04. Tęskniłaś?

254 26 12
                                    

Corinna's POV

- Cori, stało się coś? Wyglądasz na przygnębioną. - spojrzałam obojętnym wzrokiem na Dream, która także mi się przyglądała, jakby z mojej twarzy chciała odczytać odpowiedz na swoje pytanie.

- Nie. - odpowiadam krótko i kładę dwie filiżanki z kawą na tacę oraz udaję się do stolika z zamówieniem. Kiedy wracam blondynka stoi z rękoma opartymi na biodrach i unosi swoje idealnie wyregulowane brwi ku górze. - No co się tak patrzysz? - zaśmiałam się, aby rozwiać podejrzenia.

- Coś z Jasonem, zgadłam?

- Nie. - nie wysilałam się na dłuższe odpowiedzi, ponieważ i tak nie miałam zamiaru jej tego wszystkiego mówić. Kurde, rozumiem, jest moją przyjaciółką i ma prawo się martwić i bardzo się cieszę, że ktoś się mną interesuje, ale kto jak kto, ona powinna wiedzieć, że jeśli będę chciała o czymś pogadać to poproszę.

- Nie rób ze mnie idiotki, Corinna. - westchnęła i podeszła bliżej mnie. Położyła rękę na moim ramieniu i lekko je pogładziła. - Wiesz, że możesz na mnie liczyć.

- Nic się nie stało, okej?! - dziś tylko podniosła mi ciśnienie i takie są tego skutki. Jej wyraz twarzy od razu się zmienia. Mruczy pod nosem ciche "jak uważasz" i znika na zapleczu.

Znudzona opieram głowę na dłoni, a na łokciu opieram się o blat. Zostało jeszcze trzydzieści minut do zamknięcia kawiarni. Lubię swoją pracę, jednak marzyłam zawsze o czymś innym. Chciałam być panią architekt. Od zawsze interesowałam się architekturą, jednak co mogę zrobić bez ukończonych studiów? Nic.
Wydarzenia w moim życiu spowodowały, że musiałam je rzucić i zacząć samodzielną drogę życia.

Dzwoneczki, które znajdują się przy drzwiach, wydały swój charakterystyczny dźwięk, a do środka wszedł mężczyzna dość wysoki. Przykuł moją uwagę, ponieważ po wejściu nie pozbył się swoich okularów przeciwsłonecznych. Wyprostowałam się i poprawiłam swój jasny fartuszek. Gość miał na sobie czarną skórzaną kurtkę, a pod nią bluzę. Na głowie miał kaptur, jednak kilka kosmyków jego blond włosów wychodziło na wierzch.

- Coś podać? - spytałam i uśmiechnęłam się ciepło. Nigdy nie lubiłam być sztucznie miła, ale taka moja praca.

- Kawę. - powiedział szybko i usiadł na stołku przy naszym małym barze. Wyciągnął swój telefon i zaczął się nim bawić.

Zabrałam się za przygotowanie napoju, jednak czułam na sobie wzrok mężczyzny. Miałam dziwne przeczucie, że gapi mi się na tyłek, dlatego zaciągnęłam bluzkę na dół. Ręką sięgnęłam po wieczko, którym należy zamknąć produkt i odwróciłam się z powrotem do mężczyzny. Uśmiechnął się lekko w moją stronę, a ja odwzajemniłam jego gest. Położyłam kawę na ladzie.

- To będą trzy dolary. - powiedziałam dość miłym głosem. Zaczął przeszukiwać swoje kieszenie, aż w końcu znalazł odpowiedni banknot. Położył go na mojej ręce. Otworzyłam kasę i wyliczyłam resztę, oraz wręczyłam ją naszemu klientowi.

- Powinna pani bardziej uważać. - zwrócił mi uwagę. Zmarszczyłam brwi.

- Przepraszam, ale nie rozumiem. - zaśmiałam się głupio. Nie wiem dlaczego, ale wydaję mi się, że już kiedyś słyszałam ten głos.

- Jest pani bardzo atrakcyjna, powinna pani uważać na swoich adoratorów. - na moją twarz mimowolnie wkradł się rumieniec. Mężczyzna opuścił lokal, a ja do końca pracy myślałam o tym co mi powiedział.

***

- Do zobaczenia potem. - Dream przytuliła mnie na pożegnanie, więc chyba już jej przeszły te złości. Wsiadłam do taksówki i poprosiłam kierowcę o jazdę w stronę mojego domu.

Eyes wide open, darling [JB]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz