórzyłam. Nie uderzę jej. Nie będzie cierpiała jak ja.
-"Nie"? Co to znaczy "nie"? -chyba ją rozwścieczyłam...
-Nie znaczy nie.
-Jak tam sobie chcesz. -kiwnęła na dwóch agentów stojących najbliżej mnie.
O nie. Tak łatwo mnie nie schwytają. Kopnęłam jednego w brzuch, ale drugi złapał mnie od tyłu. Odbiłam się od ziemi i uderzyłam do z główki. Gładko wylądowałam podczas gdy ten runął na ziemię, ale kiedy wstałam czekała na mnie niemiła niespodzianka. Ten pierwszy chłoptaś celował do mnie z borni. Rozpoznałam go: Godspielt... Mogłam mu ją wytrącić, ale już widziałam jak matka chwyta za swój sztylet. Lepiej było się poddać teraz.
-Zabierzcie ją do szesnastki. -czyli w skrócie najgorszego pokoju jaki jest w bazie. Tam się trafia za nieposłuszeństwo. Było tam gorzej niż w moim pokoju, a u mnie jest już okropnie. Nie to żebym narzekała.
Skuli mnie i zaprowadzili to pokoju. Powiesili na haku i bili jak worek treningowy. Widziałam uśmiech Fredka. Miał satysfakcję, w końcu się wyżył. Potem topili w lodowatej wodzie. Dla rozrywki dodali rażenie prądem. Ale ja już się przyzwyczaiłam.
-Następnym razem pomyślisz dwa razy. -powiedziała matka i splunęła mi w twarz.
Nie wiem ile tak wisiałam ale gdy mnie zdjęli było już ciemno. Zawieźli mnie do Zoli, który mnie przebadał. Byłam wykończona, więc jedyne co słyszałam to to, że muszę być w dobrym stanie. Mam się cieszyć czy raczej bać?
CZYTASZ
Seven: rok zero ~ trenowana na bestię
FanfictionDorastanie nie jest łatwe. Szczególnie jeżeli dorastasz w Hydrze, a twoja matka trenuje cię na maszynę do zabijania. Żadnych uczuć. Żadnej litości. To miało czekać wszystkich, którzy mierzyliby się ze mną. Ale płynie we mnie także krew ojca, a on by...