06. Daj mi umrzeć.

259 25 34
                                    

Corinna

Moje ciało zostało gwałtownie rzucone na materac w kącie, a on sam  znalazł się obok mnie. Jego usta wędrowały po całej mojej szyi zostawiając na niej ślady w postaci malinek. Płakałam, błagałam, ale to nic nie dawało, on nadal kontynuował swój chory plan. Leżałam sztywno kiedy on rękoma badał całe moje ciało. Rozerwał moją bluzkę i mocno ścisnął moje piersi.

- Rozluźnij się, darling. - szepnął mi do ucha. Nie odpowiedziałam nic i nadal pozostałam sztywna, a z moich oczu wydostała się kolejna fala słonych łez.

- P-proszę. - wyszeptałam. - Z-zostaw mnie.

- Jesteś niegrzeczną dziewczynką, a niegrzeczne dziewczynki dostają kare. Masz szczęście, że akurat wróciłem do domu, kiedy próbowałaś zwiać.

Powoli zaczął rozpinać moje spodnie. Gdybym tylko mogła go odepchnąć... Ale niestety, moje ręce były związane grubym sznurem, który mocno wbijał mi się w skórę. Leżałam pod nim w samej bieliźnie. Nasze wzroki na chwilę się spotkały, a w jego oczach mogłam dostrzec pożądanie. Korzystając z okazji, że miałam wolne nogi, kolanem trafiłam w jego krocze. Upadł obok mnie i zaczął zwiać się z bólu. Podniosłam się jednak kiedy Justin to zauważył i ruszył za mną. Złapał mnie i popchnął na podłogę. Usiadł na mnie okrakiem w dłoni trzymając ostry jak brzytwa nóż. Znów zalałam się łzami i zaczęłam łkać jak dziecko.

- Ty suko. - splunął w moja stronę i przyłożył ostrze do mojego ramienia. Wbił je i przejechał w dół z impetem rozcinając moją skórę. Wydałam z siebie niesamowity krzyk przepełniony bólem, jednak blondyn natychmiastowo zatkał mi usta, a po chwili na moim ciele zaczął zadawać kolejne rany.

- To dla twojego dobra. - odezwał się i znów rozciął moja skórę, tym razem nóż wbił się znacznie głębiej. Nie mogę opisać słowami bólu jaki czuję.

Przeniósł ostrze na mój polik, gdzie po raz kolejny zadał mi cios. Mimo zakrytych ust dyszałam ciężko i wydawałam dziwne krzyki. Łzy mieszały się z krwią i kapały na zimny beton w piwnicy, do której mnie zaprowadził.

Boże, daj mi umrzeć.

***

Lekko się poruszyłam, prawie natychmiast tego żałując. Jestem cała obolała. Spojrzałam w dół na swoje pokaleczone ramię. Wygląda jakby zaatakowało mnie jakieś zwierzę. Opuszkami palców przejechałam po ranie na policzku i syknęłam cichutko.
Zamilkłam, kiedy usłyszałam kroki za drzwiami. Nie mam pojęcia czy jest dzień czy noc, ponieważ nie ma tu żadnego źródła światła.
Siedziałam skulona na śmierdzącym materacu. Nie mam pojęcia co na nim robiono lub co tutaj trzymano, ale wiem już, że to napewno nie moja piwnica.

Przez szparę w drzwiach dostrzegłam światło. Przysunęłam się bliżej ściany i położyłam się. Kroki na zewnątrz ucichły, a mój oddech stał się spokojny. Po kilku minutach słyszałam jak chłopak odchodzi, a światło od latarki stawało się coraz mniej widoczne.
Zastanawiam się dlaczego ja muszę przez to wszystko przechodzić. Myślałam, że kiedy wyjadę z Los Angeles to moje życie zmieni się już na dobre. Zmieniło się, owszem, jednak nigdy nie przypuszczałam, że mój były chłopak okaże się jeszcze większym psychopatą i zamknie mnie w obskurnej piwnicy.
Jestem wykończona tą sytuacją i chociaż strasznie się boję, że on wróci tu w każdej chwili, postanowiłam chwilę się zdrzemnąć.

***

Rozchyliłam swoje powieki i minęło kilka chwil zanim przyzwyczaiłam się do ciemności. Zwinęłam rękę w piąstkę i lekko przetarłam swoje oczy. Głowę oparłam o ścianę, uważając aby nie wykonywać zbyt gwałtownych ruchów moją pokaleczoną ręką. Nie chcę wywołać żadnego krwotoku, no chyba że wykrwawienie się to byłoby jedyne wyjście z tej chorej sytuacji.

- Uspokoiłaś się? - usłyszałam obok siebie. Natychmiast podskoczyłam pełna strachu, a moje usta opuścił cichy krzyk. Spojrzałam w stronę, z której dochodził głos blondyna.

Moje oczy zostały zaślepione blaskiem latarki, którą Justin postanowił włączyć. Zmrużyłam je i próbowałam wychwycić sylwetkę chłopaka.

- Czego ode mnie chcesz? - zapytałam słabym i cichym głosem. Justin uklęknął obok mnie i pogładził ręką moje włosy.

- Chcę ciebie, darling. Chcę twojego ciała, pragnę posiadać ciebie całą, od stóp do głów. Tak bardzo za tobą tęskniłem, nawet nie wiesz jak bardzo. Znów mam cię blisko i teraz to się dla mnie liczy. - ucałował moje usta i przyjął wyprostowaną pozycję. - Uklęknij przede mną. - powiedział dość stanowczo. Rozszerzyłam swoje oczy, doskonale wiedząc co za chwilę  będę musiała zrobić. Jednak postanowiłam wykonać to, o co mnie prosi. Nie zamierzam znosić kolejnych kilku godzin przy których będzie towarzyszył mi niesamowity ból.

Uklęknęłam przed Justinem, a moje dłonie ułożyłam na udach. Kątem oka widziałam jak blondyn mi się przygląda i zagryza swoją wargę. Moje serce przyśpieszyło, gdy w jego ręce znów zauważyłam ten sam nóż, tylko tym razem był cały we krwi. Justin zaczął rozpinać swoje spodnie, a po chwili stał przede mną w samych bokserkach. Przełknęłam ślinę, ale ani trochę nie drgnęłam. Nie mogłam pokazać mu, ze wywołuje u mnie lęk.

- Pokaż co potrafisz, darling. - pociągnął swoje bokserki w dół, a ja odwróciłam swój wzrok.

- Chyba śnisz. - zdziwiłam się słysząc swój pewny ton głosu. Prawie natychmiast pożałowałam tych słów, ponieważ dostałam w twarz.

Bez żadnego ostrzeżenia Justin wepchnął mi swojego penisa do buzi i zaczął się we mnie poruszać. Nie pozostało mi nic innego jak czekać aż w końcu skończy.
Kiedy doszedł w moich ustach, poczułam jak jego podniecenie przepływa mi przez gardło. Miałam ochotę się zrzygać.

- Było aż tak źle? - spytał i posłał mi swój najgorszy uśmiech. W moich oczach zebrały się łzy, jednak tym razem nie pozwoliłam im wydostać się na świat. Musiałam być silna.

- Gorzej niż przewidywałam. - powiedziałam zachrypniętym głosem. Słyszałam jak chłopak klnie pod nosem i podchodzi bliżej mnie.

Podczas, gdy jego ręka z nożem zbliżała się do mojego ciała, ja zachowałam zewnętrzny spokój, jednak w środku niesamowicie się bałam. Kiedy metal zetknął się z moim naskórkiem, a Justin wykonał nim ruch w dół, zagryzłam swoją wargę i wciągnęłam powietrze. Ból był nie do zniesienia. Spojrzałam w jego oczy, w których dostrzec mogłam tylko gniew. Nie przerywałam kontaktu wzrokowego, aby pokazać mu, że mogę wytrzymać wiele.

Justin zakończył swoje tortury i  opuścił pomieszczenie zamykając je na klucz. Dopiero teraz mogłam zacząć krzyczeć i płakać. Mogłam dać upust swoim emocjom.

                                ***

Zabierałam się za pisanie tego rozdziału chyba kilka dni i ostatecznie wyszło z tego takie właśnie coś.

Jak się podoba nowa okładka?

Do następnego! 💕

Eyes wide open, darling [JB]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz